PiS i PO – jedno zło? Czyli o tym, co obie partie zrobiły dla Bydgoszczy
Dodano: 22.03.2018 | 06:49Czy PiS i PO dbają o interesy miasta nad Brdą?
Na zdjęciu: Gdy poseł Latos cieszył się z 25 milionów wsparcia na budowę Astorii, okazało się, że ratusz liczył na dwukrotnie więcej.
Fot. archiwum
Decyzja o ulokowaniu siedziby Wojsk Obrony Terytorialnej w Toruniu poddała w wątpliwość skuteczność działań bydgoskich posłów Prawa i Sprawiedliwości. Opozycja nie przegapiła okazji do ataku, ale czy sama zdziałała więcej dla Bydgoszczy, gdy była u władzy?
– To wstyd dla bydgoskiego PiS, że pojedyncza posłanka okazała się skuteczniejsza niż Schreiber, Król i Latos razem wzięci – skomentował decyzję o lokalizacji WOT poseł PO Michał Stasiński. Sami parlamentarzyści partii rządzącej nie bardzo wiedzieli, jak zareagować na wieść, że po interwencji Anny Sobeckiej siedziba WOT znajdzie się po drugiej stronie Wisły. Latos i Król odpowiedzieli listem otwartym… z lutego. Na dłuższy komentarz zdecydował się jedynie Schreiber. – Oczywiście jestem zły i smutny, choć mam poczucie, że zrobiłem wszystko, co było możliwe – tłumaczył. Przy okazji wyliczył, jaki jest dla Bydgoszczy bilans rządów jego partii. Przypomniał, że to nad Brdą znalazła się wojewódzka siedziba Krajowej Administracji Skarbowej, wzmocniono Urząd Żeglugi Śródlądowej i utworzono Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej. Nie dodał jednak, że pod auspicjami ostatniej z tych instytucji nie znalazło się ujście Brdy do Wisły.
Z instytucjami wodnymi bydgoscy politycy mają problem. Jeszcze jesienią 2014 ówczesna premier Ewa Kopacz ogłosiła, że Zarząd Dorzecza Wisły powstanie w Bydgoszczy. Miasto wygospodarowało nawet budynek na ten cel, ale prace utknęły na etapie ustaleń międzyresortowych. Teresa Piotrowska, wtedy minister spraw wewnętrznych, zapewniała, że sprawa stanie na posiedzeniu rządu, ale tak nie stało się nawet wtedy, gdy rada ministrów spotkała się w Bydgoszczy. Za to w wieczór wyborczy, gdy przegrana Platformy stała się faktem, Piotrowska stwierdziła, że „umiejscowienie siedziby Zarządu Dorzecza Wisły jest zaklepane, więc będzie patrzeć na kolegów z PiS, czy walczą o to”.
Kampania wyborcza w 2015 roku była dla Bydgoszczy okresem szczególnego natężenia dobrych wieści. Przyznano dodatkowych 70 milionów złotych na tramwaj do Fordonu, przeprowadzono pilotażowy program analizy znaków drogowych, dofinansowano rozbudowę węzła zachodniego i z wykorzystaniem rządowego wsparcia przebudowano dworzec kolejowy.
Oprócz Piotrowskiej w rządzie zasiadał wtedy Paweł Olszewski. We wrześniu, na kilka tygodni przed wyborami, zatwierdzony został Program Budowy Dróg Krajowych. Znalazła się w nim między innymi droga S5. Obecnie prace toczą się na wszystkich odcinkach i trasa ma być gotowa w 2019 roku. – Szlag mnie trafia, jak mówią, że budują tę drogę. Tę drogę budują wykonawcy wyłonieni w przetargach za naszych czasów. Już przed wyborami wiedziałem, jakie PiS ma podejście, dlatego w ostatnich tygodniach przed ich dojściem do władzy wymuszałem, aby podpisać umowy – mówił latem ubiegłego roku Olszewski. Nie przeszkadzało mu, że według zapowiedzi Platformy droga miała powstać najpierw do 2012, a następnie do 2015 roku.
Gdy Olszewski był wiceministrem, rzutem na taśmę ogłoszono jeszcze przetarg na wykonanie Studium Techniczno-Ekonomiczno-Środowiskowego dla drogi S10. W tym przypadku podobnie jak przy S5 PO nie zdążyła wywiązać się z obietnic i nic nie wyszło z planowanego na 2017 rok wbicia łopaty. Co więcej, postępowanie przetargowe zostało unieważnione kilka miesięcy później, a wiceminister infrastruktury i budownictwa Jerzy Szmit tłumaczył, że program autorstwa poprzedniego rządu był przeszacowany. S10 została pozbawiona daty realizacji, ale obecnie Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zapewnia, że wkrótce złoży wniosek o decyzję środowiskową. Olszewski ma jednak wątpliwości, czy sprawdzi się forsowany przez PiS model publiczno-prywatny przy budowie tej ekspresówki.
W 2015 roku ubiegającego się o poselski mandat Olszewskiego reklamowano jako polityka skutecznego, a nie piszącego setną interpelację o tym samym. Tymczasem w obecnej kadencji Olszewski napisał już… 444 interpelacje i 118 zapytań. Wypominał PiS-owi rezygnację z domówienia Dartów oraz likwidację delegatury Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Na mocy projektu autorstwa ministra Mariusza Kamińskiego bydgoski oddział, podobnie jak dziewięć innych na terenie kraju, został zlikwidowany. W podobnych kwestiach Platforma też jednak nie miała wielu powodów do satysfakcji, bo zapowiedzi powstania delegatury Centralnego Biura Antykorupcyjnego w Bydgoszczy skończyły się na utworzeniu wydziału zamiejscowego delegatury gdańskiej.
Jedna z ostatnich interpelacji Olszewskiego dotyczy przyznawania środków w trybie konkursowym. Parlamentarzysta zwrócił uwagę na słowa Tomasza Latosa, który stwierdził, że każdej sprawy należy pilnować. Wobec tego Olszewski spytał Jerzego Kwiecińskiego, czy projekty zgłaszane przez miasto mogły uzyskać więcej punktów ze względu na działanie posłów PiS-u oraz czy wobec tego minister zamierza powiadomić prokuraturę.
Lobbowanie o środki z dofinansowań to częsty temat sporów między posłami PiS-u a bydgoskim ratuszem. W obecnej kadencji do miasta trafiło między innymi: 365 mln złotych na szpital Biziela, 113 mln na rozbudowę Grunwaldzkiej, 14,5 mln na remont muzeum okręgowego i 168 mln na przebudowę Kujawskiej. Gdy Tomasz Latos pochwalił się pozyskaniem środków na ostatnią z tych inwestycji, prezydent Rafał Bruski odpowiedział, że miasto już trzy lata temu zapewniło sobie te środki. Gdy zaś Latos cieszył się z 25 mln na budowę Astorii, usłyszał, że ratusz liczył na dwukrotnie więcej.
W rządzie Beaty Szydło jedynym przedstawicielem miasta był Bartosz Kownacki, wiceminister obrony narodowej. Nie rozwiązał sprawy partycypowania w kosztach utrzymania bydgoskiego lotniska przez MON, ale w kilku kwestiach przywoził z Warszawy dobre wieści. Przykładem były chociażby zlecenia dla Wojskowych Zakładów Lotniczych, które mają serwisować samoloty dla VIP-ów i produkować drony. Kownacki interweniował też w sprawie przenosin International School of Bydgoszcz do nowej siedziby, ale w tym przypadku spektakularnych postępów nie zanotował.
Są też sprawy, które łączą Platformę Obywatelską i Prawo i Sprawiedliwość. Obie partie nic nie zdziałały w kwestii budowy centrum kongresowego, a obecna władza podpisała nawet list intencyjny w sprawie powstania takiej placówki w Toruniu. Ustawa metropolitalna i pomysł powołania Uniwersytetu Medycznego to kolejne porażki przedstawicieli obu opcji.
Nie zmienia się też jedno. Niedawno okazało się, że przedstawiciele obu partii lubią pokazać się podczas przecinania wstęgi nawet, gdy uroczystość niewiele ma wspólnego z rzeczywistością. W 2015 roku Teresa Piotrowska i Maria Wasiak otwierały dworzec, choć obok toczyły się jeszcze prace. Za to kilka tygodni temu Mikołaj Bogdanowicz i Tomasz Latos otworzyli siedzibę Narodowego Funduszu Zdrowia przy ulicy Łomżyńskiej, choć placówka działa od listopada.