Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Żegnaj Andrzeju. Bydgoskiego architekta Andrzeja Malingowskiego wspomina Wojciech Szczapa Romanowski

Dodano: 26.12.2021 | 11:45

Na zdjęciu: Andrzej Malingowski zmarł w wieku 67 lat.

Fot. archiwum prywatne

Odszedłeś w Wigilię o 5:36. Z twoich 67 lat życia nasze losy były splecione przez ponad 60. Powiedzieć, że jesteś kumplem, przyjacielem, bratem, to nic nie powiedzieć. Jesteś, zawsze będziesz, wieczną i ważną częścią życia mojego, naszego środowiska, miasta Bydgoszczy.

Tacy ludzie jak Ty nie umierają, nie odchodzą, nie znikają. Marne to pocieszenie dla nas, których na same święta zostawiłeś rozsypanych na milion drobnych kawałków. Nie sklei ich żaden czas, żadne pocieszenia. Tylko pustka jest w naszych głowach i duszach. Nawet wspomnienia, a mamy ich przecież tysiące, nie potrafią jej teraz wypełnić.

Wpatruję się w pusty talerz przy wigilijnym stole i widzę w nim obrazy z tych naszych sześciu dekad. Układają się w barwny pejzaż losów pokolenia straceńców i szczęśliwców, Bydgoszczy, przełomu, zniewolenia i wolności, wzlotów i upadków, odwagi i tchórzostwa.

Szara Bydgoszcz z przełomu lat 50. i 60. XX wieku. Jak to się stało, że nasze losy się splotły? Ja – syn pracownika Eltry z kamienicy przy Grunwaldzkiej, Ty – dziecko zamożnych sklepikarzy odzieżowych z pięknym mieszkaniem przy Niedźwiedzia. Biegnę w krótkich spodenkach przez Wyspę Młyńską, żeby zanieść twoim rodzicom muszki i krawaty szyte przez moją mamę do waszego sklepu. W ten sposób mama dorabia do nędznej pensji ojca, a Wy macie już przed domem marzenie senne co najmniej połowy miasta – nową Syrenkę. Mnie jednak bardziej pasjonuje twój samochodzik na baterie, którym nie chciałeś za bardzo się ze mną dzielić, co będę ci wypominał, przy naszych wspólnych salwach śmiechu, przez następne 60 lat.

I te wakacje w Bachotku pod Brodnicą, na które zabraliście mnie kultową Syrenką… Los sprawił, że było mi dane później objechać pół świata, ale to ten Bachotek siedzi we wspomnieniach głębiej, niż wszystko pozostałe.

Trochę się zdziwiłem, kiedy zobaczyłem cię na liście uczniów dwuletniej klasy zawodowej w budowlance Gagarinie. I ucieszyłem, bo między nami wyparowały już złe emocje z powodu samochodziku na baterie, kiełkowała przyjaźń. Na praktykach dzielnie stawialiśmy wspólnie Pałac Młodzieży, a jako pełnoprawni pomocnicy murarza kontynuowaliśmy zdobywanie budowlanego szlifu w trzyletnim technikum. Moja kariera budowlańca na dyplomie technika się zakończyła, Ty miałeś jasno sprecyzowany plan – studia architektoniczne. Nie było łatwo się na nie dostać dziecku wrogów władzy ludowej. Należący do rodziców sklepik z ciuchami przy Mostowej zakwalifikował cię do kasty burżuazyjnej, przez co zabrakło punktów. Wpadłeś na genialny pomysł – zatrudniłeś się na Politechnice Gdańskiej jako kreślarz-stażysta, za to były dodatkowe punkty i tak dostałeś indeks na wymarzoną uczelnię. A my, twoi przyjaciele, możliwość waletowania w samym Sopocie, w twoim studenckim mieszkanku. Do świtu graliśmy w kości, piliśmy wino, śmialiśmy się do łez, a kiedy już wstało słońce, ślady nocy zmywało z nas morze.

Z dyplomem architekta wróciłeś do Bydgoszczy na etat w Miastoprojekcie, tam poznałeś Sławkę, twoją przyszłą żonę. W moim pustym wigilijnym talerzu widzę, jak kwitnie wasza miłość, jak zwyczajny-niezwyczajny tworzycie związek. Pełen wzajemnego szacunku, zrozumienia, wspólnych pasji. Proporcjonalnie idealny. Może przez to, że oboje jesteście architektami udało wam się tak perfekcyjnie go zaprojektować?  Nie mogliście bez siebie wytrzymać kilku godzin, a przecież byliście ze sobą 34 lata! Kiedy wracałeś z pracy do domu zawsze pisałeś chociaż SMS-a: „Jadę”. Jedno słowo, ale jakże wymowne. Nie wiem, nie umiem nawet sobie wyobrazić, jak wielka pustka po Tobie zostanie w sercu Twojej cudownej żony.

Dzięki Bogu szybko zrozumiałeś, że robota na etacie to nie jest twoje powołanie – wraz ze Sławką założyliście własne studio „FUTURA”.  Z kronikarskiego obowiązku wymienię część budynków, które wam zawdzięcza Bydgoszcz: Hotele „Słoneczny Młyn” i „Sepia Mercury”, biurowiec „Asseco” przy ul. Lenartowicza, Klinika „Oftalmika”  przy Modrzewiowej, Urząd Miasta przy ul. Jezuickiej 6, Karczma Ogniem i Mieczem, Karczma Kujawska w Myślęcinku, niezliczona liczba osiedli bloków i domów jednorodzinnych. Wizytówką waszej myśli architektonicznej jest budynek przy Poznańskiej 31, którym mieści się siedziba FUTURY oraz Galeria Sztuki NEXT. To dziecko Twojej żony i po części Twoje, niezwykłe miejsce ważne dla młodych artystów i koneserów sztuki.

Uczyłem się od Ciebie przez całe życie. Spokoju, równowagi, nigdy nieschodzącego z twarzy uśmiechu, ale też nie pustego rechotu. Uczyłem się zachowania pogody ducha, mimo przejęcia losami świata, Polski, miasta. Jak na wielkiego architekta przystało – wiedziałeś, że sukces tkwi w idealnych proporcjach, w projekcie zwanym ŻYCIE przede wszystkim.

Przez ostatnie miesiące żyłeś nowym pomysłem – na działce w Łochowicach obok starego domu budowaliście ze Sławką dom swoich marzeń. Włożyliście w niego całe życiowe doświadczenie. Kiedy już stanął, stary dom poszedł do rozbiórki, a w nowym w Wigilię mieliście pierwszy raz wspólnie rozpalić w kominku. Zawsze twoje plany udało się realizować, ten prawie też, zabrakło przecież tylko kilku godzin…

Jako jedyny nie mówiłeś do mnie nigdy „Szczapa”, używałeś mojego imienia bez zdrobnień – Wojciechu. Ja miałem ten przywilej, że wymyśliłem Tobie ksywę „Maliniak”, częściowo parafrazując twoje nazwisko, ale nie bez związku z kultowym inżynierem z „Czterdziestolatka”. Konsekwentnie się swoich przyzwyczajeń trzymaliśmy.

Wpatruję się w pusty talerz na wigilijnym stole. Ściekają po nim łzy.  Nigdy nie przypuszczałem, że to ja będę żegnał Ciebie, a nie Ty mnie. Żegnaj Maliniaku, wizjonerze zakochany w Bydgoszczy do upojenia, wybitny architekcie, wzorowy mężu, wierny przyjacielu, a nade wszystko – dobry człowieku.

0 0 votes
Article Rating
Wojciech Szczapa Romanowski
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Marek Zając
Marek Zając
2 lat temu

Szczapa dziękuję za te ciepłe słowa o Andrzeju ,dołączam swoje kondolencje dla Jego rodziny i Przyjaciół ,kiedyś wszyscy się pewnie spotkamy!

Tomek
Tomek
2 lat temu

miałem przyjemność poznać Pana Andrzeja. Prawdziwy facet z klasa , mężczyzna.

Inteligenty i kulturalny, szkoda ze Bóg zabiera takich ludzi. Takich dobrych zdecydowanie za szybko.