Niewyobrażalne dla partyjniaków
Jakim cudem Paweł Kukiz dostał 20 procent w wyborach prezydenckich? Jakim cudem w niedzielę wprowadzi do Sejmu kilkudziesięciu posłów?
Na zdjęciu: Ruch Kukiza
Fot. archiwum Ruchu Kukiza
Działacze i liderzy partyjni dostają gęsiej skórki, bo kompletnie nie potrafią zrozumieć, że można zajmować się polityką uczciwie, że można mieć szczere intencje i Ojczyznę nie na sztandarach, tylko w sercu. I co najważniejsze: że tego właśnie oczekują Polacy.
Czytam dzisiaj, że „zrobienie struktur zabiło ten ruch”, słyszę, że „to partia jednego człowieka”, „na liście są kompletnie różni ludzie”. Dzwoni do mnie naprawdę dobry, zasłużony dziennikarz i pyta, ilu mamy członków w okręgu. Wciąż wiele osób, większość osób rozumuje kategoriami partyjniackimi. To nie zarzut, bo przecież w ten właśnie sposób funkcjonowała polska scena – za przeproszeniem – polityczna od wielu lat.
Dla ciekawych jak to wygląda naprawdę, spróbuję naszkicować status quo. Paweł Kukiz jest facetem, który zmobilizował nas do działania. Nas – ludzi bardzo różnych, mających bardzo różne doświadczenia, różne poglądy na wiele spraw. Jest naszą twarzą, bo mu zaufaliśmy. Bez żadnych struktur zrobiliśmy coś, co dla partyjniaków wydawało się niemożliwe: zebraliśmy podpisy i zarejestrowaliśmy listy w całym kraju. Oczywiście: były podczas tworzenia list różne tarcia, mniej lub bardziej czyste zagrywki, ale przecież tak jest w każdym ugrupowaniu. Absolutnie każdym. Tyle tylko, że my to robiliśmy przy odsłoniętej kurtynie, więc media miały pożywkę. Ostateczny głos należał do Pawła. Ja się dowiedziałem, że jestem „jedynką” z telewizji.
Stuktur nie ma i nie będzie, bo nie ma na to zgody nikogo z nas. Jest Stowarzyszenie Wojownicy’15, wystarczy – jeśli ktoś czuje koniecznie potrzebę posiadania legitymacji. Partia jest potrzebna do dwóch celów: dyscyplinowania członków i dojenia budżetu państwa.
Strategię Ruchu Kukiza tworzyło mnóstwo podmiotów, od związkowców z Solidarności Śląsko-Dąbrowskiej i Solidarności’80 do Centrum Adama Smitha i Fundacji Republikańskiej. Nie tworzył jej Paweł Kukiz. Tworzyli ją fachowcy w swoich dziedzinach, koniecznie stojący po – teoretycznie – dwóch stronach barykady.
Są u nas różni ludzie na liście, bo to jest coś, czego nie było nigdy dotąd. Lista musi mieć kolejność, ale są do wyboru ludzie od prawa do lewa, od partii (jednej) do ludzi bez potrzeby posiadania prezesa. Jedni są za „związkami partnerskimi”, inni są przeciw. Bo to nie jest ważne. Łączy nas kilka spraw naprawdę istotnych, a te są zapisane w Strategii. Czego tam nie ma, to nie jest w zbiorze celów wspólnych. Kropka.
A dlaczego to „strategia”, a nie program? Bo proponujemy konkretne rozwiązania konkretnych problemów, a nie 500 złotych na dziecko i flaszkę na twarz.
Druga, a może trzecia siła parlamencie mówi, że na pewno, na sto procent nie wejdzie z nikim w koalicję. Partyjniacy przecierają oczy ze zdumienia. My naprawdę nie idziemy do Sejmu po wicewojewodów i wiceprezesów Orlenu. My idziemy po zmianę Konstytucji i gruntowną, ciętą przy samej ziemi, naprawę Rzeczpospolitej. I to jest coś, czego partyjniacy kompletnie nie potrafią zrozumieć. Jak powiedział w „Radiu Kraków” Jarosław Kaczyński: „Przyznam się do bezradności. Nie potrafię ocenić Pawła Kukiza. To jest poza kategoriami mojego rozumowania”. Sad but true 🙂
- Niewyobrażalne dla partyjniaków - 19 października 2015
- O debacie metropolitalnej - 18 października 2015