Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Dyrektor pogotowia zabrał głos w sprawie protestów ratowników. „Obecna sytuacja wymaga interwencji rządu”

Dodano: 24.08.2021 | 09:39

Eryk Dominiczak | e.dominiczak@metropoliabydgoska.pl

Na zdjęciu: Dyrektor Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Bydgoszczy Krzysztof Tadrzak podkreśla, że rozumie protestujących ratowników, ale ma ograniczone możliwości negocjacji. Jego zdaniem inicjatywa w tej sprawie należy do rządu.

Fot. Szymon Fiałkowski

Jako dyrekcja Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Bydgoszczy rozumiemy protestujących ratowników i od lat wspieramy ich aktywnie w walce o wyższe wynagrodzenia. Ale aby spełnić aktualne postulaty potrzebna jest interwencja rządu, Ministerstwa Finansów oraz Ministerstwa Zdrowia – to reakcja dyrektora Krzysztofa Tadrzaka na zapowiedź złożenia wypowiedzenia przez osiemdziesięciu bydgoskich ratowników medycznych pracujących na kontraktach.

Przypomnijmy – w miniony piątek ratownicy z Bydgoszczy zatrudnieni na umowach cywilnoprawnych dołączyli do innych protestujących na terenie całego kraju. Zadeklarowali, że jeśli ich wynagrodzenia nie wzrosną, wówczas 31 sierpnia gremialnie złożą wypowiedzenia. A to oznacza, że już za kilka tygodni może wystąpić paraliż bydgoskiego pogotowia. Bo ratownicy kontraktowi stanowią w naszym mieście nawet dwie trzecie ogólnej obsady karetek.

Czego domagają się protestujący? Przede wszystkim – zdecydowanej podwyżki stawki godzinowej. Obecnie w Bydgoszczy za godzinę pracy ratownik kontraktowy zarabia między 29 a 33 złote brutto. Postulaty zakładają zwiększenie tej stawki nawet trzykrotnie. Ale ratownicy zwracają też uwagę na patologię systemu ratownictwa, którym są miesięczne dyżury w wymiarze 300-400 godzin. Przekonują także, że ich sytuację pogorszy forsowany przez rząd Prawa i Sprawiedliwości program zmian podatkowych znany jako Polski Ład. Twierdzą, że – podobne jak w przypadku wielu przedsiębiorców – zmiany rządu Mateusza Morawieckiego uderzą w ich uposażenia.

Dyrektor Krzysztof Tadrzak, który w ubiegłym tygodniu spotkał się z reprezentantami ratowników kontraktowych, przekonuje, że rozumie ich oczekiwania, ale ma związane ręce. – Od dwóch miesięcy trwają prace zespołu, efektem których będzie złożeniem konkretnej propozycji podwyższenia stawek ratownikom zatrudnionym na kontraktach w ramach dostępnych środków. Zdajemy sobie jednak sprawę, że te  kwoty nie będą spełniać oczekiwań protestujących – podkreśla Tadrzak. Od naszych rozmówców w miniony weekend usłyszeliśmy, że waloryzacja wynagrodzeń może w ten sposób wzrosnąć o zaledwie 1-2 złote.

Dyrektor Tadrzak twierdzi, że inicjatywa w sprawie ogólnopolskiego protestu ratowników znajduje się po stronie rządu. – Od wielu lat apelujemy o systemowe uregulowanie siatki płac, wypracowanie porozumienia na linii ratownicy – rząd. Niestety, nasz głos nie spotyka się z należytą odpowiedzią rządzących – wskazuje. I dodaje, że po otrzymaniu postulatów ratowników zwołane zostało spotkanie, w którym – poza nim – wzięli udział: dyrektor kujawsko-pomorskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia Jan Gessek oraz dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego w urzędzie wojewódzkim Rafał Rewoliński. Efekt – wspólne stanowisko w kwestii zwiększenia finansowania ratownictwa złożone do Ministerstwa Zdrowia. – Mamy nadzieję, że to stanowisko zdynamizuje prace resortowego zespołu, który ma dokonać zmian w ratownictwie medycznym – deklaruje dyrektor bydgoskiej WSPR.

Tadrzak mówi, że oczekuje „jak najszybszych decyzji Ministerstwa Zdrowia” w związku z protestem ratowników. Ale przyznaje, że jeśli ich żądania nie zostaną spełnione, możliwe jest zmniejszenie liczby zespołów obsługujących system. – A co za tym idzie – wydłużenie czasu oczekiwania pacjenta na przyjazd ambulansu – podsumowuje.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments