Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Bydgoscy nauczyciele poszli do sądu. Podczas pracy zdalnej zmniejszono ich wynagrodzenie

Dodano: 18.03.2021 | 09:23

Na zdjęciu: Nauczyciele z Zespołu Szkół nr 30 Specjalnych skierowali sprawę dodatków do sądu.

Fot. ST

Nauczyciele z bydgoskiej szkoły specjalnej skierowali do sądu sprawę wypłacania dodatków za pracę w trudnych i uciążliwych warunkach podczas nauczania zdalnego. Urząd miasta tłumaczy, że dodatek nie należy się, ale nie chce komentować sprawy. Jasnego stanowiska nie zajmuje też Ministerstwo Edukacji i Nauki.

Przedmiotem konfliktu jest dodatek w wysokości 20% wynagrodzenia zasadniczego przysługujący nauczycielom szkół specjalnych, a także nauczycielom prowadzącym zajęcia dydaktyczne oraz wychowawcze w szkołach i oddziałach specjalnych wchodzących w skład innych placówek oraz nauczycielom, którzy prowadzą nauczanie indywidualne dzieci i młodzieży zakwalifikowanej do kształcenia specjalnego, a także dodatek w wysokości 10% wynagrodzenia zasadniczego, który należy się za warunki uciążliwe. To takie, w których stan zdrowia ucznia z powodów chorobowych uzasadnia konieczność sprawowania stałej opieki lub udzielania pomocy.

Zdaniem bydgoskiego urzędu miasta, który powołuje się na wytyczne Ministerstwa Edukacji Narodowej, gdy nauczyciele prowadzą lekcje zdalnie, taki dodatek nie należy się. Dlatego w okresie od kwietnia do czerwca 2020 roku, gdy lekcje prowadzono tylko „na odległość”, nie był wypłacany ani nauczycielom, ani dyrektorom. – Tłumaczono nam, że nie obowiązuje nas rozporządzenie ministra dotyczące edukacji zdalnej, gdyż nie mamy prowadzić lekcji z wykorzystaniem metod i form kształcenia na odległość, a jedynie informować rodziców – mówi Małgorzata Bronka, nauczycielka z Zespołu Szkół nr 30 Specjalnych w Bydgoszczy.

W mailu skierowanym do nauczycieli na początku kwietnia urząd powoływał się wtedy na opinię zespołu prawnego, który uznał, że dodatki nie przysługują z powodu braku bezpośredniego kontaktu z uczniem. W nowym roku szkolnym sytuacja była podobna. Szkoły specjalne funkcjonowały nieco inaczej niż pozostałe placówki i decyzją dyrektora mogły pracować stacjonarnie. Wówczas dodatki były wypłacane. Ale gdy przechodziły na pracę w całości zdalną (w ZS nr 30 stało się tak, gdy w październiku zmarł jeden z uczniów) lub hybrydową, dodatek za pracę realizowaną na odległość znowu nie był wypłacany.




Urząd wyjaśnia, że decyzja o niewypłacaniu dodatków została wiosną podjęta na podstawie stanowiska Ministerstwa Edukacji Narodowej. W informacji resortu zatytułowanej „Sytuacja nauczycieli oraz pracowników niebędących nauczycielami przedszkoli, szkół i placówek w związku z zawieszeniem zajęć dydaktycznych, wychowawczych i opiekuńczych” z 17 marca 2020 roku stwierdzono, że „za dni, w których nauczyciele będą świadczyć pracę [zdalną], otrzymują wynagrodzenie bez zmian, z wyjątkiem dodatku za warunki pracy, który jest należny wyłącznie za godziny przepracowane w określonych warunkach pracy”. Był to dokument wydany w czasie, gdy zajęcia dydaktyczne w szkołach były całkowicie zawieszone.

Gdy wprowadzono naukę zdalną, miasto Bydgoszcz, tak jak i większość samorządów miało wątpliwości, jak podchodzić do kwestii różnych składników wynagradzania nauczycieli – tłumaczyła podczas niedawnych obrad komisji edukacji wiceprezydent Iwona Waszkiewicz. Decyzję ratusza o niewypłaceniu środków argumentowała dodatkowo jednym z rozporządzeń ministerstwa, zgodnie z którym „w szkołach specjalnych przy różnego typu schorzeniach i upośledzeniach, praca nauczyciela może polegać na przekazywaniu tylko materiałów rodzicom”. W ten sposób resort chciał wziąć pod uwagę możliwość, że sytuacja dzieci nie będzie pozwalała na kontakt za pomocą komunikatora.

Ze sprowadzaniem ich pracy jedynie do wysyłania maili nie zgadzają się nauczyciele. – Niektóre klasy mają lekcje online przez platformę Teams. Są też dzieci, którym wysyłamy materiały mailem, ale są to materiały dydaktyczne w różnej formie – filmy, prezentacje, instrukcje czy materiały do wydrukowania. Ja czasami przygotowuję też zabawy interaktywne w aplikacjach. Natomiast na pewno nie jest tak, że wysyłamy link z informacją „proszę tam zajrzeć i znaleźć sobie coś dla dziecka” – mówi Małgorzata Bronka. Dodaje też, że nauczyciele starają się dopasować lekcje nie tylko do potrzeb uczniów, ale też do tego, jak dana rodzina funkcjonuje i jakie ma możliwości. Stąd na przykład zajęcia prowadzone za pośrednictwem Messengera, jeśli akurat z niego korzystają rodzice.

Część nauczycieli Zespołu Szkół nr 30 Specjalnych skierowała do sądu sprawę dodatków za okres od kwietnia do czerwca. Na razie do dyrektora szkoły, który formalnie jest ich pracodawcą, trafiło ponad 20 pozwów. Pierwszych 18 opiewało na łączną kwotę 66 tys. zł brutto. W drugiej połowie lutego odbyło się 7 rozpraw. Wyroki jeszcze nie zapadły, a kolejne rozprawy zaplanowane są na marzec i kwiecień.

Dyrekcja szkoły nie chce komentować sprawy. W ratuszu przekonują, że miasto działało w dobrej wierze i wydatkując środki musi mieć na uwadze, że podlega kontrolom finansowym różnych zewnętrznych organów i musi działać zgodnie z prawem. – Jeżeli okaże się po postępowaniach sądowych, że środki powinny zostać wypłacone, to oczywiście zostaną one przekazane nauczycielom. W działaniach miasta chodzi przede wszystkim o zgodność postępowania urzędu miasta  i dyrektorów szkół z dyscypliną finansów publicznych. Nie ma to nic wspólnego z oceną pracy i trudności pracy tych nauczycieli – uspokajała na komisji edukacji wiceprezydent Waszkiewicz.

Na razie – na wniosek nauczycieli – kontrolę przeprowadziła Państwowa Inspekcja Pracy. Zgodnie z jej opinią dotyczącą okresu od 1 października 2020 do 31 stycznia 2021, za ten czas „należy naliczyć i wypłacić dodatki za warunki trudne i uciążliwe wszystkim pracownikom pedagogicznym uprawnionym do ich otrzymywania”. W swoim piśmie starszy inspektor pracy Beata Gołębiewska powołała się na wyjaśnienia MEN z 20 marca 2020, w których stwierdzono, że „nauczyciele realizujący zajęcia z wykorzystaniem metod  i technik kształcenia na odległość lub innego sposobu kształcenia, otrzymują wynagrodzenie za pracę w składnikach i wysokości wynikających z ich uprawnień”. Ponadto inspektor wspomina też o dostępnej w Systemie Informacji Prawnej LEX opinii autorstwa specjalizującej się w prawie pracy radczyni prawnej  Joanny Lesińskiej, zgodnie z którą dodatki za warunki pracy przysługują nauczycielom realizującym zajęcia nauczania indywidualnego w formie zdalnej. PIP odnotował także, że dodatek za okres od 25 października do 31 grudnia został wyrównany dyrektorom szkół (sic!), choć „ich praca z uczniami odbywała się w tym czasie na takich samych zasadach jak pozostałych nauczycieli.” Fakt ten potwierdził niedawno także urząd miasta w odpowiedzi na interpelację radnego Pawła Bokieja, który zaangażował się w sprawę odebrania dodatków nauczycielom. – Moje działania nie mają doprowadzić do odebrania dodatków dyrektorom, a przywrócenia nauczycielom – zastrzega radny.





W swojej opinii Państwowa Inspekcja Pracy tak jak ratusz powołała się więc na dokument Ministerstwa Edukacji Narodowej, ale inny. Jakie jest zatem stanowisko resortu? Zapytaliśmy ponad tydzień temu, ale mimo późniejszego przypominania się i informacji o planowanej dacie publikacji artykułu odpowiedź nie nadeszła. Za to jeszcze w czerwcu w czerwcu sekretarz stanu Maciej Kopeć w odpowiedzi na interpelację posłanki Iwony Kozłowskiej (KO) stwierdził, że ani przepisy rozporządzenia z 20 marca, ani też przepisy innych rozporządzeń… nie określają kwestii przyznawania nauczycielom dodatków za warunki pracy w przypadku zajęć realizowanych na odległość lub innego sposobu kształcenia. – Na mocy Karty Nauczyciela szczegółowe warunki przyznawania tego dodatku określa organ prowadzący w regulaminie wynagradzania– wyjaśniał wtedy Kopeć. – Dyrektor posiada kompetencje w zakresie rozliczania czasu pracy oraz wynagrodzenia nauczycieli […] i dokonuje oceny, czy i kiedy występują sytuacje enumeratywnie wymienione w rozporządzeniu w sprawie wysokości minimalnych stawek wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli, ogólnych warunków przyznawania dodatków do wynagrodzenia zasadniczego oraz wynagradzania za pracę w dniu wolnym od pracy, które generują przyznanie nauczycielom dodatków za trudne lub uciążliwe warunki pracy – wyjaśniał sekretarz stanu.

Wspomniany przez Kopcia regulamin wynagradzania, mimo niewypłacania dodatków, nie został w Bydgoszczy zmieniony. Nie modyfikowano też umów o pracę nauczycieli, gdyż zdaniem magistratu po prostu ustała przesłanka do wypłacania dodatków. Jak sytuacja wygląda w innych miastach? Spytaliśmy rzeczników z Warszawy i Gdańska, czy od momentu wprowadzenia nauki zdalnej wypłacany jest u nich dodatek dla nauczycieli za uciążliwe warunki pracy. Odpowiedzieli twierdząco, powołując się właśnie na Kartę Nauczyciela i miejskie regulaminy wynagradzania nauczycieli. Chcieliśmy, aby bydgoski urząd ustosunkował się do decyzji podjętych w innych miastach, ale rzecznik prezydenta Marta Stachowiak odpowiedziała, że „na obecnym etapie Miasto nie będzie zajmowało stanowiska w kwestii przedmiotowych roszczeń ze względu na zawiśnięcie tych sporów przed sądem pracy”. Podkreśliła też, że stroną postępowań jako strona pozwana jest Zespół Szkół nr 30 Specjalnych i do czasu prawomocnego zakończenia procesów ratusz wstrzymuje się z dokonywaniem ocen. Stachowiak nie chciała również skomentować pojawiających się porównań, że w czasie strajku ratusz szukał sposobu, aby uchronić nauczycieli przed utratą wynagrodzenia np. wykorzystując fundusz nagród, a teraz nie podjęto podobnych starań, ani też odpowiedzieć na pytanie, ile pieniędzy miasto „zaoszczędziło” w wyniku niewypłacania dodatków. Podczas obrad komisji edukacji padła wspomniana kwota 66 tys. zł brutto, ale obejmuje ona jedynie część roszczeń tych nauczycieli, którzy zdecydowali się skierować sprawę do sądu.

Jak podczas obrad komisji edukacji tłumaczyła wiceprezydent Iwona Waszkiewicz, nie można w tym przypadku mówić o oszczędnościach. To samorząd sfinansował m.in. 6-procentową, rządową podwyżkę dla nauczycieli. Kwestia finansów w miejskiej oświacie była już zresztą przez ratusz poruszana wielokrotnie, gdy wspominano, że koszty zadań oświatowych rosną niewspółmiernie do otrzymywanej subwencji. W ubiegłym roku subwencja pokryła 63% kosztów zadań oświatowych, co oznacza, że 233 mln zł miasto musiało dołożyć z własnej kieszeni.

Sebastian Torzewski