Wszyscy ludzie na prezydenta. Kto wystartuje w wyborach w Bydgoszczy? [WYBORY SAMORZĄDOWE 2018]
Dodano: 13.04.2018 | 12:33
Na razie znamy jedynie trzech kandydatów na fotel prezydenta miasta. Kto jeszcze może dołączyć do tej stawki?
Na zdjęciu: W 2014 roku o fotel prezydenta Bydgoszczy ubiegało się osiem osób. W tym, zakładając kandydatów PiS i SLD, przynajmniej pięć.
Fot. Stanisław Gazda / Sebastian Torzewski / Eryk Dominiczak
Wyborcza karuzela w Bydgoszczy rozkręca się powoli. Ale wszystko wskazuje na to, że w najbliższych tygodniach zdecydowanie przyspieszy.
Lista zdeklarowanych kandydatów na prezydenta miasta jest obecnie znacznie skromniejsza niż zestawienie kandydatów na tych kandydatów. Nazwisk pretendentów nie wskazały nadal chociażby dwie liczące się w Bydgoszczy siły – Prawo i Sprawiedliwość oraz Sojusz Lewicy Demokratycznej. Dlatego też katalog osób oficjalnie planujących ubiegać się o prezydencki fotel zamyka się w dość nietypowym trio – urzędujący prezydent Rafał Bruski, lider kujawsko-pomorskich struktur partii Wolność Marcin Sypniewski oraz Krzysztof Pietrzak.
Języczkiem u wagi jest postać tego ostatniego. To właściciel tartaku mieszczącego się przy ulicy Ujejskiego, który od wielu miesięcy jest skonfliktowany z Bruskim oraz jego urzędnikami. Przez ten teren ma przebiegać przedłużenie trasy Uniwersyteckiej. Ma, bo sam Pietrzak działek opuszczać nie zamierza, twierdząc, że operat szacunkowy wykonany przez powołanego na wniosek wojewody Mikołaja Bogdanowicza rzeczoznawcę jest dla niego krzywdzący. – Za takie pieniądze (mowa o łącznej kwocie 2 milionów złotych, z czego rodzinie Pietrzaka przypada 750 tysięcy złotych – dod. red.) nie jesteśmy w stanie kupić działki, zbudować domu i przenieść firmy – przekonuje.
Kandydat z Facebooka
Wiele osób Krzysztofa Pietrzaka kojarzy głównie z jego internetowej aktywności. I to właśnie z sieci część bydgoszczan mogła dowiedzieć się o jego decyzji o starcie. – Coś we mnie pękło. Byłbym hipokrytą, gdybym twierdził, że sytuacja moja i mojej rodziny nie miała wpływu na moją deklarację. Ale zadecydowała głównie liczba ludzi, którzy zgłaszali się do nas ze swoimi problemami, prosili o wsparcie, wytykali błędy prezydenta Bruskiego – mówi nam Pietrzak.
Niemal natychmiast po ogłoszeniu przez Pietrzaka chęci startu w wyborach pojawiły się wątpliwości, czy jego decyzja nie jest fortelem bądź próbą politycznego sondażu. Sam zainteresowany twierdzi, że nie, a decyzja była „przemyślana” i dojrzewała w nim „od grudnia”. – Na razie jest to kandydat jednego tematu. Pytanie – na ile trafi w kampanii do mieszkańców z przekazem na temat innych obszarów funkcjonowania miasta, jakie wywoła emocje i jaką przyjmie retorykę. Na razie trudno oceniać jego szanse – mówi dr Robert Gawłowski, politolog i ekspert samorządowy z Wyższej Szkoły Bankowej w Bydgoszczy.
W gronie potencjalnych współtwórców szerokiego obozu na wybory samorządowe Pietrzak widzi innego kandydata na prezydenta Bydgoszczy – Marcina Sypniewskiego. Nazwisko szefa Wolności w regionie w jego otoczeniu to nie novum – Sypniewski był bowiem, obok posła Kukiz’15 Pawła Skuteckiego oraz radnego Bogdana Dzakanowskiego, jedną z twarzy ubiegłorocznej akcji „Bruski musi odejść”, która miała doprowadzić do referendum nad odwołaniem aktualnego sternika miasta, a w którą włączył się również Pietrzak. Zakończyła się jednak fiaskiem – inicjatorom nie udało się zebrać wymaganej liczby podpisów. Sam Sypniewski z kandydowania rezygnować nie zamierza. – Jako zwolennik wolnego rynku cieszę się jednak z większej liczby kandydatów – zapewnia.
Bruski buduje – kontynuacja?
Spokój w związku z decyzją Pietrzaka stara się zachować również jego główny obiekt ataków, czyli prezydent Bruski. Poproszony o komentarz do deklaracji właściciela tartaku stwierdził na początku, że „nic o niej nie wie”, ale „w wyborach może wziąć udział każdy”. – Ze wszystkimi kandydatami na pewno spotkam się na debatach, podobnie jak to było podczas poprzednich wyborów – zapewnia lakonicznie prezydent.
Kandydatura Rafała Bruskiego na trzecią, wydłużoną do pięciu lat kadencję, od dawna była przesądzona. Oficjalne potwierdzenie nadeszło jednak wraz z wizytą przewodniczącego Platformy Obywatelskiej Grzegorza Schetyny, który wspólnie z liczną grupą polityków PO pojawił się w województwie kujawsko-pomorskim na początku kwietnia. – Zawsze z chęcią wracam do Bydgoszczy, aby odwiedzić starych i nowych przyjaciół – mówił Schetyna podczas konferencji w biurze poselskim Pawła Olszewskiego. – Przede wszystkim jednak zawsze wspieram Rafała Bruskiego w kampaniach, a we dwóch mieliśmy już okazję wspólnie uczestniczyć.
Sam Bruski wielokrotnie podkreślał, że trzecia kadencja ma umożliwić dokończenie zmian planowanych w mieście. Urzędujący od 2010 roku prezydent chętnie chwali się też wynikami finansowymi miasta, jak również kwotami, które trafią na inwestycje w nadchodzących latach. Czy akcja „Ja buduję 2.0” ma szanse powodzenia? – W kampanii samorządowej emocje odgrywają mniejszą rolę niż w wyborach parlamentarnych. Trzeba mówić właśnie o remoncie konkretnej ulicy, szkoły, niełatwo jest uciekać w ogólniki – wskazuje dr Gawłowski. I dodaje, że na fali dyskusji o długoletnim zajmowaniu przez samorządowców fotela wójta, burmistrza czy prezydenta trzy kadencje to jeszcze „nie tak dużo, szczególnie na tle innych miast regionu jak Toruń, Inowrocław czy Grudziądz”.
PiS i SLD w blokach startowych
Decyzji w sprawie swojego kandydata nie podjęły jeszcze wspomniane już PiS oraz SLD. Lokalni działacze rządzącej partii czekają na sygnał z centrum decyzyjnego na Nowogrodzkiej. W grze, przynajmniej teoretycznie, pozostają trzy poselskie nazwiska: Tomasza Latosa, Piotra Króla oraz Łukasza Schreibera. Według nieoficjalnych informacji najwięcej szans na nominację ma ten pierwszy, za którym ma przemawiać największe doświadczenie polityczne. Jego notowania stoją wyżej od Króla, który w sejmie zasiada co prawda już od połowy 2014 roku, ale ma z kolei najmniejsze zaplecze w partii. Dla Schreibera natomiast, który bardzo dużo zainwestował w kampanię parlamentarną i jest obecnie jedną z medialnych twarzy PiS, ewentualna przegrana w wyborach samorządowych byłaby ewidentnym krokiem w tył.
Decydujący krok, tyle że naprzód, w sprawie swojego nominata ma wykonać w drugiej połowie maja Sojusz Lewicy Demokratycznej. W jego przypadku również przewijają się trzy nazwiska (było jeszcze jedno – zastępcy prezydenta Bruskiego Mirosława Kozłowicza, ale jako pierwsze zniknęło z listy) – Anny Mackiewicz (startowała w 2014 roku), Jana Szopińskiego (kandydat z 2010 roku) oraz Ireneusza Nitkiewicza. – Osobę, która weźmie udział w jesiennych wyborach na prezydenta miasta, będziemy chcieli wskazać w wyniku prawyborów – mówi w rozmowie z MetropoliaBydgoska.PL Nitkiewicz, szef wojewódzkich struktur Sojuszu.
Swoich odrębnych kandydatów nie wskaże najprawdopodobniej Nowoczesna, która do wyborów ma pójść razem z PO i poprzeć prezydenta Bruskiego oraz Inicjatywa Polska, której najbliżej do SLD. Swojej deklaracji nie złożyła również Partia Razem, która niedawno otworzyła w Bydgoszczy swoje biuro.
- Brawurowa ucieczka ulicami i chodnikami miasta. Sprawca zmyślił historię o kradzieży auta - 28 kwietnia 2022
- Pijany motocyklista doprowadził do zderzenia w parku przemysłowym. Tragedia była o krok - 28 kwietnia 2022
- Zabytkowe kamienice w Bydgoszczy idą do renowacji. W tym roku tylko trzy - 28 kwietnia 2022