Hanna Bakuniak. Talent zimnej wody
Dodano: 30.01.2018 | 06:39Na zdjęciu: W tym roku Hanna Bakuniak ma wiele powodów, żeby wznosić ręce do góry w geście triumfu.
Fot. archiwum prywatne
Trzynaście minut. Pięć sekund. I siedemdziesiąt trzy setne. Tyle potrzeba, żeby zostać rekordzistką świata w zimowym pływaniu na dystansie kilometra. Pod warunkiem, że nie liczymy setek godzin spędzonych na treningach i tysięcy kilometrów przepłyniętych wcześniej.
ARTYKUŁ POCHODZI ZE STYCZNIOWEGO NUMERU CZASOPISMA METROPOLIABYDGOSKA.PL.
WSZYSTKIE ARCHIWALNE WYDANIA MOŻNA ZNALEŹĆ W ZAKŁADCE „GAZETA”.
– Ciepła! Za ciepła! – oznajmia z uśmiechem, przygotowując się do startu w Pucharze Świata w Mińsku. Woda ma może dziewięć, może pięć, a może trzy… setne stopnia Celsjusza. W takich warunkach na początku drugiej połowy stycznia Hanna Bakuniak wygra na Białorusi sześć konkurencji – 25 i 50 metrów delfinem oraz cztery wyścigi (25, 50, 100 i 200 m) stylem dowolnym.
Medale za zwycięstwa trafią docelowo na półkę w niewielkim pokoju w mieszkaniu na bydgoskim Szwederowie. Ile ich jest? 161. Plus dziesięć. Albo nie… Już na pewno jest ich więcej, bo od momentu ostatniego liczenia doszły kolejne – choćby za zawody w Katowicach. No i za Mińsk. Półka z pucharami też się ugina i aż prosi o dodatkową podporę. Ale ten łuk ma swoją wagę – przypomina o wysiłku, który trzeba było włożyć, aby znaleźć się w miejscu, w którym się jest.
A wysiłek jest czasami ogromny. Nie tylko fizyczny. Skok, woda, płytki, woda, płytki, woda, płytki, nawrót. I tak dalej. Ile tak można? Długo. Na przykład tysiąc dwieście czterdzieści razy. Jak podczas Otyliady 2017, której bydgoska odsłona miała miejsce na basenie „Czwórka” na Błoniu. To 31 kilometrów przepłyniętych podczas dwunastu godzin. – Oczy od chloru chyba nigdy mnie tak nie piekły – mówi dzisiaj Hania. – Ona zawsze lubiła duże obciążenia. I zawsze miała predyspozycje do pływania długodystansowego – wspomina Daniel Grzyb, który trenował Bakuniak w MUKS Piętnastka Bydgoszcz.
Obciążenia nie zawsze dobrze znosił za to organizm. Strajk ogłosiło kolano. – Już w gimnazjum zmagała się z tym urazem. A w pływaniu kolano jest jednak kluczowe. Decyduje o sile odbicia od ściany, o nabraniu prędkości – podkreśla Sławomir Gawinecki, który przez półtora roku prowadził Hanię w Astorii.
Pokochać pływanie. Ponownie
Kontuzja, która mogła zakończyć wyczynową karierę Bakuniak, paradoksalnie ją uratowała. Przełom roku 2016 i 2017. Operacja. Rehabilitacja. Oczyszczenie głowy. Kilka tygodni na zastanowienie. – Był moment, że wydawało się, że pływanie nie sprawia mi już tyle satysfakcji, co wcześniej – przyznaje bez ogródek Hania. Nuda, rutyna – to odmieniane przez wszystkie przypadki słowa w karierze każdego pływaka.
Szuka więc nowych bodźców. Przegląda internet. A tam wyniki mistrzostw świata w zimowym pływaniu w Rosji. Zaraz potem natrafia na ogłoszenie, że poszukiwana jest zawodniczka do sztafety mieszanej podczas Pucharu Świata w Estonii. Zgłasza się. Jedzie na pilotażowe zawody do Belgii. – Musieliśmy sprawdzić, jak zareaguje mój organizm – tłumaczy. Zaskoczyło. Zimowe pływanie – raz. Zawody na wodach otwartych – dwa.
Hania ma nowy cel – reprezentować Polskę na zawodach rangi międzynarodowej. Ale nie jest łatwo. Zimowe pływanie to w kraju nadal nowa i szerzej nieznana odmiana. Nie zajmuje się nią Polski Związek Pływacki. Zajmuje się za to pływaniem na otwartych akwenach. Bydgoszczanka na własny koszt jedzie w połowie roku na zawody Pucharu Świata do portugalskiego Setubal (impreza stanowi bezpośrednie kwalifikacje na mistrzostwa świata), ale przepustki na czempionat na Węgrzech nie zdobywa. Na mistrzostwach Polski w Olsztynie, które odbywają się już po najważniejszej imprezie sezonu, jest trzecia. Na kolejną szansę liczy więc we właśnie rozpoczętym 2018 roku. – Chciałabym pojechać na mistrzostwa Europy do Glasgow – nie ukrywa.
Zanim jednak zacznie przygotowania do mistrzostw Polski w basenie (z trenerką Katarzyną Frajtak ustaliły, że w tym roku jeszcze w nich wystartuje) i będzie starała się o miejsce w kadrze na ME w Szkocji (dystans na otwartych wodach – 10 kilometrów), zbiera medalowe żniwa w zimowym pływaniu. Punkt kulminacyjny nastąpił tuż po Nowym Roku. W pierwszy weekend stycznia grupa Polish Ogrodnik Team, którego członkiem jest Hania, jedzie na zaproszenie Niemców (w tym Christofa Wandratscha, wybitnego długodystansowca, medalisty mistrzostw Europy i zwycięzcy Lake Zurich Marathon Swim) do niewielkiej miejscowości Veitsbronn na międzynarodowe mistrzostwa naszych zachodnich sąsiadów.
W Bawarii biało-czerwoni rozbijają medalowy bank. Bakuniak jest klasą dla siebie i przekleństwem faworytki gospodarzy – Julii Wittig. Na otwartym, 50-metrowym basenie pokonuje Niemkę czterokrotnie. Ale najcenniejsze jest zwycięstwo na prestiżowym dystansie kilometra. Przede wszystkim dlatego, że wyczerpującą rywalizację kończy rekordem świata – 13:05.73 (temperatura wody – 3,8 stopnia Celsjusza; aby rekord był zatwierdzony, może być maksymalnie pięć stopni). To wynik lepszy od dotychczasowego najlepszego wyniku w historii (notabene należącego do Wittig) o prawie osiem sekund! – Po zawodach śmialiśmy się, że na kolejne zaproszenie od Niemców nie mamy już co liczyć – śmieje się bydgoszczanka.
Egzamin z zarządzania. Nie tylko czasem
Wraca z Niemiec. W napiętym kalendarzu znajduje nawet czas na przyjazd do Bydgoszczy. To jednak tylko kilka godzin. Bo zaraz trzeba wsiąść w pociąg i jechać na Śląsk. W Katowicach zaplanowano bowiem (tydzień przed zawodami w Mińsku) 3 Stawy – Silesia Winter Swimming, czyli międzynarodowe mistrzostwa Polski w zimowym pływaniu. Tam znowu może wznosić ręce w geście triumfu. W wyścigu na kilometr w katowickim stawie osiąga nawet wynik poniżej dwunastu minut. Nie ma jednak mowy o rekordzie świata. – Pływaliśmy pętle, trasa była niedomierzona – wyjaśnia.
Sporo czasu spędza w podróży. Ale – jak na studentkę zarządzania przystało – stara się i nim racjonalnie gospodarować. Wykorzystuje go na przeglądanie notatek. Choć na Uniwersytecie Szczecińskim ma indywidualny tok studiów, zaliczenia jej nie ominą. – O ile żadnego nie pominęłam, to będę miała ich siedem w cztery dni – pisze na Facebooku w przerwie między nauką. I dodaje: Studiowanie dla mnie zimą jest trudniejsze niż pływanie.
W tym roku dojdzie jej jeszcze jedno wyzwanie – obrona pracy licencjackiej. Temat – a jakże – związany z pływaniem: Zachowania konsumentów na rynku asortymentu pływackiego. W wywiadach podkreśla, że nauka jest ważna, bo w końcu sportowcem nie jest się wiecznie. A i gaże w pływaniu nie są przecież takie jak w piłce nożnej. Słowem: zimna woda – tak, kubeł zimnej wody na głowę – nie. – Czasami miałem wrażenie, że więcej wymagała od siebie, niż ja od niej – wspomina trener Grzyb.
Zarówno Daniel Grzyb, jak i Sławomir Gawinecki zgodnie podkreślają, że cieszy ich nisza, którą znalazła ich była zawodniczka. – Ma swoją konkurencję i odnosi w niej sukcesy. A pływać może w końcu jeszcze przynajmniej kilka lat. Mocno jej kibicuję – mówi Gawinecki. Mocno ściska kciuki za nią także rodzina. Tata Dariusz potrafi dostosować do jej kalendarza imprez nawet swój urlop, a młodszy brat Maciej (ma jeszcze starszego – Waldemara) na pewno niebawem zweryfikuje liczbę medali. A jest ich w końcu już prawie dwieście.
Hanna Bakuniak (ur. 1996 r.) – bydgoszczanka, reprezentantka bydgoskich klubów pływackich (trenowała w SP nr 63, Astorii oraz MUKS Piętnastka), obecnie zawodniczka MKP Szczecin. Na początku stycznia podczas zawodów German Open w bawarskim Veitsbronn pobiła rekord świata w zimowym pływaniu na dystansie jednego kilometra (13:05.73); multimedalistka mistrzostw Polski na dystansach 400, 800 i 1500 metrów oraz 10 km; studiuje zarządzanie na Uniwersytecie Szczecińskim.
- Brawurowa ucieczka ulicami i chodnikami miasta. Sprawca zmyślił historię o kradzieży auta - 28 kwietnia 2022
- Pijany motocyklista doprowadził do zderzenia w parku przemysłowym. Tragedia była o krok - 28 kwietnia 2022
- Zabytkowe kamienice w Bydgoszczy idą do renowacji. W tym roku tylko trzy - 28 kwietnia 2022