Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Ratownicy medyczni z Nowego Szpitala zaczęli protest

Dodano: 21.10.2017 | 15:51

Ratownicy nie porozumieli się z dyrekcją Nowego Szpitala.

Na zdjęciu: Strajk ratowników medycznych z Nowego Szpitala w Nakle i Szubinie rozpoczął się 18 października.

Fot. Maciej Rejment

Trwające ponad trzy miesiące negocjacje dyrekcji Nowego Szpitala w Nakle i Szubinie z zespołem ratowników medycznych zakończyły się niepowodzeniem. Ratownicy podjęli więc decyzję o rozpoczęciu protestu.

CZYTAJ: Bydgoscy lekarze-rezydenci pikietowali na Starym Rynku. Zaostrzenie protestu niewykluczone

To drugi protest ratowników medycznych z Nowego Szpitala w Nakle i Szubinie. Poprzednio miał miejsce w 2009 roku i wówczas pracownicy również domagali się podwyżek. Wtedy je otrzymali, a – jak czytamy w oświadczeniu – „nie sądzili, że po raz drugi będą musieli ogłosić protest, by domagać się zwiększenia pensji”.

Jednocześnie ratownicy przedstawiają wyliczenia: Nowy Szpital, w ramach finansowania zespołów ratownictwa medycznego, otrzymuje dobowo 4 166 zł na karetkę „S” i 3 123 zł na każdą z trzech karetek „P”. Przy takim budżecie szpital na ratownictwie medycznym „zarabia” ponad 1,3 miliona złotych. Na nic zdają się więc tłumaczenia dyrekcji o braku możliwości wzrostu płac dla pracowników. Ratownicy przypominają, że są grupą zawodową, która trzy lata temu została pozbawiona płatnego urlopu wypoczynkowego. – Gdyby nie pasja do tego, co robimy, pewnie większość z nas dawno byłaby już za granicą. Ale pasją rodzin nie wykarmimy – mówią medycy.

Miesięcznie przepracowują tyle godzin, że starczyłoby na 2-3 etaty. Nie przysługują im żadne urlopy. Pracują w nocy, w święta, w deszczu, w śniegu i w upale, często w skrajnie ciężkich warunkach. Przy dużym wysiłku fizycznym i pod ogromną presją emocjonalną biorą odpowiedzialność za życie i zdrowie pacjentów. Wyciągają ich z rozbitych samochodów, resuscytują podczas zatrzymania krążenia, ratują w stanach zagrożenia życia, ale także muszą mierzyć się ze śmiercią, którą spotykają znacznie częściej niż inni – czytamy w oświadczeniu wydanym przez ratowników.

Jak zapewniają, ich protest, który oficjalnie trwa od 18 października, nie oznacza zagrożenia dla zdrowia i życia pacjentów.

Szymon Fiałkowski