Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Jak zdekomunizować fordońskie ulice?

Dodano: 25.08.2016 | 08:00

Kto powinien patronować ulicom w Fordonie, które dziś noszą nazwy związane z reżimem komunistycznym? Odpowiedzi powinny być już dawno. Czasu na działanie zostało niewiele...

Na zdjęciu: Nazwy ulic, które podlegają ustawie o dekomunizacji.

Fot. Stanisław Gazda

– Zmiany nazwy ulic są bez sensu. Jakie to są koszty! Zapłacą za to wszyscy, także ci, których te zmiany nie będą w ogóle dotyczyły. Jak sobie o tym pomyślę, to jest mi naprawdę obojętne, jak nazywa się ulica przy której mieszkam – uważa Mirela, która na dyskusję o dekomunizacji ulic przyszła z czystej ciekawości. Taka sama była motywacja dla Bartka. Szczególnie ciekawią go propozycje nowych nazw. W codziennym życiu obecnie obowiązujące  w niczym mu nie przeszkadzają. Jakie są, takie są. Przecież nie mają żadnego wpływu na to, czy żyje mu się lepiej czy gorzej. Podobnie myślą Ania i jej mąż. Chcą głównie zaspokoić swoją ciekawość, jak będzie się nazywała ulica przy której mieszkają. Dziś jest to Romana Chłodzińskiego.

Ale właśnie ta ulica, podobnie jak: Teodora Duracza, Józefa Powalisza, Zygmunta Berlinga, Oskara Langego, Bolesława Rumińskiego, Stanisława Lehmana czy też Armii Ludowej, Planu 6-letniego oraz Park płk Zbigniewa Załuskiego – w związku z ustawą z dnia 1 kwietnia 2016 r. o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego – będą musiały zmienić nazwy. Ustawa wchodzi w życie z początkiem września. Czas na dokonanie zmian: najpóźniej do przyszłego roku.

Jan Kwiatoń, Przewodniczący Rady Osiedla Nowy Fordon, prowadzący spotkanie na które przyszła garstka mieszkańców Fordonu, dziękuje za przybycie Przewodniczącemu Zespołu ds. Nazewnictwa UM, radnemu Januszowi Czwojdzie. To dzięki niemu, zupełnie przez przypadek okazuje się, że przesłane przez urząd miasta na adres Rady Osiedla Eskulapa propozycje zmienionych nazw ulic na Osiedlu Eskulapa dotyczą… Osiedla Leśnego w jego części graniczącej z Fordonem. Co nie zmienia faktu, że proponowane nazwy są wręcz szokujące: Kasztelanów Wyszogrodzkich, Janusza Wojsławica, Olta Żyrowica, Arnolda, Domasława Chrościca, Niemirzy, Boguszy z Kościelca, Jana z Płonkowa, Świętopełka, Kazimierza Kujawskiego, Mściwoja II, Przemysława II, Książęca, Szwedzkich Szańców i Dobiesława Puchały.

Jako Rada Osiedla mieliśmy się wypowiedzieć, czy akceptujemy te nazwy. Ale jak można je zaakceptować, skoro niektóre z nich są wręcz trudne do wymówienia. Proszę sobie wyobrazić małe dziecko, które ma zapamiętać i powiedzieć, że mieszka na ulicy Olta Żyrowica, czy Domasława Chrościca, nie mówiąc już o obcokrajowcu, który miałby taksówkarzowi kazać się zawieźć na którąś z  ulic. Mając nieco czasu, próbowałem przy pomocy encyklopedii co nieco dowiedzieć się o piętnastu nowych patronach ulic, niestety, z ledwością znalazłem wzmianki o czterech z nich – nie kryje oburzenia Ireneusz Borek, członek Rady Osiedla Nowy Fordon.

Ale wróćmy do meritum, czyli dekomunizacji fordońskich ulic.

Chcemy dać sygnał radnym i władzom miasta – mówi Jan Kwiatoń – że my obywatele miasta, my mieszkańcy Bydgoszczy, chcemy uczestniczyć w nadawaniu nazw ulic, aby nasze głosy były słyszane i brane pod uwagę. Jeżeli my nie będziemy się tego domagać, urzędnicy zrobią to za nas, nie pytając nas o zgodę. Zespół ds. Nazewnictwa UM powinien obligatoryjnie wysyłać zapytania do mieszkańców, a nie jak to się dzieje obecnie – wysyła swoje, gotowe już ustalenia do realizacji przez Wydział Mienia i Geodezji, z pominięciem głównych zainteresowanych, czyli obywateli. Dziś stoimy przed koniecznością zmian nazwy ulic w centrum Fordonu, m.in. ulicy gen. Berlinga przy której mieszka 1750 mieszkańców. Jak to zrobić?

Jako pierwszy zgłasza swoją propozycję Robert Szatkowski, prezes stowarzyszenia „Wyszogród”. Jego zdaniem, najlepszym kandydatem na patrona najdłuższej ulicy w Fordonie, przebiegającej niemal przez wszystkie osiedla, łączącej Stary Fordon z nowym, czyli dzisiejszej ulicy gen. Zygmunta Berlinga, powinien być książę Przemysł, ostatni władca Wyszogrodu, spokrewniony z trzema królami polskimi. Nazwana jego imieniem ulica mogłaby być w przyszłości na przykład miejscem festynów historycznych, integracyjnych biesiad książęcych.

Po kilkudziesięciu minutach spotkania wciąż nie ma odpowiedzi jak zdekomunizować fordońskie ulice? Jaką przyjąć filozofię zmian? Jak to zrobić? Czy może uruchomić adres mailowy dla mieszkańców Fordonu, by ci mogli tam wysyłać swoje propozycje, które później podlegałyby głosowaniu? A może organizować zebrania osiedlowe i w ich trakcie zbierać pomysły? Tyle że zwykle jest mała frekwencja, a później duże malkontenctwo, iż zrobiono coś nie po myśli mieszkańców…

Tymczasem pada kolejna propozycja zmiany nazw ulic. Szatkowski proponuje, żeby nazwami ulic uhonorować budowniczych, architektów Fordonu – tych dzięki którym Fordon może dziś wielkością równać się z Inowrocławiem.

Grzegorzowi Borkowskiemu, członkowi Rady Osiedla Nowy Fordon ten pomysł się podoba, ale przypomina, że w Fordonie przed wojną istniała Szkoła Małoletnich Lotnictwa, z której wywodzili się późniejsi sławni piloci m.in. Dywizjonu 303. Dlaczego ich nie mielibyśmy uhonorować?

I jest wreszcie jakiś konkret, tyle że dotyczący nazwania pustego placu między ulicą GOPR-u i Galerią „Fordon”, oraz mającej powstać tam w niedługim czasie alei, która ma na roboczo przydzieloną nazwę prezydenta Leona Barciszewskiego. Tyle że w opinii Jana Kwiatonia, ta postać zasługuje na znaczniejsze uhonorowanie, chociażby poprzez nazwanie jego imieniem przyszłej obwodnicy południowo-wschodniej. W związku z tym Kwiatoń proponuje nazwanie alei – Alejami Jeremiego Przybory, które jak raz kończyć się będą tam, gdzie niegdyś zaczynał się majątek Przyborów, gdzie mieszkał dziadek Jeremiego, w którym on sam także przebywał.

Pierwsze spotkanie poświęcone dekomunizacji fordońskich ulic niewiele wniosło. Może owocniejsze będą kolejne, pod warunkiem, że przyjdzie na nie więcej osób. Jeżeli nie, to sygnał wysyłany z Fordonu do władz miasta będzie nikły, przyzwalający na lekceważenie głosu z dołu.

Mam nadzieję, że osoba radnego Janusza Czwojdy jest na tyle istotna, że nie pozwoli na to. A wy, którzy tu dziś jesteście, aktywizujcie innych, by była to nasza inicjatywa, nasz pomysł. Gdy zostanie zrealizowany, zupełnie inaczej smakuje, niż to co jest narzucone z góry, wbrew naszej woli – apeluje Jan Kwiatoń.