Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Wakacje w Stanach. UAZ-y jadą do Azji

Dodano: 03.07.2018 | 13:00

Na zdjęciu: W ubiegłym roku wyprawa dotarła do Kirgistanu.

Fot. mat. prasowe

Wyobraźmy sobie około dwadzieścia dni podróży przez trzynaście krajów. Do tego dodajmy trzy samochody wyprodukowane jeszcze w Związku Radzieckim. To przepis na wakacje kilkunastoosobowej grupy podróżników z Bydgoszczy i Tczewa. Brzmi ekstremalnie? Tak właśnie ma być.

– Jak zawsze stawiamy na ambicję. Jesteśmy bardziej doświadczeni niż przed rokiem, więc będzie jeszcze trudniej – zapowiada Tomek. Dwanaście miesięcy temu podróżnicy z Bydgoszczy i Tczewa przejechali drogę z Polski do Kirgistanu radzieckimi terenówkami. Teraz jadą w podobnym kierunku, ale zupełnie nową trasą, licząca ok. 15 000 kilometrów – przez Czechy lub Słowację, Węgry, Rumunię, Bułgarię, Turcję, Gruzję i Azerbejdżan, z którego promem towarowym udadzą się do Kazachstanu.  Ten etap podróży trudno zaplanować, bo statek pojawia się w Baku co kilka dni, a odpływa, gdy jest pełen.

Z Kazachstanu droga będzie wiodła przez „azjatyckie stany”, czyli Uzbekistan, Tadżykistan i Kirgistan, aż do powrotu przez Rosję i Ukrainę. – Do Turcji powinno być dobrze. Potem mogą zacząć się schody – zapowiada Robert.

Podróż dla każdego?

Sporo zachodu, jeszcze przed wyjazdem, należy poświęcić wizom. Chcąc je otrzymać, trzeba przedstawić zaświadczenia o zatrudnieniu, zamieszkaniu, ubezpieczenie oraz przesłać dokumenty potwierdzające rezerwacje noclegów. Ten ostatni wymóg, dla osób planujących spać pod namiotem w spontanicznie wybranych miejscach, to szczególnie abstrakcyjny obowiązek.

To właśnie między innymi formalności i opłaty stanęły na przeszkodzie, aby do tegorocznej wyprawy włączyć jeszcze Nepal. Aby do niego wjechać, wymagany jest międzynarodowy dokument celny Carnet de Passage. Jego otrzymanie wiąże się z koniecznością wpłaty kaucji do PZM, której wysokość zależy od wartości pojazdu. Mimo że UAZ-y nie należą do najdroższych samochodów, to za wjazd jednego trzeba byłoby wpłacić aż 30 tysięcy złotych. – Dla nas to za dużo – przyznaje Robert.

Najbliższy wyjazd będzie kosztował około 60 tysięcy złotych, czyli 4 tysiące na osobę – 1500 zł to koszty wiz, kolejny tysiąc to paliwo, a resztę trzeba zabrać ze sobą na wszelkie możliwe wydatki. – Jak na trzy cztery tygodnie to nie są znowu tak wielkie pieniądze. Chcemy pokazać, że można prowadzić normalne życie i raz na rok wyruszyć w podróż w dowolne miejsce świata – wyjaśnia Tomek.

Najtrudniejszą granicą do przekroczenia będzie wjazd do Uzbekistanu. Surowe przepisy nakładają na celników liczne obowiązki formalne, m.in. inwentaryzowanie sprzętu elektronicznego i dokładne przeszukanie telefonów pod kątem materiałów promujących przemoc i pornografię. Jeśli znajdą coś, co im się nie spodoba, właściciela telefonu wyślą na minimum dwa dni do więzienia. Wyjeżdżając z Uzbekistanu, trzeba będzie przedstawić pieczątki potwierdzające, gdzie danej nocy się spało. – Ten kraj to takie trochę nieodkryte miejsce. Jak już wjedziemy, to odległości między miastami będą niesamowite. W Kazachstanie było dużo, około 400 kilometrów, a tu będzie jeszcze dalej, więc z paliwem może być różnie – mówi Robert.

Wracają wspomnienia

Najważniejsza część wyprawy rozpocznie się po wjeździe do Tadżykistanu, gdy UAZ-y wjadą na słynną drogę M41, czyli Pamir Highway. – Liczymy, że będziemy pokonywać 100 kilometrów dziennie. Tam będą piękne drogi górskie, często nieugruntowane – mówi Robert. W Kirgistanie planuje odwiedzić osoby poznane przed rokiem.

Wspomnień z ubiegłego roku nie brakuje, ale niektóre historie nabierają nowego znaczenia nawet kilka miesięcy po powrocie. Podróżnikom udało się pewnego dnia ustalić historię jeziora z niezwykle ciepłą wodą, w którym kąpali się niedaleko Kurska. Okazało się, że w internecie można je znaleźć, szukając informacji o zbiorniku służącym do chłodzenia pobliskiej elektrowni atomowej.

W tym roku podróżnicy chcą też spotkać się z Polakami mieszkającymi na Wschodzie i z okazji rocznicy 100-lecia odzyskania niepodległości porozmawiać z nimi o ich życiu i wspomnieniach. Zarejestrowane materiały zostaną później opublikowane w formie wywiadów.

W UAZ-ach mają znaleźć się także pluszaki, które zostaną podarowane dzieciom. – To one pierwsze witają nas zawsze w miastach, do których wjeżdżamy. Jeśli więc ktoś chciałby przekazać nam swoje nieużywane już pluszaki, to zachęcamy. Dla dzieci będą to świetne prezenty – mówi Tomek. Przekazywać można także gadżety reklamowe. One w trakcie wyjazdu na wschód spełniają zupełnie inną rolę. Policjant czy celnik zawsze patrzą przychylniej, gdy na początek znajomości otrzymają kubek, smycz czy opaskę.

Na kilka tygodni przed wyjazdem trwają jeszcze ostatnie prace naprawcze, które umożliwią podróż UAZ-ami. Nie ma jednak się co oszukiwać – do jakiejś awarii na pewno dojdzie. – Na szczęście dostępność części do naszych samochodów w tym regionie świata jest bardzo duża – tłumaczy Tomek. – Na pewno weźmiemy mniej zamienników niż przed rokiem, bo one zajmowały dużo miejsca, a później okazywało się, że w każdym sklepie z wiadrami czy łopatami można kupić części do UAZ-ów. W przypadku problemów będzie można liczyć na miejscowych pasjonatów. W mediach społecznościowych profile „Uazami w świat” śledzą już ludzie z 36 krajów.

Skoda wciąż czeka

W tym roku na wyprawę pojadą nie dwa, a trzy radzieckie samochody. Po powrocie z Kirgistanu Robert stał się właścicielem Buchanki, czyli dostawczej wersji tego pojazdu. – Tyle narzekał, że nasze się psują, a tydzień po powrocie sam takiego kupił – śmieje się Tomek. Auto Roberta będzie jedynym, które wyruszy w drogę z oryginalnym silnikiem. To ryzyko. – Sprawdzałem już, ile kosztuje wymiana na miejscu i najwyżej kupimy nowy – tłumaczy. Tomek wesoło dodaje: On ma taki zwyczaj, ze nie dojeżdża, więc stara się podtrzymać tradycję.

Przed rokiem Skoda Roberta była jedynym niezawodnym pojazdem w trakcie wyprawy.  Aż do momentu, gdy wzięła udział w zderzeniu z ciężarówką. Wtedy trzeba było przepakować się do UAZ-a i kontynuować podróż dwoma samochodami. Jak niedawno się okazało, historia czeskiego samochodu nie skończyła się wtedy w Rosji. Niedawno bowiem Robert odebrał bowiem stamtąd telefon. – Spytano mnie, kiedy odbiorę samochód, który wwiozłem na teren Federacji Rosyjskiej. Zagrożono, że jeśli tego nie zrobię, to nie dostanę wizy, więc będziemy musieli to jakoś rozwiązać.

Start, zaplanowany na piątek, 13 lipca, będzie połączony z Bydgoskimi Klasykami Nocą. Na odbywających się przy Artego Arenie zlotach pojawia się coraz więcej UAZ-ów, więc możliwe, że zorganizowana zostanie nawet parada inaugurująca wyprawę.

Na powrót do domu podróżnicy mają cztery tygodnie. – Wyjazd jest zaplanowano na dwa i pół, ale wiadomo, że kilka dni zapasu się przyda – tłumaczy Robert. W niedzielę, 5 sierpnia eskapada ma zjawić się w Kursku, czyli mieście partnerskim Tczewa. – Dostaliśmy tam zaproszenie, ale oni wiedzą, że ten termin muszą traktować bardzo luźno – wyjaśnia Tomek, który wie jednak, że podróż nie może się za bardzo przedłużyć.  Krótko po powrocie weźmie ślub. Przygotowania do wyprawy z szykowaniem się do wesela łączy także Natalia z tczewskiego UAZ-a. Przyszli państwo młodzi są parą od ubiegłorocznego wyjazdu do Kirgistanu.

Sebastian Torzewski