Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Urząd za bardzo skupił się na centrum miasta? „Wszystkie środki idą na to, co widać z ratusza”

Dodano: 23.01.2018 | 13:33

Pojawiają się głosy, że w pracach nad strategią i marką ratusz za bardzo skupił się na Śródmieściu.

Na zdjęciu: Większość wydarzeń w mieście odbywa się w ścisłym centrum.

Fot. SG

Od ponad roku trwają prace nad strategią marki Bydgoszczy. Jeszcze dziś swoje pomysły ma zaprezentować Nowoczesna, a w czwartek z wszystkimi zainteresowani tematem spotkają się miejscu urzędnicy.  Tymczasem pojawiają się głosy, że w pracach za bardzo skupiono się na centrum miasta, a za mało myśli się o innych osiedlach.

Troszkę jesteśmy zawiedzeni pracami nad strategią  miasta. Skupiają się one na centrum, a pozostałe osiedla w ogóle nie są ujęte. Przecież Leśne, Osowa Góra czy Piaski też są w Bydgoszczy. Nie wspomnę już o Fordonie, w którym mieszka ¼ bydgoszczan – stwierdził prezes Stowarzyszenia Miłośników Starego  Fordonu, Rafael Prętki w ostatnim wywiadzie w ramach cyklu Studio Metropolia. Miejscy urzędnicy zaproponowali mu, aby w ramach najbliższego Steru na Bydgoszcz promować Brdę. Tymczasem fordońskie stowarzyszenie od kilku lat skupia się na Wiśle, którą – jak mówi Prętki – w ratuszowych planach trudno znaleźć.

Społecznicy w Starym Fordonie od kilku lat należą do najaktywniejszych w mieście, co przyznawała m.in. wiceprezydent Iwona Waszkiewicz zajmująca się pracami nad strategią. – Myślę, że to dobrze, że tam się dużo dzieje, bo ludzie wiedzą, że są miejsca, gdzie zawsze jest jakieś wydarzenie. Ale w Fordonie tak do niedawna nie było, podobnie jak w amfiteatrze przy operze. Chociaż wiadomo, że mogłoby się dziać też w innych miejscach – mówiła w grudniu.

W innych  miejscach dzieje się jednak zdecydowanie mniej, a jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy może być zdaniem Katarzyny Zwierzchowskiej (PO) fakt, że ratusz w swoich pracach za bardzo skupia się nad centrum miasta. – Wszystkie środki idą na Wyspę Młyńską i to co widać z ratusza. I na przykład nasz Fordon ma o to trochę żalu – mówiła podczas obrad komisji promocji radna, która także działa w Stowarzyszeniu Miłośników Starego Fordonu. Dodawała, że obecnie proponowana koncepcja kultury jakości jako marki miasta nie wyróżnia Bydgoszczy na tle innych, a pomysły zgłaszane przez społeczników nie są brane pod uwagę. – Nie wykorzystujemy tego, ze miasto ma charakterystyczne położenie i płyną przez nie dwie rzeki – wymieniała radna.

Obok dwóch rzek często wymieniany jest też Kanał Bydgoski. Rok 2014 był mu nawet poświęcony, ale promocyjnie niewiele z tego wynikło. – Czy ktoś poza Bydgoszczą wiedział, że obchodzony jest taki rok? – pyta Dariusz Smól, prezes stowarzyszenia Miedzyń i Prądy, który dodaje, że w planach inwestycyjnych stale zapomina się o części kanału za ul. Bronikowskiego. Przyznaje także, że rzeczywiście zdecydowana większość wydarzeń  odbywa się w centrum miasta. – To oczywiście zrozumiałe, ale może gdyby była jakaś przemyślana wizja, to udałoby się także ożywić inne części miasta – mówi.

Obecnie na Miedzyniu nie ma nawet domu kultury czy innego ośrodka, który mógłby skupić życie kulturalne. W najbliższym czasie stowarzyszenie wystąpi do ratusza o informacje, jak na przestrzeni ostatnich lat były rozdysponowywane środki na poszczególne osiedla. – To może być jakiś punkt wyjścia do zmian – zapowiada Smól.

W ratuszu uważają, że  koncepcja kultury jakości nie wyklucza zaangażowania innych osiedli. – Skoro mówimy o dwóch rzekach, to jako przejaw kultury jakości zróbmy świetne bulwary nad  Wisłą – mówił na komisji reprezentujący wydział promocji Błażej Stawiarski. Zwierzchowskiej taki pomysł spodobał się, choć podtrzymała zdanie, że organizacja wydarzeń za bardzo skupia się na centrum.

Aktywizacji grup na konkretnych osiedlach lub nawet ulicach ma posłużyć konkurs „Bydgoszcz. Dzieje się”, który w tym roku został wyodrębniony wśród konkursów promocyjnych, na które miasto przeznaczy łącznie 1,1 mln zł. Stawiarski tłumaczy jednak, że wnioskodawcy sami chcą organizować imprezy właśnie w Śródmieściu, a nie na poszczególnych osiedlach. – Dokładnie teraz nie pamiętam, ale z Fordonu wpłynęły na razie jeden albo dwa wnioski. Wobec kilkudziesięciu nie jest to dużo. Wydarzenia odbywają się w centrum, bo tutaj jest gwarancja dużej frekwencji. Nikt nie wyda pieniędzy, jeśli będzie ryzyko, że ludzie nie przyjdą – tłumaczył Stawiarski.

Czasem wystarczy nawet zlokalizować wydarzenie nie na głównym placu miasta, a obok, żeby okazało się one niepowodzeniem. Tak zdaniem radnego Tomasza Puławskiego było z niedawnym jarmarkiem bożonarodzeniowym na Rybim Rynku. – Może coś w tym jest, że za dużo dzieje się w centrum, ale też chyba powinniśmy zmierzyć nasz potencjał. Chyba nie jesteśmy tak dużym miastem, aby tworzyć kilka ośrodków wydarzeń – stwierdził przewodniczący komisji promocji.

We wtorek wieczorem swoje propozycje do marki miasta ma przedstawić Nowoczesna. Za to w czwartek ze wszystkimi zainteresowanymi tematem spotkają się przedstawiciele urzędu miasta.

Sebastian Torzewski