Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Drogowcy pod ostrzałem fordoniaków. Gorąca debata w kinie Jeremi

Dodano: 18.02.2016 | 09:58
linia nr 83 Bydgoszcz

W środę przez ponad dwie godziny mieszkańcy Fordonu kierowali do przedstawicieli Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej swoje uwagi na temat funkcjonowania komunikacji miejskiej.

Na zdjęciu: Spora część mieszkańców domagała się przywrócenia linii nr 83 na poprzednią trasę. - Obecnie to jest linia "cmentarna", obsługuje aż sześć nekropolii - ironizował Stanisław Sitarek, jeden ze zgromadzonych na spotkaniu.

Fot. Leszek Grabowski

Pełna sala kameralnego kina Jeremi mieszczącego się w XV Liceum Ogólnokształcącym przy ulicy Berlinga zwiastowała długą i ożywioną dyskusję na temat siatki połączeń komunikacji miejskiej, nie tylko na obszarze Fordonu. Reprezentanci ZDMiKP musieli wysłuchać wielu gorzkich uwag zgromadzonych, choć nierzadko forma przeważała nad treścią.

Pierwotna konwencja rozmowy bardzo szybko została zastąpiona przez grad pretensji, który spadł na drogowców ze wszystkich zakątków sali. Najbardziej niezadowoleni byli mieszkańcy osiedla Nad Wisłą, rejonu ulicy Bora-Komorowskiego, a także osoby mieszkające w okolicach ulicy Igrzyskowej. – Jesteśmy odcięci od Centrum Onkologii, bo nie mamy w pobliżu żadnego przystanku autobusowego. Wysiadając z tramwaju, trzeba przejść jeszcze znaczny kawałek. A przecież to są starsi, często bardzo chorzy ludzie! Do Auchana czy na cmentarz przy ulicy Wiślanej także nie dojedziemy – skarżyła się Grażyna Kuźnik, mieszkanka ul. Igrzyskowej.

Podobnych uwag było bardzo dużo. Fordoniacy mieli pretensje, że wskutek styczniowej rewolucji komunikacyjnej trudniej im poruszać się po ich dzielnicy. – A my jesteśmy przecież więksi od Inowrocławia! – padały głosy z sali. Część rodziców dzieci uczęszczających do fordońskich szkół wskazywała, że ich pociechy w ogóle przestały korzystać z komunikacji miejskiej. – Bo to się zwyczajnie nie kalkuluje. Do przystanku tramwajowego mamy około dwóch kilometrów. Dzieci pokonują więc trasę do szkoły pieszo – mówiła jedna z mam. A druga wtórowała jej: Kiedyś moje dzieci jechały do szkoły kilka minut. Teraz, za sprawą wycieczek krajoznawczych, trwa to 26 minut z zegarkiem w ręku. Kontrowersje budziła nie tylko siatka połączeń, ale również rozkłady jazdy. – Aby dostać się do centrum, musiałam ostatnio jechać z dwiema przesiadkami. Najpierw „siódemką”, bo „trójka” jechała za kwadrans, na Wyścigowej przesiadłam się w linię nr 69, ale już na Bartodziejach musiałam ją zmienić na „67” – wyjaśniała Beata Perlik, dodając, że powrót do Fordonu w okolicach 23:00 jest znacząco utrudniony.

Oznaki niezadowolenia wykazywali nie tylko mieszkańcy, ale również przedstawiciele zakładów pracy. Robert Błaszczyk reprezentujący dyrektora marketu Auchan przyszedł z petycją w sprawie zwiększenia częstotliwości linii nr 69. – Szczególnie trudna sytuacja jest w godzinach porannych oraz późnowieczornych. Kursy co 30 minut sprawiają, że pracownicy muszą bardzo długo czekać na przystankach. A to są w większości kobiety, średnia wieku to 40 lat. Nie ma co się dziwić, że się boją wieczornego wyczekiwania – tłumaczy nam Błaszczyk. I przekonuje, że choć w sklepie spadła liczba klientów, to najważniejsze jest bezpieczeństwo osób zatrudnionych w sklepach. Bo poza Auchanem do akcji włączyli się pracownicy Leroy Merlin i Decathlonu. Protestują także pracownicy pobliskiego Centrum Onkologii. – W trzech sklepach zatrudnionych jest łącznie około tysiąca osób – obrazuje skalę problemu Błaszczyk.

Mieszkańcy długo nie dali dojść do głosu drogowcom. – Pan się jak widać dobrze bawi. Szkoda, że my nie – zwróciła się jedna z mieszkanek do Rafała Malewskiego odpowiedzialnego za rozkłady jazdy. Tyle że emocjonalne wypowiedzi niewiele wnosiły do debaty. Organizatorzy postarali się jednak, aby spotkanie było protokołowane i zarówno przedstawiciele ZDMiKP, jak i Rady Osiedla Nowy Fordon z Janem Kwiatoniem na czele zapewniali, że wszystkie głosy są pieczołowicie spisywane.

Czy i jakie wnioski wynieśli przedstawiciele ZDMiKP po tym spotkaniu (na sali byli między innymi: zastępca dyrektora ds. transportu Rafał Grzegorzewski, naczelnik Wydziału Organizacji Transportu Tomasz Brzuchalski czy naczelnik Wydziału Inżynierii Ruchu Wojciech Nalazek; obecny był ponadto prezes spółki Tramwaj Fordon Maciej Kozakiewicz)? – Pochylimy się nad tymi uwagami – zapewnił zgromadzonych Grzegorzewski. – Nie chcemy jednak działać intuicyjnie, bo spowoduje to, że w jednym miejscu zlikwidujemy problem, a w innym się pojawi. Bronił jednak decyzji o likwidacji linii nr 70 i 84 (postulaty w sprawie ich przywrócenia pojawiły się kilkakrotnie, podobnie jak powrót na starą trasę linii nr 83, która umożliwiała dotarcie do Szpitala im. Jurasza czy Wojewódzkiego Szpitala Dziecięcego). – Ich utrzymanie byłoby ruchowo i ekonomicznie nieuzasadnione – twierdził zastępca dyrektora ZDMiKP.

Konkretów ze strony drogowców wiele nie padło. – Liczyliśmy na więcej. Na jakieś konkretne rozwiązania – przyznaje Robert Reimus ze Stowarzyszenia na rzecz Rozwoju Transportu Publicznego, które było współorganizatorem debaty. Najbardziej prawdopodobne po środowej dyskusji wydaje się przetrasowanie linii nr 81 i 82 – nad tym w ZDMiKP chcą w najbliższych tygodniach pracować. Tymczasem aplauz na sali wzbudziła inna propozycja, tyle że ze strony jednego z mieszkańców – znacznego rozdzielenia tras linii nr 69 i 89. Ta druga miałaby od ronda Skrzetuskiego kierować się w stronę ul. Powstańców Wielkopolskich, a na górny taras dotrzeć trasą Uniwersytecką.

Kiedy należy spodziewać się jakichś efektów środowego spotkania? Dyrektor Grzegorzewski jako realny termin określił trzy miesiące. Wywołało to pomruki niezadowolenia na sali. Drogowcy przypominali jednak, że nie chcą gasić kolejnych osiedlowych pożarów. – Podobną sytuację mieliśmy ostatnio w Osielsku, gdzie najpierw zmieniliśmy rozkład na wniosek mieszkańców, a okazało się, że korekty były szkodliwe dla innych – tłumaczył Grzegorzewski. A Wojciech Nalazek dodawał, że drogowcy pracują nad usprawnieniem kursowania tramwajów po Fordonie. – Dzięki zmianom w programie udało się zyskać 1,5 minuty na przejazdach. Do końca kwietnia wepniemy sygnalizacje w system ITS, dzięki czemu zaoszczędzimy 4-4,5 minuty. To dziesięć procent czasu całego kursu – wyliczał. – Poprawcie kursowanie tramwajów. Przez różne awarie ludzie spóźniają się do pracy. Sama 4 lutego, gdy nie przyjechały nad ranem dwa kolejne tramwaje, musiałam zadzwonić po taksówkę. Kto odda mi 41 złotych, które zapłaciłam za kurs na Szwederowo? – pytała retorycznie jedna z niezadowolonych mieszkanek.

Do tematu wrócimy.