Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

MZK będą mieć podwykonawcę? Rozmowy trwają

Dodano: 26.10.2023 | 17:38

Na zdjęciu: MZK wciąż borykają się z brakiem kierowców.

Fot. Alicja Chrobak

Problem braku kierowców w Miejskich Zakładach Komunikacyjnych ma zostać załagodzony umową o podwykonawstwo części kursów z innym przewoźnikiem. Na środowej (25 października) ogłosił to prezydent Rafał Bruski, choć prezes MZK Piotr Bojar zaznacza, że rozmowy w tej kwestii wciąż trwają.

Po roku od strajku pracowników MZK sytuacja związana z niedoborem kierowców nadal wpływa na jakość przewozów – zwłaszcza autobusowych. Urząd miasta i podległy mu ZDMiKP nadal stosuje politykę ostrych cięć i – nie licząc się z oczekiwaniami pasażerów – w układaniu rozkładów kieruje się wyłącznie aspektem finansowym, co wpływa na dalsze „szatkowanie” bydgoskiej siatki. Nie inaczej będzie po otwarciu linii tramwajowej w ciągu Kazimierza Wielkiego – uruchomienie linii 11 sprawi, że „siódemka” będzie kursować tylko w godzinach szczytu (wcześniej zarząd dróg „wyciął” jej kursy w weekendy).

Brak kierowców powoduje, że od września zauważalne są problemy w kursowaniu linii autobusowych, zwłaszcza tych o dłuższych trasach. Przykładem są m.in. linie 83 i 89, łączące Fordon z Czyżkówkiem i Błoniem. – Linia 83 zawodzi regularnie mimo kursów 2 czy 3 razy na godzinę. Dzisiaj jadę do pracy na 9:00: 8:15 ma jechać 83 z Łochowskiego – oczywiście nie przyjeżdża. Biegnę na Akademicką/Kaliskiego o 8:30 na tramwaj linii nr 10. Niestety nie przyjeżdża – tak problem opisał radny miasta Wojciech Bartoszek.

Pod jego postem na grupie Fordon na co dzień – Forum pojawiły się kolejne przykłady fatalnego stanu komunikacji publicznej. Czytamy, że regularnie wypadają kursy autobusu linii 65 z Leśnego na Łoskoń realizowane około godziny 15:00, opóźnienia notuje przepełnione 82 dowożące dzieci i młodzież z Eskulapa do fordońskich szkół, a 69, 83 i 89 mają tak ustawione rozkłady, że po Fordonie jeżdżą jeden za drugim.

Po zachodniej stronie miasta wcale nie jest lepiej. – Po raz kolejny 54 ze Smukały powinien być na Piaskach o 9:01, ale nie przyjechał – relacjonuje pani Marta, cytowana przez profil Awaria Bydgoskiego Tramwaju.

Rafał Bruski ogłasza: MZK szuka podwykonawcy

Władze miasta na czele z prezydentem Rafałem Bruskim uznają, że jedyną przyczyną problemów z funkcjonowaniem transportu publicznego są braki kadrowe w miejskiej spółce przewozowej. Na wczorajszej sesji prezydent uciął propozycję dyskusji o komunikacji – zaproponowała ją radna Grażyna Szabelska, choć dopiero na samej sesji – ogłaszając, że prezes MZK znalazł rozwiązanie problemu. Przypomnijmy, że miesiąc wcześniej Bruski postawił MZK ultimatum: jeśli nie będzie realizować przewozów, to wypadające kursy zostaną oddane innemu przewoźnikowi.

MZK będą mieć podwykonawcę? Rozmowy trwają

Zobacz również:

Czy w Dzikowisku jest smacznie? Sprawdziliśmy bydgoski lokal po Kuchennych Rewolucjach

Jak informował „Express Bydgoski” prezes MZK Piotr Bojar przedstawił prezydentowi informacje o tym, że spółka prowadzi rozmowy z agencjami pracy i emerytowanymi pracownikami, a także szkolenia nowych kierowców. – Prowadzimy szereg działań, aby zwiększyć liczbę kierowców i doprowadzić do sytuacji, w której do końcu roku uda nam się przywrócić pełną realizację kursów – mówił Bojar. Prezydent na sesji stwierdził jednak, że szef spółki „sam znalazł wyjście zastępcze”. – Chce uzupełnić swój potencjał poprzez zamówienie brakujących kursów u innego przewoźnika. W ciągu dwóch tygodni temat będzie załatwiony – poinformował.

O komentarz do słów Rafała Bruskiego poprosiliśmy Piotra Bojara. Ten stwierdził, że rozmowy w sprawie możliwego przejęcia kursów wciąż trwają, a stwierdzenie prezydenta było „wyprzedzające”. Inny operator miałby obsługiwać linie, na których są największe problemy z dostępnością kierowców. – Prowadzimy też nabór, by do początku przyszłego roku, najpóźniej końca I kwartału uzupełnić braki kadrowe – dodaje szef miejskiego przewoźnika. W ten sposób chce on zapewnić „bufor”, by po ewentualnym powierzeniu jednej bądź dwóch linii na rzecz innej spółki w możliwie najkrótszym czasie powrócić do ich obsługi. W innym wypadku MZK straciłoby je do końca kontraktu, co wpisywałoby się w podnoszone od czasów strajku oczekiwania prezydenta. Ten zamiast inwestować w swoją spółkę, wolałby powierzać obsługę tras jak najtańszym wykonawcom.

Kto miałby tymczasowo zastąpić miejskie zakłady w roli przewoźnika? „Gazeta Wyborcza” informuje, że nie będzie to Mobilis, który od stycznia jest operatorem 11 bydgoskich linii. Warto jednak zwrócić uwagę na Irex-Trans, który mimo zakończenia swojej umowy z miastem nadal posiada swoją zajezdnię przy ulicy Mokrej, w której stacjonuje spora część taboru jeżdżącego po Bydgoszczy w latach 2014-2022.

Odpowiedzialność za zapaść bydgoskiej komunikacji nie ponosi jednak MZK i brak kierowców – jak sugeruje prezydent Bruski – ale przede wszystkim jego polityka wobec transportu publicznego i nadmierne zaufanie do wydziału organizacji transportu ZDMiKP. Ratusz chwali się nowymi tramwajami z Pesy, które będą jeździć po mieście – ale co 2o/30 minut i zapchane do granic możliwości. Bilety nowego pasażera czy system Park&Ride nie sprawdzą/sprawdzają się także z uwagi na niską częstotliwość kursów.