Krzysztof Rutkowski w Bydgoszczy: Idę przez życie jak lodołamacz, ale w tej sprawie odezwały się ludzkie emocje
Dodano: 09.05.2018 | 13:13Ostatnia sprawa szczególnie poruszyła byłego detektywa.
Na zdjęciu: Krzysztof Rutkowski przyjechał do Bydgoszczy.
Fot. archiwum
Siedmioro świadków, członkowie Rutkowski Patrol w kominiarkach i dwadzieścia minut opóźnienia – taki był wstęp do konferencji prasowej Krzysztofa Rutkowskiego w hotelu Pod Orłem. Najsłynniejszy polski były detektyw przyjechał do Bydgoszczy, aby poinformować o Darii Z, która w wyniku oszustw kredytowych dokonanych między innymi w województwie kujawsko-pomorskim wzbogaciła się o przynajmniej cztery miliony złotych, a kilka dni temu – dzięki działaniom Rutkowskiego i jego ludzi – została aresztowana.
Do zatrzymania kobiety doszło w ostatni piątek. Daria Z. próbowała uciec w bagażniku samochodu kierowanego przez ojca, ale prowadzący obserwację ludzie Rutkowskiego nie dali się oszukać i umożliwili policji aresztowanie. Wówczas straty pokrzywdzonych szacowano na 2 miliony złotych. Po kilku dniach kwota wzrosła dwukrotnie i szacuje się, że ostatecznie może wynieść nawet 10 milionów złotych. – Daria Z. nie oszczędzała nikogo. Oszukiwała kobiety w ciąży i na macierzyńskim, emerytów, rencistów oraz niepełnosprawnych. To ewenement – mówił Rutkowski. Jak następnie przyznał, szczególnie poruszyła go historia jednej z poszkodowanych, dlatego teraz pomaga nieodpłatnie. – Jestem bardzo zdeterminowany. Gdy spojrzałem na babcię pani Anny (jedna z oszukanych kobiet – dod. ST), to nawet w tym twardym Rutkowskim, który przez całe życie chodzi jak lodołamacz, odezwały się ludzkie emocje – stwierdził.
Rodzina wspomnianej pani Anny została oszukana na kilkaset tysięcy złotych. Podobnie było w przypadku innych poszkodowanych. Schemat działania Darii Z. był niemal zawsze taki sam. Obwoziła ona swoje ofiary po bankach w Trójmieście, w których tworzono im konta i wypłacono pieniądze mimo znikomych możliwości kredytowych. Jedna z osób w wieku 75 lat dostała kredyt na prawie sto tysięcy złotych, choć jej emerytura wynosi około 1000 złotych. Zadłużali się także najbliżsi osób, które zgłaszały się do Darii Z. – Banki w ogóle nie powinny dawać takich kredytów. Na pewno zatrzymana miała powiązania z dyrektorami lub pracownikami, bo żadna normalnie działająca placówka nie dałaby takiego kredytu – tłumaczył Rutkowski.
Gdyby Darii Z. nie udało się przed paroma dniami zatrzymać, prawdopodobnie byłaby już w Wielkiej Brytanii ze swoim partnerem, Patrykiem G., który był już na Wyspach Brytyjskich karany za przestępstwa bankowe i narkotykowe. Sama Daria Z. także miała już na swoim koncie wyroki, a także zakaz prowadzenia działalności w zakresie pośrednictwa bankowego.
W środę Rutkowski spotka się jeszcze z dziennikarzami w Gdańsku. Liczy, że nagłośnienie sprawy pozwoli skontaktować się z pozostałymi poszkodowanymi. – Apelujemy do wszystkich, którzy zostali pokrzywdzeni o zgłaszanie się do naszego biura. My oczywiście skierujemy tę sprawę do odpowiednich jednostek policji – tłumaczy. Były detektyw szacuje, że Daria Z. może spędzić w więzieniu około ośmiu lat. – Gdy kontaktowałem się z nią przed zatrzymaniem, pisała mi sms-y, że zawsze podziwiała mój kunszt zawodowy i to, co robię. Myślę więc, że teraz, przebywając w areszcie, nadal podziwia mój kunszt i profesjonalizm – stwierdził Rutkowski.