Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Platforma pyta o brak kobiet na listach rządzących. Olszewski: PiS ma problem z kobietami

Dodano: 27.08.2019 | 09:55

Na zdjęciu: Poseł PO Paweł Olszewski i kandydatka formacji Iwona Olszewska pytali na konferencji prasowej o brak kobiet na listach wyborczych PiS.

Fot. Szymon Fiałkowski

Zdaniem przedstawicieli Platformy Obywatelskiej, konstruując listy wyborcze Prawo i Sprawiedliwość pominęło kobiety na nich. 

Paweł Olszewski i kandydatka w wyborach Iwona Olszewska mówili na konferencji prasowej, że przyczynkiem do jej zwołania była sobotnia wizyta w Bydgoszczy premiera Mateusza Morawieckiego, a także przedstawiona przez Prawo i Sprawiedliwość lista kandydatów w wyborach w okręgu nr 4. – Ku naszemu zaskoczeniu, choć jest to na swój sposób zrozumiałe, bo PiS ma problem z kobietami, ale zauważyliśmy, że w pierwszej dziesiątce kandydatów do sejmu jest tylko jedna kobieta – mówi Olszewski. Przypomina, że cały czas mówi się w przestrzeni publicznej o kwestii równouprawnienia, ale jego zdaniem formacja rządząca obecnie nie stawia na kobiety. Zdaniem Olszewskiego, ustawienie choćby na jedenastym miejscu listy wiceprzewodniczącej klubu radnych PiS w radzie miasta Grażyny Szabelskiej sprawia, że nie ma ona szans na zdobycie mandatu poselskiego.

– Z list Koalicji Obywatelskiej startują kobiety doświadczone politycznie, samorządowo. Mam na myśli Agnieszkę Pomaskę, Małgorzatę Kidawę-Błońską, Jagnę Marczułajtis-Walczak. Brakuje tych kobiet na listach Prawa i Sprawiedliwości. W 6 okręgach w kraju, PiS w pierwszej piątce nie ma żadnej kobiety, co jest ewenementem – dodaje Iwona Kozłowska, która startuje w wyborach z trzeciego miejsca z listy Koalicji Obywatelskiej. Wylicza, że w tej kadencji sejmu, PiS miał w klubie 180 panów i 54 kobiety, zaś PO – ponad 80 mężczyzn i 50 kobiet.

Przedstawiciele PO zapomnieli jednak, że w ostatnich dniach z list Koalicji Obywatelskiej zniknęły dwie kandydatury kobiet. Ze startu w wyborach wycofały się bowiem radna Joanna Czerska-Thomas (.Nowoczesna, miała startować z siedemnastego miejsca) oraz dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej mec. Justyna Mazur, która o mandat poselski ubiegać się miała z siódmej pozycji. Podobna sytuacja była w Toruniu, gdzie wycofaniem się ze startu w wyborach groziła Iwona Hartwich, ale wystartuje, bowiem po interwencji lidera PO Grzegorza Schetyny, otrzymała obiecane trzecie miejsce na liście w okręgu piątym, choć pierwotnie miała startować z siódmego miejsca, a z trójki o mandat poselski miał ubiegać się Arkadiusz Myrcha.

Na ten zarzut próbowała odpowiedzieć kandydatka PiS do sejmu Paulina Wenderlich, która wystartuje z dwudziestego miejsca na liście. – Prawdę mówiąc, nie wiem dlaczego się tak stało. Nie było to planowane, nikt nie miał zamiaru dyskredytowania kobiet – mówiła Wenderlich. – Jest dotychczasowa pani poseł (Ewa Kozanecka startuje z piątego miejsca – dop. red.), ale są kobiety na dalszych miejscach i jest ich bardzo dużo. Dlatego nie doszukiwałabym się drugiego dna, dlaczego tak się stało. Nie mamy problemu z kobietami, są one przez polski rząd doceniane – zakończyła.

Szymon Fiałkowski