
PiS chce wymazać gumką radnego P. Nie możemy na to pozwolić! [Kowalski na dobry tydzień]
Na zdjęciu: Rafał P. usłyszał kolejne zarzuty.
Fot. ST/archiwum
(Uwaga. Wpis zawiera słowa powszechnie uznane za wulgarne.)
Rafał P., zwyrodniały sadysta katujący przez lata swoją żonę, był prominentnym politykiem bydgoskiego PiS. Wielu jego partyjnych kumpli wiedziało, że facet ma nierówno pod sufitem, a mimo to forsowali go wyżej, i wyżej. Nie ponieśli za to odpowiedzialności. A powinni ponieść, choćby polityczną.
Marcin Kowalski
Prokuratura postawiła Rafałowi P. kolejne zarzuty. Jest oficjalnie podejrzany nie tylko o znęcanie się nad żoną, naruszenie miru domowego, ale – od kilku dni – również o uporczywe nękanie i zniszczenie dokumentów. Ma zakaz zbliżania się do Karoliny P.. Konsekwentnie nie przyznaje się do winy, odmawia składania wyjaśnień.
Afera P. wybuchła siedem miesięcy temu. Żona prominenta z Prawa i Sprawiedliwości ujawniła w internecie nagrania, które poruszyły Polskę. Trudno było wysłuchać ich do końca. Psychopatyczne seanse nienawiści połączone z biciem, wyrzucaniem kobiety w nocy z domu na ulicę, wywożeniem do lasu, grożeniem śmiercią.
Spotkałem się w tamtym czasie z Karoliną P. Przeprowadziłem w życiu setki wywiadów, tego nie zapomnę nigdy. Ręce mi drżały, łzy same pchały się do oczu, kiedy mówiła:
„Wyrzucał mnie z łóżka. <To nie jest twój materac, ja go kupiłem> – wrzeszczał. Szłam spać do salonu na kanapę. Poczekał, aż zasnęłam, zmęczona po całym dniu pracy w aptece, w domu przy nim i dzieciach. Budził mnie nagle. <Wynoś się, to moja kanapa, nie masz prawa na niej spać>. Kładłam się na dywanie. Znów czekał, aż zmrużę oko, po czym zwalał mnie na podłogę: <Ty kupiłaś ten dywan? Nie? To wypierdalaj!>. (…) Bił wielokrotnie. Czasem starał się, żeby nie zostawić śladu, innym razem nie zwracał na to uwagi. Wykręcał mi nadgarstki. Nie było po tym sińców, ale bolały miesiąc. Uderzył mnie z głowy w nos. Po prostu zmiażdżył kość. (…) Potrafił w nocy wykręcić korki, zamknąć toaletę na klucz, odebrać mi telefon. Nie wiedziałam, która godzina, nie miałam gdzie się załatwić. Błagałam go: <Oddaj telefon, włącz prąd, otwórz toaletę. Nie wstanę do pracy rano, nie wiem, która godzina>. Odpowiadał: <Wypierdalaj do magazynu, połóż się na stół. Tam jest zegar na ścianie, zobaczysz godzinę>.
Piekło trwało wiele lat. Przekraczanie kolejnych granic zbydlęcenia było wprost proporcjonalne do rozwoju kariery politycznej P. w Prawie i Sprawiedliwości. Z nikomu nieznanego szeregowego działacza został radnym miejskim, następnie sekretarzem PiS, szefem sztabu wyborczego Łukasza Schreibera. Bywał, brylował, publicznie łajał, rozdawał karty. Czy to możliwe, że kumple P. z partii, rady miasta, bezpośredniego otoczenia, nie wiedzieli, że mają do czynienia z bestią? Niemożliwe. Jest cała masa dowodów i poszlak, że mieli tę świadomość. Nie reagowali. Byli odwróceni do końca. Nawet wtedy, kiedy mleko się wylało, kiedy wstrząsające nagrania nie schodziły z czołówek mediów, nie zapytali ofiar swojego kumpla, czy może potrzebują pomocy? Nie padło słowo „przepraszam”. Jedyne, co im przyszło do głowy, to „medialna ofensywa PiS” mająca odwrócić oczy opinii publicznej od faktów.
Nie dajmy się zwieźć. Pamiętajmy o wyczynach P. Niestety, śledztwo w sprawie tego kata, damskiego boksera, prowadzi prokuratura w Warszawie, a to oznacza, że najpewniej w stolicy będzie się również toczył proces. Pozostaje nadzieja, że lokalne media potraktują sprawę priorytetowo, na sali sądowej zasiądą bydgoscy dziennikarze.
Afera P. to największy lokalny skandal polityczny ostatnich 25 lat. Musi zostać rozliczona, i przez sąd, i przez wyborców.
Zacytowany wywiad pochodzi z bydgoskich stron „Gazety Wyborczej”.
- Tajemnice Latosa w aferze z darowizną [Felieton Marcina Kowalskiego] - 16 października 2018
- Para bez ślubu, zoofil, pedofil… Dla ks. Kneblewskiego bez różnicy! [Kowalski na dobry tydzień] - 24 września 2018
- Towarzysz Ciemniak w obozie „dobrej zmiany” [Kowalski na dobry tydzień] - 17 września 2018
Marcin Kowalski
Felietonista, właściciel Markomedia.plPanel dyskusyjny