Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Smak Zaduszek: Z bułką na…cmentarz

Dodano: 31.10.2015 | 21:37
bułka cmentarna

W Polsce zwyczaj pieczenia zadusznego pieczywa dawno zanikł.

Na zdjęciu: Jeszcze w połowie XX wieku zaduszne chlebki ofiarowywano „dziadom” by ci modlili się za dusze.

Fot. Stanisław Gazda

Uroczystość Wszystkich Świętych, Zaduszki. Na szczęście, chociaż te dni nie zostały jeszcze kulinarnie opanowane i skomercjalizowane. Póki co nie widzimy przed cmentarzami straganów z kiełbaskami z rożna czy mobilnych burgerowni, smażalni frytek lub rożen z kurczakami. Jak na razie nikt nie oferuje np. ciasteczek w kształcie duszków, lizaków imitujących swoim kształtem światełek zniczy czy waty cukrowej a la chryzantema.

Ale nie oznacza to wcale, że dni te nigdy nie kojarzyły się z potrawami. Tradycje kulinarne, związane ze wspominaniem zmarłych, od ponad wieku mają Kraków i  Warszawa. Przed cmentarnymi bramami krakowskich cmentarzy na Rakowicach i Salwatorze, jedynie w tych dwóch dniach, nadal można kupić „miodek turecki”, zwany od dziesięcioleci „trupim miodkiem”. W  Warszawie, przed cmentarzami na Powązkach i Bródnie, spotkamy „pańską skórkę” i małe precelki nanizane na sznurki. Jeszcze w połowie XX wieku zaduszne chlebki, ofiarowywane „dziadom”, spotkać można było np. na Lubelszczyźnie – jako powałki (ziemniaczane chlebki, które po upieczeniu stygły na powale tzn. deskach ułożonych na belkach stropowych). Na Ziemi Ciechanowskiej robiono peretyczki.

Czy w naszym regionie Uroczystość Wszystkich Świętych oraz Dzień Zaduszny zawsze były „postne”, i nie bywało tu potraw, które wiązały się z pamięcią o zmarłych? Zapytaliśmy o to Aleksandrę Kleśtę-Nawrocką – dr historii, specjalizującą się w historii i antropologii kuchni polskiej.

W kulturze ludowej post pojawiał się w wigilie najważniejszych świąt. Pomagał odpowiednio przygotować się do ich przeżywania. Wszystkich Świętych, a przede wszystkim Zaduszk,i były szczególnymi dniami. W nocy poprzedzającej Zaduszki, gospodarze przygotowywali potrawy, które kojarzyły się z bliskimi zmarłymi i zostawiali na piecu lub stole, albo też wystawiali za okno, jako pokarm ( w tym owoce i słodycze) dla wędrujących, w tym niezwykłym czasie, dusz.

 Ucztowanie na cmentarzach, składanie „ofiar” w postaci pokarmów było praktykowane w dawnych czasach na terenie prawie całej Polski, więc zapewne na terenie Kujaw i Pomorza także. Wiemy, że na Kujawach w tym szczególnym okresie na cmentarze przywożono wozami, specjalnie na ten czas wypiekane chlebki, dla dusz pustych, czyli bezimiennych, a także dla dusz, które na ziemi nie miały już nikogo bliskiego.

 W dawnej Polsce, w tym okresie popularne były także uczty dla żebraków. Nakarmiony żebrak miał za zadanie modlić się za duszę. Wiara w życie pozagrobowe i wędrówki duszy, która jeszcze nie trafiła do nieba, była bardzo silna. Dusza, błąkająca się jeszcze po świecie, ma, według wiary ludowej, takie same potrzeby jak za życia. Jedną z nich jest zaspokojenie głodu i odpoczynek. Jedzenie na cmentarzu praktykują bardzo silnie Romowie. Rosjanie z kolei, nie tylko jedzą przy grobach, ale także… wznoszą toasty za spokój dusz. Jest to dla nich silny przejaw tradycji.