Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Rafał P. na ławie oskarżonych. Jego żona opisała, co przeżyła w małżeństwie

Dodano: 15.06.2018 | 20:19
Rafał P.

Byłemu miejskiemu radnemu grozi do pięciu lat więzienia.

Na zdjęciu: Rafał P. nie przyznaje się do winy. - Udowodnię swoją niewinność - zapowiedział podczas piątkowej rozprawy w bydgoskim sądzie.

Fot. Szymon Fiałkowski

Ponad pięć godzin trwała pierwsza rozprawa w procesie Rafała P. – byłego radnego miejskiego Prawa i Sprawiedliwości, którego śledczy oskarżają o znęcanie się nad żoną Karoliną Piasecką.

Sprawa wyszła na jaw w ubiegłym roku, kiedy do mediów wyciekły nagrania, na których P. miał w obelżywy sposób wypowiadać się do żony. – Nie piszcz kur**, bo cię zajeb** . Jeszcze raz tak podniesiesz głos, to wyp**** ci w ryj – takimi słowami ówczesny radny PiS wypowiadał się do żony Karoliny Piaseckiej.

Kobieta jeszcze przed rozprawą zdecydowała się odpowiedzieć na kilka pytań dziennikarzy. – Cieszę się, że będę mogła o tym w końcu zapomnieć, cieszyć się normalnym życiem – swoim, moich córek – mówiła. I dodawała: – Widok na męża wzbudza wszystkie negatywne emocje z mojej przeszłości. Liczę na adekwatny wyrok do tego, co przez dekadę życia przeżyłam. 

Piasecka przyznaje, że cieszy się z prostych rzeczy. Duży wpływ na to miała też przeprowadzka kobiety do stolicy. Zdecydowała się ona na ujawnienie swojego wizerunku i pełnych danych. Zupełnie inny kierunek obrał były miejski radny. Rafał P. zakazał ich publikacji, a tuż przed rozprawą wyznał jedynie: – Nie przyznaję się do winy. 

Zainteresowanie rozprawą było tak ogromne, że sędzia Bartosz Lau musiał ją o kilkanaście minut opóźnić. Po przeniesieniu się do innej sali, adwokaci oskarżonego domagali się wyłączenia jawności sprawy. – Świadkowie wskazali, że informacje o sprawie czerpią z mediów. Nie możemy pozwolić, aby media mogły ujawnić treść zeznań pokrzywdzonej – argumentował mec. Krzysztof Wysocki. I dodawał: – Drugą przesłanką jest zagrożenie dla życia oskarżonego. Dostawał on publiczne maile i smsy z pogróżkami, które mogą świadczyć o tym, że te groźby zostaną zrealizowane. Ujawnienie zeznań pokrzywdzonej może sprawić, a nawet zachęcić osoby do jakichś ataków na zdrowie i życie Rafała P. Z tym wnioskiem nie zgodził się prokurator. – Ta sprawa jest publiczna i wnoszę o nieuwzględnienie wniosku obrony – odpierał Dominik Mrozowski z prokuratury Bydgoszcz-Południe, który następnie odczytał akt oskarżenia przeciwko eks-radnemu miejskiemu. Największym zaskoczeniem były jednak wnioski obrony o… umorzenie całej sprawy(!) i ewentualne skierowanie aktu oskarżenia ponownie do prokuratury. Oba zostały odrzucone. Sąd nie zgodził się także na utajnienie rozprawy.

Śledczy postawili Rafałowi P. cztery zarzuty. Dotyczą one znęcania się fizycznego i psychicznego nad Karoliną Piasecką w latach 2006-2017, naruszanie miru domowego oraz zniszczenia dokumentów poprzez przecięcie nożyczkami kart sim do telefonów komórkowych, dowodu osobistego i prawa jazdy kobiety. Grozi mu za to do pięciu lat pozbawienia wolności. Mężczyzna do winy się nie poczuwa. – Nie przyznaję do popełnienia zarzucanych mi czynów – odparł, ale dodał: – Wiem, że Karolina od lat prowadziła podwójne życie. Na obecną chwilę nie chcę składać wyjaśnień. Zrobię to, ale w dalszej części postępowania. Także w toku postępowania P. nie przyznawał się do stawianych mu zarzutów i nie odpowiadał na pytania prokuratora. Podczas zeznań żony, skrzętnie robił za to notatki.

Zeznania, które złożyła Karolina Piasecka były wstrząsające. – Pierwsze trzy miesiące małżeństwa były sielanką, mieszkaliśmy w wynajętej kawalerce na Osowej Górze, nie było wówczas problemów – opisywała. Później Rafał P. został przez żonę poproszony, aby posprzątał w toalecie. – Wtedy się zdenerwował. Powiedział, że ja mam to zrobić, a następnie doszło do szarpaniny między nami. Miałam ranę drapaną na przedramieniu – powiedziała kobieta. Przed wejściem w związek małżeński mężczyzna był innym człowiekiem: pomocnym, uczynnym, sprzątającym po sobie. – Po ślubie jego postawa zmieniła się o 180 stopni – podkreślała Piasecka. Podczas studiów, zaszła w ciążę, a P. nalegał by nie brali środków antykoncepcyjnych. – Miałam mdłości, bezsenność. Do tego doszły studia, sesja – mówiła 34-latka. Dalsze lata były jeszcze większą udręką dla Piaseckiej. – W lutym, marcu 2007 r., przejrzałam komórkę Rafała P. Były tam informacje na temat seksu i tego, jakie kobiety go podniecają. Odpowiadał na tę korespondencję. Zażądałam od niego wyjaśnień, a on się wyparł tego i mówił, że to kolega zrobił mu kawał i chciał, byśmy się między sobą skłócili. Nie uwierzyłam mu i wtedy doszło do ostrej kłótni. Popchnął mnie, położył na ziemi, wykręcał mi ręce, kopał po tyłku. Spakowałam jego torby, zostawiłam w przedpokoju i mówiłam, że nie chcę tak dalej żyć i że ma się wyprowadzić – przyznawała. Z czasem, Rafał P. żądał całkowitej kontroli nad finansami żony, a w latach 2013-2014 miał szantażować żonę, jednocześnie obiecując, że nigdy już jej nie uderzy i nie będzie się znęcał nad nią psychicznie. – Mówił to przy psychologach – opowiadała pokrzywdzona. Później miał rozpocząć się dla niej etap izolacji od rodziny. Zdaniem Rafała P., rodzina źle wpływała na kobietę. Piasecka opowiadała też o zdarzeniu, kiedy mąż po jednej z kłótni wywiózł ją do lasu. – Trwało to godzinę, byłam wycieńczona, błagałam, aby przestał mnie męczyć. Dodawała, że P. deklarował wprost, że nie pozwoli jej odejść, bo miała być jego służącą.

Wspominała też o tym, że eks-radny często wyjeżdżał z młodzieżą do Parlamentu Europejskiego jako współpracownik europosła Kosmy Złotowskiego. – Jak wróciłam do domu, a to było po 21:00 wiedziałam, że jestem na czas. Kiedy przyjechałam z koszulkami, zaczął wrzeszczeć, że go nie spakowałam, że jestem debilką. Jak wróci to ani mnie, ani córek ma nie być w domu. Po rozsypaniu wszystkich ubrań wyszedł z domu – opowiadała. Najwięcej emocji było w wigilię 2016 roku, kiedy została przez męża uderzona szmatą. – Dostałam od męża prezent o wartości około trzech tysięcy złotych. Rafał poprosił, abym przyszła w samym naszyjniku i zegarku. Mówiłam, aby zwrócił ten prezent, bo on jest zbyt drogi. Potem zaczął mnie wyzywać, bić szmatą po twarzy, łapać za szyję. Przed oczami zaczęło mi się robić jasno – opowiadała. Za to punktem kulminacyjnym był początek ubiegłego roku. To właśnie w styczniu 2017 r., eks-radny zaprosił żonę na bal karnawałowy. Po powrocie do domu, P. znów zaczął kłótnię i wyzywał kobietę. To właśnie z tego dnia pochodzi nagranie, które następnie ujrzało światło dzienne. – Zatykał mi usta, bił, popychał, bił otwartą dłonią po głowie i uszach. Nie miałam jak oddychać – wspominała. Wtedy zgłosiła się do adwokata, ale P. nawet po przeprowadzce kobiety do Warszawy nachodził ją, przed jednym z kościołów nie chciał wypuścić z rąk córki. Zrobił to dopiero po reakcji osobistego ochroniarza Piaseckiej. Były radny potrafił też nożyczkami pociąć karty sim do telefonów komórkowych, zniszczyć laptopy kobiety (w tym służbowe), a także dokumenty. Piasecka wyznała, że do dzisiaj korzysta z pomocy psychologicznej.

Równolegle toczy się sprawa rozwodowa Karoliny Piaseckiej i Rafała P. W ubiegły czwartek odbyła się pierwsza rozprawa. Sprawę karną odroczono do 10 sierpnia. Wówczas pytania kobiecie zadadzą mecenasi oskarżonego. A ci zapowiadają, że mają zapisanych co najmniej kilka stron kwestii, które chcą poruszyć.

Szymon Fiałkowski