Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

„Zamieńmy sprzeciw na współpracę”. Całbecki odpowiada na apel bydgoskich radnych w sprawie kolei

Dodano: 02.02.2021 | 11:50

Na zdjęciu: Piotr Całbecki był gościem wrześniowej sesji Rady Miasta Bydgoszczy.

Fot. Szymon Fiałkowski

Piotr Całbecki zareagował na apel radnych miasta Bydgoszczy, którzy podczas grudniowej sesji wyrazili sprzeciw wobec ograniczenia liczby połączeń kolejowych w regionie. Marszałek województwa twierdzi, że radni, domagając się zwiększenia częstotliwości kursowania pociągów i inwestycji w kolej, pominęli kwestie pieniędzy. A to ona, zdaniem marszałka, pełni istotną rolę przy podejmowaniu decyzji dotyczących połączeń. Całbecki zachęca też radnych do podjęcia „dialogu”, „współpracy” i udzielenia „wsparcia”, zamiast mówienia o „dezaprobacie” i „sprzeciwie”.

W połowie grudnia, wraz z wprowadzeniem nowego rozkładu jazdy, w województwie kujawsko-pomorskim zawieszono część połączeń kolejowych. Od połowy miesiąca pociągi nie wyjechały m.in. na trasę Bydgoszcz – Chełmża czy Czersk – Tleń – Laskowice Pomorskie; ponadto z rozkładu zniknęło wiele połączeń na liniach zelektryfikowanych (zlikwidowano wszystkie połączenia bezpośrednie z Bydgoszczy do Olsztyna czy zmniejszono kursowanie składów do Piły czy Poznania). Decyzja o „ostrych cięciach” na kolei wywołała spore niezadowolenie mieszkańców – urząd marszałkowski, który w ostatniej chwili podpisywał umowy z przewoźnikami na obsługę kujawsko-pomorskich linii kolejowych, zapowiadał, że w porozumieniu z Arrivą uwzględniono uruchomienie pociągów na trasach Laskowice Pomorskie – Czersk oraz Bydgoszcz – Chełmża, ale dopiero po wznowieniu zajęć w szkołach.

W połowie stycznia marszałek przywrócił zawieszone połączenia na liniach obsługiwanych szynobusami, ale w okrojonej wersji: kursują one jedynie w dni powszednie i tylko w godzinach porannych oraz popołudniowych. Przez miesiąc mieszkańcy pozbawieni pociągów mogli korzystać z autobusów, nazywanych przez władze województwa „komunikacją zastępczą”. W rzeczywistości była to alternatywna usługa, z własną (później modyfikowaną) siecią przystanków oraz taryfami.

Na dokonane przez zarząd województwa cięcia w rozkładzie jazdy, które dotknęły nie tylko mieszkańców Bydgoszczy, ale przede wszystkim osoby dojeżdżające do miasta, zareagowali radni. Na grudniowym posiedzeniu przyjęli oni apel do Piotra Całbeckiego, w którym „wyrazili zaniepokojenie” działaniami samorządu województwa, uznając prowadzoną przez niego politykę transportową za „niekorzystną”.

Wieloletnie zaniedbania w zakresie polityki transportu kolejowego spowodowały bardzo niski, na tle kraju, poziom wykorzystania kolei w naszym województwie – czytamy w apelu rady. Jak wyliczono, statystyczny mieszkaniec Kujaw i Pomorza korzysta z pociągów cztery razy rocznie, co jest wartością o ponad połowę niższą od średniej krajowej.

Rada miasta wyraziła „dezaprobatę dla wygaszania i degradacji połączeń kolejowych w naszym regionie” i zdecydowany sprzeciw wobec „niespotykanych w historii województwa ograniczeń liczby połączeń” od 13 grudnia 2020 roku. – Takie ograniczenie kursów pociągów jest równoznaczne z narażeniem tysięcy mieszkańców województwa na wzrost zagrożenia wykluczeniem komunikacyjnym – przekonywali radni.

"Zamieńmy sprzeciw na współpracę". Całbecki odpowiada na apel bydgoskich radnych w sprawie kolei

Zobacz również:

Korki po zamknięciu Mostu Uniwersyteckiego. Radni PiS chcą zwiększyć kursowanie komunikacji publicznej

W apelu do marszałka rada miasta wyraziła też zaniepokojenie brakiem wykonania planu inwestycji w kolej regionalną, podkreślając brak rewitalizacji linii kolejowej nr 356 na odcinku Bydgoszcz – Kcynia. – Z planowanych 150 kilometrów zrealizowana zostanie jedynie kilkunastokilometrowa inwestycja pomiędzy Toruniem a Chełmżą – czytamy w stanowisku radnych. Radni skrytykowali też podpisywanie umów z przewoźnikami na ostatnią chwilę i zachęcili do prowadzenia „przewidywalnej polityki” w tym zakresie. – Brak stabilności wprowadza chaos i nie sprzyja rozwojowi – napisano w apelu.

Piotr Całbecki odniósł się do apelu dopiero po miesiącu. W odpowiedzi, datowanej na 15 stycznia (wpłynęła ona do biura rady miasta dopiero 29 stycznia) marszałek zwraca się do przewodniczącej Moniki Matowskiej, dziękując radnym za „zainteresowanie obecną sytuacją w zakresie organizacji regionalnych połączeń kolejowych”. Później dodaje jednak, że „sprzeciw wyrażony w formie apelu to standardowa procedura stosowana przez państwa jako forma prowadzenia dialogu pomiędzy samorządami i sposób na szukanie odpowiedzi czy wyjaśnień”.

Marszałek podkreśla, że o ile to samorząd województwa odpowiada za organizację międzypowiatowego transportu kolejowego, tak za organizację transportu na terenie powiatów odpowiadają starostowie, a na terenie gmin – wójtowie, burmistrzowie bądź prezydenci. Zdaniem Całbeckiego, nie wyklucza to współpracy samorządów, także w ramach ZIT czy Miejskich Obszarów Funkcjonalnych.

Biorąc pod uwagę wyrażoną w apelu jednoznaczną ocenę sytuacji rozumiem, iż popierający go radni dogłębnie przeanalizowali problemy transportu kolejowego na terenie Polski oraz naszego województwa. Dlatego odniosę się jedynie do jedynego brakującego w nim wątku – pieniędzy – podkreślił marszałek. – Pomijają Państwo ten szczegół, a wydaje się on jednak raczej istotny – również w Państwa decyzjach. Jeśli nie stanowi on jednak problemu, zachęcam – zgodnie z ustawowymi kompetencjami – do współpracy w zakresie organizacji pasażerskiego transportu kolejowego, szczególnie podmiejskiego – wyciąga rękę Całbecki.

– Sądzę, że jeśli „sprzeciw” i „dezaprobatę” zamienimy na współpracę i wsparcie, przyniesie to lepszy skutek

– puentuje marszałek. Odpowiedź na apel bydgoskich radnych została też przekazana do wiadomości radnym sejmiku, gdyż jak podkreśla toruński polityk, to oni podejmują decyzje o działaniach marszałka i zarządu województwa.