Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]
Metropolia BydgoskaAKTUALNOŚCIMarszałek z Bydgoszczy? Zapomnijmy, jeszcze nie po tych wyborach [Kowalski na dobry tydzień]
Piotr Całbecki
14.05.2018 | 09:30

Marszałek z Bydgoszczy? Zapomnijmy, jeszcze nie po tych wyborach [Kowalski na dobry tydzień]

Na zdjęciu: Piotr Całbecki jest marszałkiem od 2006 roku.

Fot. archiwum

Nie ma znaczenia, jaka partia wygra wybory wojewódzkie i które ugrupowania znajdą się w przyszłej koalicji rządzącej sejmikiem. Fotel marszałka znów przypadnie Toruniowi

Marcin Kowalski

Pierwsze sondaże nie pozostawiają wątpliwości: walka o Sejmik będzie toczyć do ostatniej minuty przed ciszą wyborczą. Gdyby wybory odbyły się dzisiaj, 12 z 30 mandatów przypadłoby Zjednoczonej Prawicy; 10 – Platformie Obywatelskiej i Nowoczesnej; po 4 – SLD  i PSL. Kto w takim układzie rządziłby województwem? Możliwych jest kilka wariantów, każdy z nich równie prawdopodobny.

Wariant I: PiS w koalicji z PSL. Suma głosów daje przewagę jednego radnego, w zupełności wystarczy, by wybrać marszałka i zastępców. Ludowcy sprawiają wrażenie, że są na wojnie z Prawem i Sprawiedliwością, ale kiedy tylko na horyzoncie pojawi się kilka lukratywnych stanowisk, topór wojenny zostanie zakopany.

Wariant II: PiS wyciąga czterech radnych z innych ugrupowań, uzależnia apanażami i w miarę spokojnie rządzi. Nie byłoby większego problemu, żeby znaleźć taką czwórkę, zarówno w PSL, konserwatywnym skrzydle PO, a nawet SLD. Ideały ideałami, a kasa i władza, kasą i władzą.

Wariant III: PiS w koalicji z SLD. Kosmos? Nie do takich kosmosów były w Polsce zdolne partie wygłodniałe władzy. Czy rzeczywiście np. takiemu Janowi Szopińskiemu jakoś by uwierała koalicja z PiS? Dużo mniej, niż z PO.

Wariant IV: Wielka koalicja PO, SLD i PSL. Pozornie wydaje się oczywistością. Tylko pozornie. Lokalni działacze wszystkich tych trzech partii są od wielu lat na mikro-wojenkach, zanim dojdzie do porozumienia, może minąć pół roku.

Który z tych wariantów przejdzie, nie wiadomo, ale już dziś jest raczej pewne, że czeka nas kolejna kadencja marszałka z Torunia. Opowieści działaczy PiS, że nadchodzi czas na marszałka z Bydgoszczy trzeba włożyć między bajki. Są na tyle słabi i skłóceni w naszym mieście, że nie potrafią nawet przepchnąć wojewody, zastępcy, ani dyrektora generalnego urzędu. I to nie tylko w tej kadencji, w poprzedniej PiS-owskiej dwulatce urzędem wojewódzkim rządził poznaniak, a po nim brodniczanin.

Również bydgoska Platforma nie ma takiej siły w strukturach wojewódzkich, by marzyć o marszałku. Tym bardziej, że jeśli PO udałoby się zbudować większość, to z trudnymi koalicjantami. Każdy z nich na poziomie województwa jest dużo silniejszy po toruńskiej, niż bydgoskiej stronie Wisły.

Nie dajmy się zwieźć propagandzie: marszałka z Bydgoszczy przez najbliższe cztery lata nie będzie. Żeby stało się inaczej, bydgoscy działacze wszystkich partii muszą wykonać pracę u podstaw i zjednać do siebie ludzi z powiatów. Przekonać ich, że Toruń można pokonać. To jest do zrobienia najwcześniej za kilka lat.

Marcin Kowalski

Felietonista, właściciel Markomedia.pl

Najczęściej nominowany do dziennikarskiej nagrody Grand Press w historii tego wyróżnienia, prowadzi firmę medialną Markomedia.pl. Jego felietony „Kowalski na dobry tydzień” co poniedziałek ukazują się w portalu metropoliabydgoska.pl

Panel dyskusyjny


Powiązane treści