Koszykarska wojna w Bydgoszczy. AJ Walton poprowadził Astę do zwycięstwa!
Zdjęcia: Szymon Fiałkowski
Enea Astoria Bydgoszcz nareszcie odczarowała swój parkiet i po świetnym widowisku pokonała ambitnie walczącą PGE Spójnię Stargard 90:82. Bohaterem miejscowych był A.J. Walton, autor 23 punktów.
Wypełniona po brzegi hala, głośny doping kibiców oraz duża szansa na zbliżenie się do fazy play-off. Otoczka sobotniego meczu wyjątkowo sprzyjała dobrej koszykówce, a dla bydgoszczan cel był jeden. Przełamać się i w końcu dać fanom zwycięstwo na własnym parkiecie.
Bydgoszczanie rozpoczęli spotkanie w tym samym zestawieniu, co w kilku ostatnich meczach. W szeregach rywali doszło do jednej zmiany. Mecz w wyjściowej piątce na rozegraniu rozpoczął Tomasz Śnieg
Obie drużyny spokojnie weszły w mecz, grając rozważnie w ataku pozycyjnym i uważnie pilnując bronionej „deski” (w całej pierwszej połowie padły zaledwie cztery punkty drugiej szansy). Po stronie gości ciężar gry w ataku w pierwszej fazie kwarty wziął Bartosz Bochno, który dwukrotnie celnie przymierzył z dystansu. Wśród gospodarzy świetnie grał Walton. Rozgrywający „Asty” trzykrotnie wbił się w „pomalowane” Spójni i wykończył akcję celnym lay-upem.
Powrót Chylińskiego
Środek kwarty zdecydowanie należał do podopiecznych Artura Gronka. Bydgoszczanie grali twardo w obronie i w swoim stylu zdobywali punkty po udanych kontrach. Swoje show rozpoczął Mateusz Zębski. 27-latek trafił trzy trójki z rzędu, co wysforowało bydgoskich koszykarzy na osiem punktów przewagi.
Ostatnie minuty kwarty należały jednak do przyjezdnych, którzy dzięki „trójce” Kostrzewskiego oraz celnej akcji pod koszem De Leona odrobili część strat i na koniec pierwszej kwarty przegrywali tylko trzema punktami.
Drugą część meczu lepiej rozpoczęli miejscowi. Po długo wyczekiwanej przerwie do gry powrócił Chyliński. Popularny „Chylu” od razu zaznaczył swoją obecność i otworzył dorobek punktowy swojej drużyny trzema skutecznymi rzutami wolnymi. Były gracz m.in. PGE Turowa Zgorzelec nie miał jednak łatwego życia z obrońcami Spójni, którzy w charakterystyczny dla siebie sposób agresywnie go podwajali.
Ta właśnie twarda defensywa zaczęła sprawiać coraz większe problemy Astorii. Problemy w ataku zaczęły mieć także wpływ na grę w obronie. Tempo nieco spadło, co było wodą na młyn dla defensywnie usposobionej ekipie ze Stargardu. Ich cierpliwość doprowadziła do tego, że po skutecznych akcjach Darnella Jacksona, goście na chwilę wyszli na prowadzenie 32:31.
Wtedy jednak do pracy wziął się niewidoczny do tamtej pory Kris Clyburn. Młody Amerykanin w końcówce drugiej ćwiartki zapisał na swoim koncie osiem punktów, a jego przechwyty zakończone efektownymi wsadami doprowadziły trenera rywali do furii. Ostatecznie, dzięki lepszemu finiszowi, Astoria zakończyła pierwszą połowę na czteropunktowym prowadzeniu, jednak mecz był naprawdę wyrównany i obie drużyny miały po swojej stronie wiele atutów.
Punkt za punkt
Po zmianie stron kibice mogli oglądać prawdziwą wymianę ognia. Za trzy dla Astorii celnie rzucali Walton oraz Michał Nowakowski, który dopiero na początku drugiej połowy otworzył swój dorobek punktowy. Dłużni swoim rywalom nie pozostawali jednak biało – bordowi, którzy dzięki skutecznym rzutom Młynarskiego oraz akcjom Bishopa pozostawali w kontakcie z beniaminkiem.
Gracze Astorii narzucili jednak swój styl gry i dzięki dobrej obronie mogli robić to, co potrafią najlepiej, czyli kontrować. Świetnie po obu stronach parkietu prezentował się Walton, który na trzy minuty przed końcem trzeciej kwarty miał na swoim koncie już 14 punktów oraz 5 asyst.
Na każdym kroku było jednak widać, że dziś mierzyli się ze sobą naprawdę równorzędni przeciwnicy. Spotkanie toczyło się cios za cios i po świetnym fragmencie gry „Asty” obudzili się przyjezdni. Lider Spójni, Raymond Cowells III trafiał raz za razem i utrzymywał swoją drużynę w meczu. Wtórował mu wciąż bardzo dobrze grający Kacper Młynarski.
Końcówka trzeciej kwarty, podobnie jak pierwszej, należała do Adrisa De Leona. Debiutujący w swoim nowym zespole Dominikańczyk najpierw wyłuskał piłkę Marcinowi Nowakowskiemu, a potem dwukrotnie zapunktował i zmniejszył straty do zaledwie dwóch „oczek”.
Największym atutem PGE Spójni w tym meczu byli zmiennicy. De Leon, Kostrzewski i Młynarski dostarczali swojej drużynie dużo bardzo ważnych punktów. Tego brakowało Astorii. Mało grał Michał Aleksandrowicz i realne zagrożenie z ławki stanowił właściwie tylko center bydgoszczan Łukasz Frąckiewicz. To właśnie dzięki skutecznym akcjom „Frącka”, Asta na koniec trzeciej odsłony utrzymała pięciopunktowe prowadzenie.
Walton show
Świetną grę rezerwowi Spójni kontynuowali także w czwartej kwarcie, dlatego trener gospodarzy musiał powoli powracać do swojego wyjściowego ustawienia. Astoria miała jednak ogromne problemy ze zdobywaniem punktów. Stargardzianie doskonale odczytywali zamiary „Asty” w ataku pozycyjnym. Widząc niemoc swoich zawodników Artur Gronek zmuszony był o poproszenie przerwy na żądanie. Jak na dłoni widać było, że goście dominują fizycznością i „Asta” zmuszona do gry w ataku pozycyjnym i pozbawiona dobrych dystansowych strzelców miała ogromne kłopoty, aby wypracować sobie dogodne pozycje do zdobywania punktów.
Na szczęście odpowiedzialności na swoje barki nie bał się brać Walton, który jak tylko mógł starał się „dokarmiać” swoich kolegów dobrymi podaniami. Był także niesamowicie aktywny w obronie, walczył o każdą piłkę, a w jego grze było widać olbrzymi pazur. Cała czwarta kwarta to właściwie jedno wielkie Walton Show. Amerykanin, który miał w tym sezonie różne momenty, dzisiejszego wieczoru wyczyścił prawdopodobnie każdy centymetr parkietu bydgoskiej hali, grał rozważnie i co najważniejsze nie załamywał się po kilku nieudanych akcjach. To jego atak na kosz zakończony wsadem i walka na parkiecie, gdy sobie tylko znanym sposobem zdołał wywalczyć piłkę i natychmiast podać ją na wolne pole do kolegi, rozstrzygnęły spotkanie.
Na koniec meczu przy Waltonie zapisana była imponująca linijka: 23 punkty, 8 asyst, 3 przechwyty, 9 razy faulowany. Poza suchymi liczbami, 30-latek zostawił dzisiaj na parkiecie bardzo dużo zdrowia i zdecydowanie zasłużył na miano bohatera pierwszej domowej wygranej bydgoskiej drużyny.
Za tydzień bydgoszczanie zagrają w Sopocie. Kolejny mecz we własnej hali czeka ich 21 grudnia, gdy zmierzą się z GTK Gliwice. Po dzisiejszym spotkaniu zajmują 7. miejsce w tabeli.
ENERGA BASKET LIGA – FAZA ZASADNICZA, SEZON 2019/2020 – 11 KOLEJKA – 7.12.2019 R.
ENEA ASTORIA BYDGOSZCZ – PGE SPÓJNIA STARGARD 90:82 (22:19, 19:17, 26:26, 23:20)
ENEA ASTORIA: AJ Walton 23 (1×3, 8 as., 5 str.), Clyburn 17 (7 zb.), Zębski 17 (3×3), Kemp 13 (8 zb.), Michał Nowakowski 5 (1×3) – Frąckiewicz 7 (5 zb.), Marcin Nowakowski 5 (1×3, 5 zb.), Chyliński 3, Aleksandrowicz, Szyttenholm.
PGE SPÓJNIA: Cowels III 15 (3×3, 5 zb.), Jackson 7 (1×3), Bochno 6 (2×3), Śnieg 6 (8 as.), Bishop 6 – Młynarski 17 (3×3, 5 zb.), Kostrzewski 13 (2×3), De Leon 10 (1×3), Olisemeka 2.
Sędziowali: Janusz Calik, Robert Mordal, Tomasz Tybor.
Komisarz Energa Basket Ligi: Ryszard Łabędź.
Widzów: 1.500.