Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Mission Impossible – część pierwsza. Enea Astoria jedzie do Włocławka na bój z mistrzem kraju

Dodano: 01.02.2020 | 14:31
Kris Clyburn, Chris Dowe

Niedzielny mecz w Hali Mistrzów rozpocznie się o godzinie czternastej.

Na zdjęciu: Kris Clyburn w pierwszym meczu tych drużyn w Łuczniczce rzucił 26 punktów. Czy tak samo skuteczny będzie w niedzielę we Włocławku?

Fot. Szymon Fiałkowski / archiwum

W nadchodzącą niedzielę koszykarze Enea Astorii Bydgoszcz wybiorą się do Włocławka, gdzie czeka ich derbowy bój z wiceliderem Energa Basket Ligi – Anwilem. Spotkanie, które odbędzie się w ramach 19 kolejki, zaplanowane zostało na godzinie 14:00. 

Podopieczni Artura Gronka w ostatnich dwóch spotkaniach odnieśli dwa pewne zwycięstwa. Jest to dopiero drugi przypadek w tym sezonie, kiedy bydgoscy koszykarze zanotowali taką serię zwycięstw. Beniaminek rozgrywek z bilansem siedmiu zwycięstw i dziesięciu porażek zajmuje aktualnie dwunaste miejsce w ligowej tabeli i ma dość bezpieczny zapas nad “czerwoną latarnią” z Dąbrowy Górniczej. Po ustabilizowaniu formy szczególnie przed własną publicznością “Asta” udowodniła swoim fanom, że oprócz walki o ligowy byt stać ich na coś ekstra. Czymś takim byłoby z pewnością zwycięstwo, w którymś z dwóch nadchodzących wyjazdowych spotkań Astorii. Pierwsze z nich – to derbowe, bydgoszczanie rozegrają we Włocławku, a trzy dni później wybiorą się do lidera z Zielonej Góry (6.02., 17:30), na którego parkiecie nie wygrał jeszcze nikt w tym sezonie. Na tę chwilę perspektywa odniesienia sukcesu, w którymś z tych spotkań wydaje się istną misją niemożliwą, jednakże koszykówka niejednokrotnie pisała już scenariusze, które potrafiły zaskoczyć nawet największych znawców “basketu”.

Najbliżsi rywale “Asty” po pokonaniu w ostatnim spotkaniu PGE Spójni, zanotowali siódme ligowe zwycięstwo z rzędu. Jeszcze bardziej imponujące jest to, że w trzech z nich “Rottweilery” zmiażdżyły swoich rywali, wygrywając ponad dwudziestoma punktami. Niestety na arenie międzynarodowej nie wiedzie się Anwilowi tak dobrze. Do pewnego momentu mistrzowie Polski zajmowali miejsce premiowane awansem do kolejnej rundy rozgrywek, jednakże passa czterech porażek z rzędu (w tygodniu u siebie z tureckim Teksutem Bandirma 84:89), definitywnie przekreśliła marzenia włocławian o sukcesach na parkietach Ligi Mistrzów. Szkoda, ponieważ wydawało się, że tegoroczny zespół Anwilu stać będzie na nawiązanie do złotych lat polskiej koszykówki klubowej, kiedy Asseco Gdynia regularnie meldowała się w TOP 16 Euroligi. Wyszło niestety inaczej i po raz kolejny obnażona została słabość polskich zespołów.
Na krajowe standardy Anwil jest jednakże drużyną naprawdę wielką. Podopieczni Igora Milicicia grają bardzo szybką i efektowną koszykówkę. Nie brakuje w niej wsadów czy dalekich trójek, a takie postacie jak Ricky Ledo czy do niedawna Tony Wroten potrafią rozgrzać do czerwoności nawet najwybredniejszych fanów. Przy postaci Wrotena trzeba się na chwilę zatrzymać, bo były zawodnik Philadpelhii 76’ers pożegnał się ze swoim dotychczasowym zespołem. 26-letni rzucający obrońca miał zapisaną klauzulę w kontrakcie, która przy wpłaceniu odpowiedniej sumy przez dany klub pozwalała amerykańskiej gwieździe na opuszczenie województwa kujawsko–pomorskiego. Z tej okazji skorzystał hiszpański Joventut Badalona i Tony Wroten zakończył swój półroczny etap pod nazwą “Anwil Włocławek”.

Paradoksalnie nie musi to być wielka strata dla włocławian. Oczywiście Wroten udowodnił kilkukrotnie, jak duże ma umiejętności, ale często zarzucano mu brak zaangażowania, zwłaszcza w defensywie. Anwil ma dopiero dziesiątą (ex aequo z Astorią) obronę ligi i to właśnie w tym elemencie leży największa słabość trzykrotnych mistrzów kraju. Niestety dla “Asty”, co Anwil straci w obronie, to nadrobi w ataku. Włocławianie zdobywają średnio blisko 98 punktów (pierwszy wynik w lidze), są także w top 3 w niemal każdej statystyce dotyczącej ofensywy, a ponadto są najlepiej zbierającą ekipą EBL. Duża w tym zasługa sprowadzonego w trakcie sezonu Shawna Jonesa.

Ku pokrzepieniu serc bydgoskich kibiców należy przypomnieć jednak, że Anwil nie jest drużyną nie do pokonania. Wystarczy cofnąć się pamięcią do pierwszej konfrontacji pomiędzy tymi drużynami. Wtedy bydgoszczanie na kilka minut przed końcem spotkania prowadzili z faworyzowanym przeciwnikiem, ale ostatecznie duet Wroten – Ledo, w końcówce odwrócił losy meczu. W dodatku Anwil zaliczył w tym sezonie wpadki w meczach z drużynami z Radomia i Sopotu, niemniej jednak od pewnego czasu Milicić ustabilizował formę swoich podopiecznych i Astoria będzie musiała wznieść się na wyżyny swoich umiejętności, aby powtórzyć wyrównany scenariusz z październikowego starcia.

Do tego bardzo potrzebna będzie dobra forma strzelecka, z którą na szczęście bydgoszczanie ostatnio nie mają większych kłopotów. W świetnej dyspozycji znajduje się Michał Chyliński, swoje robią centrzy Astorii, a przejawy dobrej formy w meczu z Legią zaprezentował Kris Clyburn. Młody Amerykanin w pierwszej odsłonie derbów z Anwilem zapisał na swoim koncie 26 punktów, co jest jego dotychczasowym rekordem. Taka dyspozycja Clyburna bardzo pomogłaby drużynie w nawiązaniu równorzędnej walki w niedzielnym meczu. Jeśli Astoria naprawdę marzy o zwycięstwie w niedzielę, tak naprawdę wszyscy zawodnicy muszą nawiązać do swoich najlepszych spotkań. Walton musi odpowiednio dyrygować zespołem po obu stronach parkietu, Chyliński w swoim stylu trafiać z daleka i być ostoją drużyny w trudnych momentach, natomiast Clyburn i Zębski skupić się na jak największym ograniczeniu zapędów strzeleckich Ricky’ego Ledo.

Kibice, którzy nie będą mogli wybrać się w niedzielę do Hali Mistrzów będą mieli możliwość obejrzenia transmisji ze spotkania na kanale Energa Basket Ligi na YouTube oraz facebooku. Początek spotkania o godzinie 14:00.

Szymon Fiałkowski