Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Enea Astoria nadal gościnna. Bydgoscy koszykarze bez zwycięstwa na własnym parkiecie

Dodano: 23.11.2019 | 23:50

Na zdjęciu: Enea Astoria nie znalazła w sobotę sposobu na Asseco Arkę Gdynia.

Fot. Szymon Fiałkowski

Enea Astoria Bydgoszcz uległa przed własną publicznością Asseco Arce Gdynia 72:81. Poniesiona przez bydgoski zespół porażka jest już szóstą w tym sezonie, a w tym niestety, aż piątką przed własną publicznością. Gdynian do zwycięstwa poprowadził Josh Bostic, autor 22 oczek.

Przełamać klątwę własnego parkietu. Taki był cel drużyny Artura Gronka przed sobotnim spotkaniem z brązowymi medalistami z poprzedniego sezonu – Asseco Arką Gdynia. Bydgoszczanie podeszli do spotkania bez kontuzjowanego Michała Chylińskiego, a w szeregach ekipy znad morza zabrakło Phila Greene’a.

Ku uciesze bydgoskiej publiczności, to właśnie “Asta” bardzo dobrze weszła w mecz. Duża ilość energii oraz szybkie podwajanie gracza z piłką pozwoliło Astorii na osiągniecie przewagi 12:2 w pierwszej fazie spotkania. Świetnie prezentował się Adam Kemp, który popisał się dwiema efektownymi “czapami” i był także aktywny na atakowanej połówce.

Solidnie prezentował się także ubiegłotygodniowy bohater czarno-czerwonych – A.J. Walton. 28-latek rozsądnie kontrolował tempo gry i sam dołożył celną trójkę oraz wbił się w pole trzech sekund gości. Astoria grała zupełnie inaczej niż w wygranym meczu z Wilkami Morskimi w Szczecinie. Gołym okiem widać było, że tym razem, bydgoszczanie chcą powoli budować swoje akcje i bazować na ataku pozycyjnym i pick’n’rollach na szczycie boiska. Na miał także wpływ nieskuteczny Josh Bostic, który ewidentnie nie mógł wstrzelić się w początkowej fazie meczu.

Strategia Artura Gronka i jego sztabu przynosiła efekty do połowy pierwszej kwarty. Wtedy sprawy w swoje ręce wziął Krzysztof Szubarga. Weteran polskich parkietów w swoim stylu znajdował kolegów na otwartych pozycjach, a i sam po efektownym zwodzie zdobył punkty dla Asseco. Wynik pierwszej ćwiartki ustalił rezerwowy Arki – Ben Emelogu, który po wejściu z ławki zdecydowanie dodał drużynie animuszu. Po pierwszych dziesięciu minutach na tablicy wyników widzieliśmy czteropunktowe prowadzenie przyjezdnych.

Drugą kwartę Asta rozpoczęła w rezerwowym zestawieniu z samymi krajowymi zawodnikami. Dotychczasowy obraz meczu na starcie drugiej odsłony nie uległ większej zmianie. Asseco szukało więcej indywidualnej gry i rzutów z dystansu, natomiast bydgoski zespół trochę nie w swoim stylu mozolnie budował akcje pozycyjne. Niestety, żadna drużyna na tym etapie spotkania nie grzeszyła skutecznością. Gra była mocno szarpana, a punkty padały głównie z rzutów wolnych.

Ta “brudna” koszykówka, bardziej odpowiadała miejscowym, bo w połowie kwarty, dzięki celnemu lay-upowi Mateusza Zębskiego, Astoria wyszła na jednopunktowe prowadzenie. Nie powinno także nikogo dziwić, że w tego typu siłowej grze, dobrze odnajdywała się bydgoska grająca legenda – Dorian Szyttenholm, który mimo wieku wciąż “czyści” parkiet jak wygłodniały nastolatek. „Aście” zdecydowanie brakowało punktów Krisa Clyburna. Młody Amerykanin był w ten sobotni wieczór wyjątkowo nieswój. Jego firmowe akcje pod kosz nie przynosiły punktów, ponieważ co rusz na jego drodze stawali silni podkoszowi Arki. Nie szło także z dystansu, gdzie w całym meczu młodszy brat zeszłorocznego MVP Euroligi – Willa Clyburna nie trafił żadnego z czterech rzutów.

Po stronie żółto-niebieskich aktywny był duet rezerwowych Emelogu – Hrycaniuk. Swojej klepki szukał także Bostic, który z akcji na akcję zaczynał się rozkręcać. Udało mu się przeprowadzić efektowną akcje 2+1, jednakże wciąż pudłował na potęgę. Tą bardzo trudą do oglądania część meczu zakończył dalekim rzutem trzypunktowym, równo z syreną Krzysztof Szubarga. Na półmetku spotkania utrzymywało się minimalne prowadzenie drużyny z Trójmiasta.

Trzecia kwarta okazała się punktem kulminacyjnym spotkania. Wszystko zaczęło się nieźle dla bydgoszczan. Za trzy trafił mający duże problemy z faulami Michał Nowakowski i Astoria doprowadziła do remisu, a po chwili nawet wyszła na prowadzenie. Na ponad osiem minut przed końcem 3 kwarty, wspomniany Nowakowski popełnił dwa przewinienia, w tym jedno niesportowe i musiał opuścić boisko. Silny skrzydłowy Astorii miał wtedy na swoim koncie 10 punktów oraz 4 zbiórki. Utrata Nowakowskiego zdecydowanie pociągnęła za sobą  poważniejsze konsekwencje niż tylko brak nieźle punktującego zawodnika.

Nowakowski jest dla Astorii w tym sezonie zawodnikiem typu “Stretch four”, czyli podkoszowym, który dzięki swoim dalekim rzutom rozciąga obronę rywala i wyciąga podkoszowych przeciwnika z pola 3 sekund, robiąc przy tym miejsce na wjazdy Waltona, Clyburna czy Zębskiego. Utrata takiego zawodnika, kontuzja Michała Chylińskiego oraz słaba dyspozycja rzutowa Michała Aleksandrowicza, powodują, że siła rażenia zza łuku bydgoszczan jest bardzo słaba. To z kolei prowadzi bezpośrednio do zacieśnienia obrony przez drużynę przeciwną bliżej “pomalowanego” i uniemożliwia obwodowym na dynamiczną penetrację pod kosz.

Asseco wykorzystało tą sytuację znakomicie. Podopieczni Przemysława Frasunkiewicza wzmocnili defensywę i rozpoczęli proces rozbijania swoich przeciwników. Ich dobra obrona zaczęła napędzać atak, a swoje harce rozpoczął Bostic. Amerykanin w trzeciej odsłonie zdobył aż 17 ze swoich 22 punktów i to dzięki jego świetnej grze, zespołowości w ataku i twardej obronie Asseco przed ostatnim aktem spotkania prowadziło 57:69.

W ostatniej kwarcie przewaga gdynian wynosiła już w pewnym momencie dwadzieścia punktów i trener Frasunkiewicz zdjął swoich najlepszych graczy i dał pograć zmiennikom. Pod koniec meczu Astorii udało się przejąć kilka piłek. Przebudził się także Clyburn i ostatecznie zawodnicy Gronka zmniejszyli rozmiary porażki.

Astoria po raz kolejny zaliczyła podczas meczu fatalny przestój. Owe przestoje na poziomie Energa Basket Ligi są niezwykle kosztowne, zwłaszcza pod nieobecność swojego najlepszego strzelca, jakim jest Chyliński. „Asta” grała dziś wolno, bez energii. Najbardziej jednak bolała nieskuteczność rzutów za 3 punkty, która ostatecznie wyniosła zaledwie 24%. Przy takich liczbach bardzo ciężko jest wygrywać.

Po 9. kolejkach bydgoska drużyna legitymuje się bilansem 3-6 i zajmuje 11. miejsce w lidze, ale po rozegraniu pozostałych meczów tej serii spotkań może spaść na 13 lokatę. W przyszłym tygodniu “Asta” zmierzy się na wyjeździe z ostatnią drużyną ligi – Polpharmą Starogard Gdański.

ENERGA BASKET LIGA – SEZON 2019/2020, FAZA ZASADNICZA – 9 KOLEJKA – 23.11.2019 R.
ENEA ASTORIA BYDGOSZCZ – ASSECO ARKA GDYNIA 72:81 (20:24, 18:17, 19:28, 15:12)

ENEA ASTORIA: Clyburn 13, A.J. Walton 11 (1×3, 6 as.), Michał Nowakowski 10 (2×3, 5 f.), Zębski 7 (8 as.), Kemp 7 (6 zb., 3 bl.) – Marcin Nowakowski 6 (1×3), Szyttenholm 5 (1×3), Aleksandrowicz 5, Krasuski 4 (1×3), Frąckiewicz 4.

ASSECO ARKA: Bostic 22 (3×3), Szubarga 11 (1×3, 5 zb., 7 as.), Upson 8, Moore 8 (2×3), Hammonds 8 (7 zb.) – Emelogu 11 (1×3, 9 zb.), Hrycaniuk 8, Wołoszyn 3 (1×3, 5 zb.), Wyka 2, Kamiński, Czerlonko, Malczyk.

Sędziowali: Tomasz Trawicki, Łukasz Jankowski, Maciej Dębowski.
Komisarz Energa Basket Ligi: Zbigniew Szpilewski.
Widzów: 1.479.

0 0 votes
Article Rating
Enea Astoria nadal gościnna. Bydgoscy koszykarze bez zwycięstwa na własnym parkiecie
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments