Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Ruszył proces po tragicznym potrąceniu na Fordońskiej. „Żałuję tego, co się stało”

Dodano: 09.01.2019 | 13:17
Beata R.

Proces rozpoczął się w bydgoskim Sądzie Rejonowym.

Na zdjęciu: Beata R. przyznała się w sądzie do nieumyślnego spowodowania wypadku.

Fot. Szymon Fiałkowski

W bydgoskim Sądzie Rejonowym rozpoczął się proces Beaty R., która jest oskarżona o śmiertelne potrącenie 20-letniej Darii na przejściu dla pieszych u zbiegu ulic Fordońskiej i Traktorzystów.

Do tej tragedii doszło w połowie maja 2018 r. 20-latka podczas przechodzenia przez przejście dla pieszych na drugą stronę jezdni została potrącona przez kierującą autem osobowym. Dziewczyna zmarła w szpitalu po dwóch dniach na skutek doznanych obrażeń. Przed salą rozpraw pojawili się najbliżsi zmarłej: jej ojciec oraz ciotka. – Daria była przesympatyczną, bardzo skromną dziewczyną. Miała plany na dalsze swoje życie, akurat zdała maturę, osiągnęła na niej bardzo dobre wyniki, ale nie widziała nawet świadectwa – opowiadała ciocia zmarłej.

Na ławie oskarżonych bydgoskiego sądu zasiadła 48-letnia Beata R. Śledczy z prokuratury Bydgoszcz – Północ postawili jej zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, za co grozi kara do ośmiu lat więzienia. I wówczas nastąpił zwrot w sprawie. Bo kobieta w prokuraturze nie dość że nie przyznała się do winy, to jeszcze odmówiła złożenia jakichkolwiek wyjaśnień. Przed sądem zmieniła jednak swoją postawę. – Przyznaję się do nieumyślnego spowodowania wypadku – mówiła. W emocjonalnym wystąpieniu przeprosiła rodziców zmarłej 20-letniej Darii. – Jest mi niezmiernie przykro i żałuję tego, co się wydarzyło. Zdaję sobie sprawę, że to niewiele, ale pozostaje mi tylko powiedzieć przepraszam – powiedziała łamiącym się głosem. Przyznała, że świadomość tego, iż spowodowała ten wypadek będzie na niej ciążyła do końca życia. Odpowiadała na pytania sądu. – Pamiętam jak ruszałam spod świateł poprzedzających, a później moment uderzenia i jak zjechałam zaraz za pasami, aby się zatrzymać i pobiegłam zobaczyć co się stało – opisywała tamten dzień. Sędzia Karol Przybysz dopytywał, z kim podróżowała w tym dniu samochodem. – Jechałam z moją mamą, która siedziała na fotelu pasażera. Wykonałam trasę z Łysomic do Torunia i następnie do Bydgoszczy – odpowiadała.

Kilkadziesiąt minut później obrońca oskarżonej złożył wniosek o to, aby kobieta dobrowolnie poddała się karze. Kilkuminutowe rozmowy między obrońcą, prokuratorem i ojcem zmarłej Darii nie przyniosły efektu. Śledczy nie zgodzili się na karę zaproponowaną przez obronę (nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że kobieta chciała dla siebie kary roku pozbawienia wolności), stąd też zostanie przeprowadzony proces. Sąd wyznaczył kolejny termin rozprawy na 27 lutego, a wtedy mają być przesłuchani pierwsi świadkowie i biegły oraz odtworzone ma zostać nagranie z dnia wypadku.

Szymon Fiałkowski