Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Śmietnik przed ratuszem. Urzędnicy dają ostatnią szansę… firmie sprzątającej

Dodano: 17.02.2016 | 12:40

- W ratuszu obowiązuje polityka bezpieczeństwa informacji, a urzędnicy mają obowiązek segregowania odpadów - zapewnia Wojciech Jazdon, dyrektor Wydziału Organizacyjno-Administracyjnego urzędu miasta.

Na zdjęciu: Worki ze śmieciami znajdowały się vis a vis wejścia do budynku ratusza na ulicy Jezuickiej.

Fot. Leszek Grabowski

Błąd firmy sprzątającej miał zadecydować o tym, że w nocy z poniedziałku na wtorek każdy z przechodzących ulicą Jezuicką miał potencjalnie dostęp do wielu wrażliwych danych bydgoszczan i dokumentów urzędowych. O tym, czy bulwersująca sprawa będzie miała ciąg dalszy, zadecyduje już prokuratura.

W środę do prokuratorów trafił materiał zgromadzony przez policjantów z komisariatu na Szwederowie, którzy zabezpieczyli kilkadziesiąt godzin temu worki z odpadami pozostawione przed wejściem do budynku przy ulicy Jezuickiej 4A. Znajdowały się w nich nie tylko zwykłe śmieci, ale też pisma kierowane do samorządowców z regionu, list do premier Beaty Szydło czy listy z danymi mieszkańców miasta, którym nie dostarczono urzędowych pism. – Teraz to w gestii prokuratorów pozostanie decyzja, czy podjąć w tej sprawie dalsze kroki – wyjaśnia nam nadkom. Maciej Daszkiewicz z biura prasowego kujawsko-pomorskiej policji. Wiadomo, że potencjalnie w grę wchodzi złamanie ustawy o ochronie danych osobowych.

Tymczasem z incydentu postanowił po kilkunastu godzinach wytłumaczyć się bydgoski ratusz. W odpowiedzi na pytania Wojciecha Bielawy, dziennikarza „Expressu Bydgoskiego”, który dotarł do nietypowego znaleziska, Wojciech Jazdon, dyrektor Wydziału Organizacyjno-Administracyjnego tłumaczy, że worki pozostawili tam pracownicy firmy sprzątającej. Jego zdaniem, miało to związek ze „zmianami organizacyjnymi w tej firmie”, a trwało „od dwóch tygodni”. – Powtórzenie się takiej sytuacji będzie skutkowało rozwiązaniem współpracy – zapowiada Jazdon.

Tyle że trudno jako jedynych winnych wskazywać przedstawicieli firmy zewnętrznej. W workach znalazły się bowiem pisma, które nie zostały przepuszczone przez niszczarkę. A tych, jak tłumaczy dyrektor Jazdon, jest na wyposażeniu urzędu miasta około 180. Przekonuje jednocześnie, że wszczęta zostanie kontrola, która ma wykazać, kto nie dopełnił obowiązków zniszczenia dokumentów, aby stały się one nieczytelne dla osób postronnych. – Decyzja o zniszczeniu należy bowiem do konkretnego pracownika – mówi Wojciech Jazdon. I dodaje, że winnych zaniedbań będzie czekało postępowanie dyscyplinarne.

Tematem ubocznym nietypowego znaleziska stała się sprawa selektywnej zbiórki odpadów w urzędzie. Na wniosek ratusza kilka tygodni temu podniesiono ceny wywozu odpadów (z 10 do 13 złotych za odpady segregowane i z 20 do aż 39 zł za zmieszane), a jednocześnie w workach znalezionych przy ul. Jezuickiej śladów po segregacji nie było. Dyrektor Jazdon tłumaczy, że to efekt tego, że część pojemników jest ogólnodostępna. – Ze względu na ich lokalizację nie ma możliwości skontrolowania, co jest w nich składowane. Niemniej, przypominamy pracownikom o zasadach prawidłowej segregacji – kończy Wojciech Jazdon.