ProNatura nie przyjmie odpadów z Torunia. „Bydgoszczanie nie będą się składać na toruńskie śmieci”
Dodano: 16.04.2021 | 12:31Na zdjęciu: Bydgoska spalarnia nie będzie już przyjmować odpadów z Torunia.
Fot. archiwum
Międzygminny Kompleks Unieszkodliwiania Odpadów ProNatura zawiesił przyjmowania odpadów komunalnych z Torunia. Jak wyjaśniają władze spółki, powodem tej decyzji jest nieregulowanie całości faktur.
Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania Toruń nie opłaciło pełnej wartości faktur z 31 stycznia i 28 lutego 2021 roku. Z pierwszej, opiewającej na ponad 1,397 mln zł pozostało do zapłacenia 136 tys., zaś w przypadku drugiej niedopłata wynosi 113 tys. z 1,162 mln. – Zarząd spółki podjął natychmiastowe działania. Wezwaliśmy do dobrowolnego uregulowania należności. Wysyłaliśmy pisma, odbyły się rozmowy telefoniczne, a nawet osobiste z prezesem miejskiej spółki toruńskiej, niestety bez skutku – wyjaśnia prezes ProNatury Konrad Mikołajski, który zapowiada, że zamknięcie stacji przeładunkowej w Toruniu i zawieszenie przyjmowania odpadów z tego miasta przewidziano na 20 kwietnia.
Rzecznik prezydenta Torunia Anna Kulbicka-Tondel odpowiada, że w czasie negocjacji torunianie składali propozycje, ale strona bydgoska je odrzucała. W związku z brakiem ostatecznego uzgodnienia ceny, MPO dokonało zapłaty na rzecz bydgoskiej spółki wg stawki zaproponowanej przez Toruń, czyli 90% stawki żądanej przez Bydgoszcz.
– Szantażowanie Torunia wstrzymaniem odbioru odpadów, zarówno w kontekście niezakończonych negocjacji cenowych, jak i prawnych aspektów porozumienia, jakie legło u podstaw wspólnej decyzji naszych miast o budowie spalarni w Bydgoszczy, jest niczym innym jak potwierdzeniem braku woli po stronie miasta Bydgoszcz do osiągnięcia jakiegokolwiek konsensusu w staraniach o dobro naszych mieszkańców. Pamiętajmy, że spalarnia powstała przy potężnym wsparciu unijnych pieniędzy dedykowanych nie tylko Bydgoszczy, a całemu obszarowi bydgosko-toruńskiemu. Wstrzymanie odbioru odpadów z tego regionu to zniweczenie celu inwestycji, a tym samym realne zagrożenie dla zachowania trwałości projektu – ostrzega Kulblicka-Tondel.
Wiceprezydent Michał Sztybel tłumaczy jednak, że proponowana przez Bydgoszcz cena nie wynika z chęci osiągnięcia zysku dla spółki lub miasta, ale odzwierciedla koszty związane z zagospodarowaniem odpadów oraz wypracowaniem ewentualnych środków na remonty i potrzebne w instalacji inwestycje. Zgodnie z dokumentacją wspomnianego projektu unijnego, to właśnie na odtworzenia lub nowe inwestycje może być przeznaczony osiągany zysk, który i tak nie może wynosić więcej niż 2%. Sztybel powołuje się też na porozumienie przyjęte przez oba miasta, zgodnie z którym, gdy „Toruń proponuje cenę na bramie skutkującą stratą dla Międzygminnego Kompleksu Unieszkodliwiania Odpadów, cena ustalana jest przez spółkę z uwzględnieniem wszystkich elementów przychodów i kosztów”.
Strona bydgoska utrzymuje, że ceny w spalarni i tak są bardzo niskie na tle całego kraju i wszystkie samorządy korzystają z niej na równych warunkach. – Jeśli przez cały rok mielibyśmy akceptować sytuację, w której toruński partner nie płaci zobowiązań, mogłoby to wywołać bardzo negatywne skutki, nie tylko dla samej spółki ProNatura, ale i dla mieszkańców Bydgoszczy – mówi Sztybel. – Wszystkie narzędzia, które stosujemy w rozmowach z Toruniem, prowadzą do tego, aby bydgoszczanie nie składali się na toruńskie śmieci. Oczywiście, nie mówimy „nie, bo nie” i cały czas deklarujemy gotowość do rozmów oraz do zmiany tego porozumienia w przyszłości. Najpierw jednak MPO musi wywiązać się z zobowiązań względem spółki ProNatura – zadeklarował wiceprezydent.