Trwają prace przy naprawie mostu Uniwersyteckiego. Przeprawa ma zostać otwarta za trzy miesiące

Dodano: 06.11.2021 | 12:48

Na zdjęciu: Prace naprawcze na moście Uniwersyteckim powinny zakończyć się za 90 dni. Oznacza to, że ruch na przeprawie zostanie wznowiony na początku 2022 roku.

Fot. mat. prasowe / ZDMiKP

Spółka Kormost dokonała naprawy czterech z szesnastu mocowań want mostu Uniwersyteckiego – poinformował Zarząd Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej. Była to łatwiejsza część całej operacji, bo pozostałe zakotwienia trzeba będzie wzmacniać przy poluzowanych linach przeprawy nad Brdą.

Odprężenie want jest niezbędne, żeby mogła zostać przeprowadzona operacja dospawania dodatkowych blach stalowych wzmacniających konstrukcję zakotwień. A to, przypomnijmy, ich deformacja doprowadziła do zamknięcia pod koniec stycznia mostu. W ekspertyzie profesora Krzysztofa Żółtowskiego, na której oparli się drogowcy, znalazł się bowiem zapis, że przeciążenia konstrukcji mogą doprowadzić do awarii. W najbardziej ekstremalnym (ale i najmniej prawdopodobnym) wariancie – nawet do jej zawalenia się.

ZDMiKP podkreśla, że ze względu na stopień skomplikowania operacji prace odbywają się w „specjalnym reżimie technologicznym”, nie precyzując jednak, co to dokładnie oznacza. Wiadomo natomiast, że prace muszą być precyzyjnie przygotowane, aby za kilka miesięcy – po ponownym napięciu want i próbach obciążeniowych – przywrócić most do użytku.

Kiedy to nastąpi? Zgodnie z harmonogramem wykonawca ma jeszcze 90 dni na przeprowadzenie naprawy. Mimo że umowa z Kormostem została podpisana pod koniec lipca, to właściwe prace na obiekcie rozpoczęły się dopiero w połowie września. Jeśli nic nie stanie na przeszkodzie, wówczas most zostanie ponownie otwarty na przełomie stycznia i lutego przyszłego roku. Dokładnie dwanaście miesięcy po jego wyłączeniu z ruchu.

Same roboty naprawcze będą kosztowały bydgoszczan 6,2 miliona złotych. Kolejne 1,8 mln złotych Kormost zainkasował za przygotowanie podparcia mostu Uniwersyteckiego. Ekspertyza prof. Żółtowskiego pochłonęła z kolei niemal pół miliona złotych.