Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Nie ma jak u Mamy! Kuchnie świata w domowym klimacie [RECENZJA]

Dodano: 26.10.2019 | 14:09

Na zdjęciu: Oto jedne z czołowych pozycji z menu Mamy - chaczapuri i lule.

Fot. Błażej Bembnista

2019 rok to w Bydgoszczy czas gastronomii. Dawno nie mieliśmy do czynienia z tyloma otwarciami lokali. Powstały nowe miejsca, a wiele starych zyskało nowy pomysł. Tak jest i w przypadku Mamy, która wkroczyła w dobrze znane wielu konsumentom progi w sercu Bydgoszczy. Lokal przeszedł jednak niesamowitą metamorfozę, ale nowoczesny sznyt i widok z tarasu na Wyspę Młyńską to jedno. Drugie – to jedzenie. U Mamy mamy poczuć się jak… u mamy, mamy powracać do smaków dzieciństwa i wyjść stamtąd najedzonym i zadowolonym. Nie mogliśmy więc odmówić zaproszenia w niemalże domowe progi lokalu.

Restauracja mieści się przy ulicy Poznańskiej 12. To lokal, w którym niegdyś mieściło się Studio Zupy czy Towarzyska Cafe. Mama wprowadziła się tutaj latem i z każdym kolejnym miesiącem przyciąga kolejnych klientów. Jedni są zaintrygowani nowością – bądź neonem z Wyspy Młyńskiej, inni usłyszeli opinię od znajomych i postanowili to sprawdzić na własnej skórze. Kolejna grupa wraca do Mamy, bo lokal w jakimś stopniu ich urzekł… Czym? Postaramy się na to odpowiedzieć.

Mama to nie tylko stoliki na parterze i piętrze, ale też obszerny taras z pięknym widokiem na Brdę Młynówkę i Wyspę Młyńską. Na turkusowych krzesłach, pomimo chłodniejszej aury, nadal zasiada wielu klientów lokalu. Przy okazji posiłku mogą bowiem zrobić zdjęcie z Bydgoszczą w tle. Samo wnętrze lokalu zyskało zupełnie inny charakter – ceglane ściany pomalowano na czarno. Dla kontrastu i ożywienia część z nich pokryto sztuczną trawą; zadbano też o oświetlenie. Dania w Mamie podawane są przy solidnych, drewnianych stołach, a goście zasiadają przy solidnych, także drewnianych krzesłach.

Co zjemy przy tych stołach? Mama oferuje kuchnie świata – podkreślając, że ma w ofercie dania z grilla, jak i pizze. Ale to przede wszystkim wabik dla większości klientów – dla poszukiwaczy nowych smaków najważniejszym magnesem powinno być to, że restauracja słynie przede wszystkim z kuchni gruzińskiej, ormiańskiej i ukraińskiej. Jak możemy zauważyć, w ostatnim czasie Bydgoszcz zaczyna coraz bardziej odkrywać wschodnie smaki, które kuszą pewną egzotyką, ale przede wszystkim pysznymi potrawami, będącymi odskocznią bądź wariacją od tradycyjnych dań kuchni polskiej.

Spróbować za jednym razem wszystkich pozycji z menu Mamy byłoby ciężko. Sprawdzamy więc najciekawsze potrawy z karty – na początek smaki Gruzji. Chaczapuri – pozycja obowiązkowa w miejscu, w którym serwuje się gruzińskiej danie. Na Poznańskiej 12 skosztujemy tradycyjnego chaczapuri adżarskiego z serem i jajkiem, wersji faszerowanej mięsem, a także chaczapuri z bekonem, serem i pieczarkami. My mieliśmy okazję skosztować placka „dla dwojga” – z serem, koperkiem, mięsem i żółtkami jajkiem. Porcja ta w zupełności wystarczy nie tylko na dwie, ale nawet na trzy czy cztery głodne osoby – chyba że do stolika zasiądzie dwóch, naprawdę głodnych mężczyzn z wysokim zapotrzebowaniem kalorycznym. Smak – bardzo wyczuwalny świeży ser i akcenty koperkowe. Ciasto – miękkie, delikatnie puszyste. Klasyczne danie okazuje się naprawdę sycące – naprawdę polecamy tę wersję nie tylko ze względu na rozmiar, ale i dodatek świeżego jajka. Żółtko doskonale komponuje się z pozostałymi składnikami.

Poszukujemy kolejnych, interesujących pozycji – uwagę zwraca lule – kiełbasa z mielonego mięsa wołowego z aromatycznymi ziołami, podawana z cebulą marynowaną na lawaszu z łagodnym sosem pomidorowym. To wariacja na temat lula kebab, czyli kaukaskiej odmiany tego znanego wszystkim dania. W lule największe wrażenia smakowe zostawia po sobie mieszanka ziół – coś niesamowitego! Czuć, że to smak z terenu między morzem Czarnym i Kaspijskim (polecamy także bardzo delikatny sos). Z dań mięsnych i Gruzji przenosimy się jednak na Ukrainę. A w Mamie ten kraj ma szczególne uznanie, gdyż szefowie kuchni przybyli do Bydgoszczy właśnie zza wschodniej granicy. I przywieźli ze sobą rodzinne przepisy i receptury, których efekty możemy poznać w Mamie.

Ukraińskim akcentem w menu restauracji jest sałatka śledziowa. Już samo jej podanie robi wrażenie – trafia ona do klienta w słoiku, a na górze dania położone są kiełki. Potrawa jest podzielona na warstwy – na wierzchu są buraki, potem drobno posiekane kawałki śledzia, następnie marchewka, a na spodzie ziemniaki. Oryginalnie, ale bardzo smacznie – szczególnie należy wyróżnić udane połączenie buraków z rybą. Ale prawdziwym hitem jest ukraiński deser – syrnyky. To smażone placuszki twarogowe. Powiem szczerze, że dawno nie jadłem tak pysznego sera – przypominał on smak dzieciństwa, smak pierogów ze szkolnej stołówki. W erze coraz słabszych i przesłodzonych serników z masowej produkcji różnych cukierni, ukraińskie syrnyky to świetna odmiana. Warto dodać, że są one podawane z miodem i śmietaną- ten składnik Ukraińcy serwują praktycznie do wszystkich dań, czy to słone pierogi, czy słodkie placuszki. Nie należy tez zapomnieć o kompocie, serwowanym do dań – to też akcent, dzięki któremu możemy poczuć się jak na obiedzie u mamy.

Jakiś czas temu rozmawiałem z pewnym wpływowym bydgoszczaninem, który kilkukrotnie gościł w Mamie. Za pierwszym razem dostrzegał niedociągnięcia, ale za każdą kolejną wizytą było coraz lepiej. Od razu smakowało mu za to jedzenie. Wniosek? Warto dać lokalom czas na rozwój, rozpędzenie się i sprawdzać ich poziom. Mama już ma to za sobą i widać, że wszystko jest dopracowane. Dobra obsługa, szybko podawane jedzenie i sporo miejsca – zarówno na tarasie, jak i we wnętrzach na pewno zachęci do sprawdzenia kuchni z różnych zakątków świata na Poznańskiej 12. Nic tak nie ożywia centrum Bydgoszczy jak gastronomia, która przyciąga mieszkańców.

0 0 votes
Article Rating
Błażej Bembnista
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments