Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

MZK może zostać z niczym? Prezydent przedstawił nową propozycję dla spółki

Dodano: 11.01.2023 | 18:08

Na zdjęciu: Miasto wciąż nie wypracowało porozumienia z MZK.

Fot. Szymon Fiałkowski

Wciąż nie ma przełomu w sprawie 9-letniej umowy na realizację przewozów autobusowych w Bydgoszczy przez MZK. Prezydent Rafał Bruski przedstawił dziś kolejną propozycję, ale jednocześnie zapowiedział, że rozważa dopuszczenie prywatnych przewoźników do przewozów, które dotychczas były zarezerwowane dla MZK.

Od początku roku MZK jeździ na podstawie aneksu do poprzedniej umowy, która zakończyła się 31 grudnia. Powodem jest brak porozumienia w sprawie wynagrodzenia za realizację przewozów. Dla urzędu miasta głównym wyznacznikiem w czasie negocjacji jest kwota zaproponowana przez Mobilis. Prywatna spółka wygrała przetarg na obsługę jedenastu linii, proponując 7,33 zł za wozokilometr dla autobusów długich oraz 6,25 zł na za wozokilometr dla autobusów krótkich. Oferta MZK była o ok. 20 proc. droższa (8,97 zł i 7,50 zł).

W związku z inflacją i wzrostem cen paliw stawki zaproponowane przez Mobilis zostały zrewaloryzowane od 1 stycznia 2023 roku do odpowiednio 9,10 zł oraz 7,76 zł.

Krakowskim targiem się nie udało

Zgodnie z uzgodnieniami urzędu miasta, MZK oraz związkowców z 2021 roku stawka prywatnego przewoźnika powinna stanowić cenę bazową dla umowy z MZK. Na podstawie uchwały sprzed dziewięciu lat MZK ma bowiem zagwarantowane wykonywanie ok. 70% przewozów autobusowych na terenie miasta.

– To ukształtowana od wielu lat praktyka, że część rynku jest powierzona MZK. Uważam, ze jest to dobry model, bo na podstawie otwartego przetargu mamy pewien obraz rynku – mówił Bruski. Cały kłopot w tym, że ten obraz rynku wydaje się być dla MZK niekorzystny.

Bruski podkreśla, że wymagania techniczne i organizacyjne dla MZK oraz prywatnego przewoźnika są takie same. Pierwszą propozycję ratusza była więc kwota wyśrodkowana – skoro MZK zaproponowało w przetargu cenę o ok. 20% wyższą niż Mobilis, to urząd zaproponował, aby zagwarantowaną sobie część przewozów miejska spółka wykonywała za cenę Mobilisu + 10 procent. Jak sam Bruski przyznał, była to opcja przygotowana „krakowskim targiem”. Ta propozycja została jednak odrzucona.

Ratusz zaproponował więc, aby –  w obliczu przeprowadzanej restrukturyzacji – w 2023 i 2024 roku MZK dostawało 14,6% więcej niż Mobilis, a przez kolejnych 7 lat – proponowane już wcześniej 10% więcej. I ta propozycja została jednak odrzucona, a oczekiwania MZK pozostawały na poziomie Mobilis + 21,3%.

– Nie mamy środków finansowych, aby spełnić oczekiwania MZK. W obecnym systemie gospodarki to rynek kształtuje ceny – mówił Bruski, podkreślając, że nie może wydawać więcej niż wynosi rynkowa cena.

100 milionów różnicy

Na dzisiaj nie ma planów, aby brakujących środków poszukać w podwyżce cen biletów. Bruski różnicę między ceną zaproponowaną przez Mobilis a stawkami dotyczącymi MZK obrazował w perspektywie 9-letniej.

Gdyby MZK jeździło według ceny Mobilisu, a więc zdaniem ratusza – ceny rynkowej – koszotowałoby to 947 mln zł. Według proponowanej przez miasto ceny „Mobilis + 14,6% przez dwa lata oraz +10% w następnych latach” jest to już 1050 mln, a według ceny proponowanej przez zarząd MZK (Mobilis + 21,3%) – już 1148 mln zł. Między propozycjami ratusza oraz MZK jest więc prawie 100 mln zł różnicy.

 – W tej samej cenie moglibyśmy więc u prywatnego przewoźnika zamówić więcej kursów. Mieszkańców nie interesuje, kto ich wozi. Oni po prostu oczekują zorganizowanej, sprawnej, punktualnej, wygodnej, bezpiecznej komunikacji – mówił Bruski.

Ryzykowna gra

Podczas środowej sesji prezydent Bruski zapowiedział więc, że jeśli MZK nie przyjmie ostatniej propozycji, to on może spełnić oczekiwania spółki, a więc Mobilis + 21,3%, ale tylko przez najbliższe dwa lata. Tu właśnie jest haczyk. Otóż, po tych dwóch latach miasto zorganizuje otwarty przetarg na linie obecnie gwarantowane MZK. Jeśli miejska spółka przegra, zostanie z niczym. A patrząc na wyniki ostatniego przetargu, szanse na zwycięstwo są znikome.

– Taka spółka jak MZK ma znaczenie dla bezpieczeństwa miasta. Scenariusz w pełni wolnego rynku powoduje obawę przed monopolem. Podmiot miejski jest tu pewnym zabezpieczeniem – mówił radny Marcin Lewandowski, wspominając, że MZK już 8 rok z rzędu zakończyło ze stratą. Bruski uspokajał, że spółce nie grozi upadek.

Podkreślmy jednocześnie, że rozmowy dotyczą przewozów autobusowych. Komunikacja tramwajowa, którą także MZK realizuje (razem ze spółką Tramwaj Fordon) jest przedmiotem zupełnie innych ustaleń.

Dlaczego MZK jest droższe?

Jedynym przedstawicielem drugiej strony, który zabrał głos podczas sesji był Marek Napierała z NSZZ Solidarność. – W innych miastach Mobilis ma dużo większe ceny. Jak się skończy umowa w Bydgoszczy, to tutaj także podniosą – ostrzegał w krótkim, ale bardzo emocjonalnym wystąpieniu.

Władze MZK wiele razy podkreślały, że Mobilis zaoferował w Bydgoszczy cenę o ok. 1-2 zł niższą niż w innych miastach. Bruski uspokaja jednak, że z powodu różnych zmiennych trudno porównywać koszty świadczenia usług w różnych miastach.

– To jest profesjonalna firma, która świadczyła już usługi w Bydgoszczy. Nie zaproponowali przecież takiej ceny, przez którą przez 9 lat ponosiliby straty – mówił prezydent. Bruski dodał jeszcze, że skoro jest to firma prywatna, to w zaproponowaną cenę wkalkulowała jeszcze zysk. – Oczekuję więc refleksji, dlaczego ta firma może jeździć za taką kwotę, a MZK nie – stwierdził prezydent.

Jak tłumaczyło MZK podczas negocjacji, miejska spółka ma wiele kosztów, które prywatnych przewoźników nie dotyczą. Są to kwestie związane z utrzymaniem sprawności technicznej średnio siedmioletnich autobusów, utrzymaniem własnej, przygotowanej na większą liczbę pojazdów infrastruktury oraz koniecznością stosowania procedur, które firm prywatnych nie dotyczą (np. archiwum, etatowi pracownicy BHP, związki zawodowe).

Prezydent: Nie chcę być frajerem

Porozmawialiśmy także z przewodniczącym drugiego związku zawodowego w MZK Andrzejem Arndtem. – Była taka przepychanka wśród radnych, a poziom fachowej wiedzy był tak niski, że zdecydowałem się nie zabierać głosu. Na pewno wystosujemy pismo informujące wszystkich radnych, jakie koszty ponosi pracodawca, mając związki zawodowe, bo w czasie sesji pojawiały się informacje, że jest to duży koszt. Szkoda, że ustępujący prezes Szałkowski nie został zaproszony na sesję, aby przedstawić koszty, jakie ponosi MZK – stwierdził Arndt.

Zdaniem Bruskiego, sytuację MZK może zmienić restrukturyzacja, która pozwoli zmniejszyć koszty działalności. Kilka miesięcy pracy prezesa Piotra Szałkowskiego pozwoliło wprowadzić oszczędności rzędu 2-3 mln zł, ale wobec braku porozumienia co do nowej umowy między miastem a MZK prezes zrezygnował.

Jego następca Piotr Bojar przysłuchiwał się środowym obradom. Jak zapowiedział Bruski, teraz nowy zarząd wraz ze związkami ma około miesiąc, aby przeanalizować najnowszą propozycję ratusza. Tymczasem podczas najbliższej sesji (25.01) radni mają zająć się projektem uchwały, który zniesie konieczność powierzenia około 70 proc. przewozów MZK.

– Jeśli dziś spełnilibyśmy oczekiwania MZK, to czy istnieje gwarancja, że za rok, dwa lub trzy znowu nie pojawi się żądanie wyższej opłaty za usługę? – pytał Bruski. – Ja nie chcę być frajerem, który kupi za drogo – zapowiedział prezydent.

Sebastian Torzewski