Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Czy Komunalnik odbierze jednak odpady z bydgoskich osiedli? KIO nakazała miastu ponowne rozpatrzenie ofert w przetargu

Dodano: 04.12.2019 | 19:47

Eryk Dominiczak | e.dominiczak@metropoliabydgoska.pl

Na zdjęciu: Za śmieci w przyszłym roku na pewno zapłacimy więcej. Ale nie wiadomo jeszcze, kto będzie je od nas odbierał na kilku bydgoskich osiedlach.

Fot. Szymon Fiałkowski

Bydgoski ratusz będzie musiał ponownie rozpatrzyć oferty na wywóz od początku 2020 roku odpadów z trzech z dziewięciu sektorów miasta. Taką decyzję podjęła Krajowa Izba Odwoławcza, uwzględniając odwołanie firmy Komunalnik, którą miejscy urzędnicy wykluczyli z przetargu, zarzucając jej między innymi zaproponowanie ceny uniemożliwiającej należyte wykonanie usługi.

Komunalnik starał się o zlecenie na lata 2020-2023 w Nowym Fordonie, Brdyujściu i na Siernieczku (sektor II), w Śródmieściu i na Bielawach (sektor IV) oraz na osiedlach północno-zachodniej Bydgoszczy, w tym Osowej Górze, Smukale czy Piaskach (sektor V). We wszystkich zaproponował zdecydowanie najniższą cenę. Za odbiór odpadów ze wspomnianych sektorów chciał łącznie aż o ponad 13 milionów złotych mniej niż kolejny na liście Remondis. Urzędnicy nie dali jednak wiary, że niewielka firma z Nysy (zarejestrowana de facto we Wrocławiu) zdoła w tej cenie właściwie gospodarować odpadami i jej oferty odrzucili. Jak ustaliliśmy, mieli zastrzeżenia także do zadeklarowanych tras przejazdu samochodów spółki i zaangażowanej liczby pracowników.

Tyle że Komunalnik odwołał się od tej decyzji do KIO. Rozprawa odbyła się w miniony piątek i przyniosła rozstrzygnięcie pozytywne dla potencjalnego wykonawcy. Miasto będzie musiało bowiem ponownie przeanalizować wszystkie oferty i dokonać rozstrzygnięcia. Odpowiedzialny w ratuszu za gospodarkę komunalną wiceprezydent Michał Sztybel tłumaczy, że decyzję KIO trudno mu komentować, bo miasto nie otrzymało jeszcze uzasadnienia decyzji. – Oczywiście uwzględnimy uwagi izby w trakcie ponownej analizy ofert. Zależy nam na jak najszybszym zbadaniu dokumentów – zapewnia. Pytany o szczegóły zasłania się klauzulą tajności. – Wróciliśmy bowiem do etapu przetargu. Dodatkowo firma Komunalnik zastrzegła część informacji jako tajemnicę przedsiębiorstwa – wskazuje Sztybel. Nieoficjalnie udało nam się ustalić, że jest nią objęta między innymi… lokalizacja bazy spółki.

Armagedonu nie będzie, podwyżki – już tak

Na podstawie najnowszego przetargu firmy mają odbierać odpady od bydgoszczan już od 1 stycznia przyszłego roku. Czy wznowienie przetargu i konieczność analizy dokumentów raz jeszcze może doprowadzić do śmieciowego paraliżu? Sztybel zapewnia, że nie. – Mamy możliwość w trybie zamówienia z „wolnej ręki” podpisać umowę na odbiór odpadów do czasu zakończenia całej procedury przetargowej – wskazuje. I zaznacza, że urzędnicy do sprawy zamierzają podejść „bez emocji”, kierując się wyłącznie „dokumentami, którymi dysponują”.

W ubiegłym tygodniu radni podjęli decyzję, że od nowego roku wzrosną stawki za wywóz odpadów. I to bardzo znacząco, bo aż o siedemdziesiąt procent. Zamiast 13 złotych miesięcznie każdy z mieszkańców będzie musiał zapłacić 22 złote. Jak już informowaliśmy, w skali roku podwyżka wyniesie dla przykładowej 4-osobowej rodziny kilkaset złotych. Ratusz tłumaczy, że jest to efekt wyższych ofert od firm zajmujących się wywozem odpadów, a te z kolei – regulacji prawnych. Sztybel przypomina chociażby, że ustalona maksymalna stawka za wywóz odpadów z tzw. nieruchomości niezamieszkałych (sklepy, pawilony handlowe) nie jest adekwatna do kosztów. A różnicę będą musieli pokryć mieszkańcy.

Czy Komunalnik odbierze jednak odpady z bydgoskich osiedli? KIO nakazała miastu ponowne rozpatrzenie ofert w przetargu

Zobacz również:

Zmiany w systemie gospodarowania odpadami. Za śmieci zapłacimy znacznie więcej!

Sprawa była przedmiotem dyskusji na sesji rady miasta pod koniec listopada i – jak niemal wszystko w bydgoskim samorządzie – miała swój wymiar polityczny. Opozycyjny PiS zarzucał władzom miasta – ustami przewodniczącego klubu radnych Jarosława Wenderlicha – „łupienie mieszkańców”. Prezydent Bruski i Michał Sztybel odpowiadali, że tylko urealnienie stawki dla nieruchomości niezamieszkałych pozwoliłoby obniżyć cenę wywozu odpadów o 5 złotych.

Wątpliwości wokół Komunalnika

Bydgoszcz nie jest pierwszym miastem, które mierzy się z ofertami i znakami zapytania wokół firmy Komunalnik. Choć istnieje ona na rynku już kilkanaście lat, to do tej pory obsługiwała wyłącznie mniejsze miasta (m.in. Wałbrzych) oraz gminy na Dolnym Ślasku. Próba jej ekspansji o Poznań zakończyła się kilka lat temu fiaskiem. Władze stolicy Wielkopolski również podkreślały rażąco niską cenę, wskazując ponadto na wątpliwości logistyczne. W tym wypadku odwołania spółki do KIO nie przyniosły rezultatu.

Spółce zarzucano również działania nieetyczne lub wprost niezgodne z prawem – między innymi zaniżanie ilości odpadów czy fikcyjne transporty do RIPOK-ów (Regionalnych Instalacji Przetwarzania Odpadów Komunalnych – red.). Na początku 2017 roku w artykule w „Przeglądzie Komunalnym” były dyrektor Zakładu Gospodarki Odpadami z Gaci Andrzej Sobolak wystosował wobec spółki medialny akt oskarżenia, zarzucając jej nieprawidłowe działania w większości gmin, gdzie wygrała postępowania przetargowe. Zdecydowana większość spraw zakończyła się jednak po myśli Komunalnika – kary były uchylane, a postępowania – umarzane.

Ratusz zadeklarował, że jeśli Komunalnik wygra przetargi w trzech bydgoskich sektorach, na kolejnej sesji pojawi się projekt uchwały obniżającej opłatę za wywóz opadów. O około 70 groszy.

Do tematu wrócimy.