Ubywają chętni na zakup miejsca od Łuczniczki. „Absolutnie żadnych rozmów nie było”
Dodano: 26.05.2018 | 09:32Na zdjęciu: Czy siatkarze Łuczniczki w przyszłym sezonie nadal będą występowali w PlusLidze?
Fot. Stanisław Gazda / archiwum
Z czterech klubów, którym Łuczniczka Bydgoszcz miała oferować sprzedaż miejsca w PlusLidze, trzy nie są zainteresowane zakupem.
Przypomnijmy: prezes Łuczniczki Piotr Sieńko miał zaproponować zakupienie miejsca w elicie AZS-owi Częstochowa (mistrz I ligi, z którym Łuczniczka wygrała potem trzy mecze barażowe), Dafi Społem Kielce (spadkowicz z PlusLigi), Stal Nysa (I-ligowiec) i AZS Politechnika Śląska Gliwice (III liga).
Przedstawiciele klubu z Nysy potwierdzili fakt, że przeprowadzone były rozmowy z włodarzami Łuczniczki w tej sprawie, ale zakończyły się one fiaskiem. Tematu w ogóle za to nie było w Gliwicach. – Absolutnie żadnych rozmów nie było i nie są prowadzone. Nikt do mnie nie dzwonił i sam się zastanawiam kto to wymyślił i po co – mówi w rozmowie z katowickim „Sportem” prezes AZS Politechniki Śląskiej Krzysztof Czapla. Dodaje, że jego klub interesuje jedynie awans na drodze sportowej. Także włodarze Dafi Społem Kielce nie chcą zakupić miejsca w elicie od bydgoskiego klubu.
Informacje o takiej propozycji potwierdzono za to w Częstochowie. – Możemy na chwilę obecną potwierdzić, że plan pozasportowego awansu do PlusLigi miał miejsce, jednak za awansem do wyższej ligi musi stać progres organizacyjny – czytamy w oświadczeniu, który klub spod Jasnej Góry wystosował na swojej oficjalnej stronie internetowej.
Prezes Piotr Sieńko w rozmowie z nami przyznaje, że jest 50% szans na to, że bydgoski klub nadal występować będzie w elicie. Nie jest jednak tajemnicą, że szef siatkarskiej Łuczniczki chce większego dofinansowania ze strony ratusza. Podczas poniedziałkowego posiedzenia Rady Sportu przy prezydencie złożył wniosek, aby Łuczniczka na rok otrzymała od miasta 4 miliony złotych. To dwa razy więcej, niż jest zagwarantowane na 2018 i 2019 r. Ratusz o takim rozwiązaniu nie chce jednak słyszeć. Prezydent złożył nawet propozycję odkupienia 92,6% akcji klubu, ale prezes Sieńko nie zgodził się na nią, bo cały czas liczy na to, że przy Jezuickiej nastąpi zmiana frontu i miasto zgodzi się na dodatkowe pieniądze dla drużyny.
Sieńko przytacza tutaj przykład Trefla Gdańsk, który po wycofaniu się sponsora tytularnego – firmy Lotos – otrzymał większe wsparcie ze strony miasta. Sprawdziliśmy to i okazało się, że tylko w 2017 roku, z gdańskiego ratusza do siatkarskiego klubu popłynęło w dwóch ratach blisko 2 mln zł (odpowiednio 999 tys. zł w I i 800 tys. zł w II półroczu ubiegłego roku). W tym, Trefl otrzymał 1,1 mln zł.