Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Mecz wyborczy. Co kandydaci na prezydenta myślą o sporcie?

Dodano: 19.10.2018 | 09:45

Na zdjęciu: Kandydaci na prezydenta spotkali się tydzień temu na debacie organizowanej przez MetropoliaBydgoska.pl.

Fot. SF

Sport od zawsze jest związany z polityką. W trakcie kampanii kandydaci w każdy weekend czekali u bram hal i stadionów, aby rozdać ulotki i gazety wyborcze, a na turnieju Asy dla Tomasza Golloba wraz ze swoimi sztabami zasiedli na trybunach. Czy jednak rzeczywiście wiedzą, jak sprawić, aby bydgoskie kluby ponownie rywalizowały z najlepszymi?

Tematyka sportu, a konkretnie finansowania go, a także rozwoju infrastruktury, również przyszkolnej, była jednym z zagadnień poruszonych w trakcie ubiegłotygodniowej debaty kandydatów organizowanej przez MetropoliaBydgoska.pl.

Jest dobrze czy źle?

Prezydent Bruski wszystkie zarzuty o problemach Polonii i Zawiszy odpiera sukcesami w innych dyscyplinach. – Mówienie o kondycji bydgoskiego sportu przez pryzmat dwóch klubów jest obraźliwe dla wszystkich innych działaczy i sportowców.  Mamy sukcesy na igrzyskach i najlepsze szkolenie młodzieży. Przez osiem lat miasto przeznaczyło ok. 100 milionów złotych na wsparcie sportu, co jest ponadprzeciętne w skali kraju – mówił Bruski w trakcie debaty.

Zdaniem prezydenta do funkcjonowania sportu na najwyższym poziomie potrzebne są wsparcie miasta, sprawni działacze i pomoc spółek skarbu państwa. – Z tym ostatnim jest największy problem – przekonywał prezydent.

Szukanie sponsorów obiecuje Tomasz Latos. Na razie całkiem nieźle wychodziło to jego partyjnemu koledze Piotrowi Królowi, który brał udziału przy sprowadzeniu Enei do Astorii oraz Banku Pocztowego do Pałacu. – Przy aktywnej i mądrej polityce miasta da się odbudować sport – zapewniał Latos, który swoją wypowiedź na ten temat zaczął od stwierdzenia, że „cztery lata temu myślał, że jest źle, ale był w błędzie, bo teraz jest jeszcze gorzej”.

Akurat wspominając stan bydgoskiego sportu przed czterema laty, poseł nieco się zapędził. Właśnie wtedy Zawisza zdobywał puchar i superpuchar Polski, Artego drugi z rzędu brązowy medal, Polonia jeździła co prawda w I lidze, ale radziła sobie w niej przyzwoicie, a siatkarze zaledwie rok wcześniej byli czwartą drużyną w kraju. Wówczas naprawdę trudno było powiedzieć, że z bydgoskim sportem jest źle.

Latos po raz kolejny zwrócił uwagę na zbyt małą jego zdaniem pojemność trybun na otwartym dziesięć miesięcy temu Torbydzie i budowanej obecnie Astorii. Bruski bronił się, że projekty są akceptowane przez ministerstwa oraz związki sportowe i mają służyć mieszkańcom, a nie politykom jako miejsce organizowania konferencji, co właśnie zrobił Latos, krótko po ogłoszeniu jego kandydatury.

– Obiekty muszą być akceptowane przede wszystkim przez mieszkańców, a nie ministerstwa – odpowiedział Marcin Sypniewski. Kandydat bezpartyjnego Czasu Bydgoszczy, a także przewodniczący lokalnych struktur Wolności, chciałby, aby bydgoszczanie mogli decydować o rozwoju klubów sportowych w ramach budżetu obywatelskiego, a także deklaruje zwiększenie środków przyznawanych na szkolenie najmłodszych sportowców.

W młodzieży siła

– W najbliższych dniach przedstawimy szczegóły jeszcze jednego projektu – centrum rekreacji i sportu na Wyżynach. Tam będzie jedna z największych szkół mistrzostwa sportowego w Polsce obejmująca klasy od szkoły podstawowej do szkoły średniej – tłumaczył Sypniewski, podkreślając, że potęgę bydgoskiego sportu chciałby odbudować właśnie w oparciu o młodych zawodników. Plany utworzenia szkoły ma zaprezentować podczas środowej konferencji w siedzibie BKS Chemik przy ul. Glinki.

Młodzież, a także amatorzy aktywnego spędzania czasu zajmują ważną pozycję w przedwyborczych obietnicach nie tylko Sypniewskiego, ale też innych kandydatów. Paweł Skutecki deklaruje udostępnienie szkolnych obiektów sportowych dla dzieci i ich rodziców w ramach zajęć alternatywnych dla WF-u, Anna Mackiewicz – wyrównanie standardu sal gimnastycznych oraz organizację imprez na Orlikach, Tomasz Latos – budowę kolejnych basenów, zaś Rafał Bruski przypomina, że pływalnie powstają lub wkrótce będą, podobnie jak przyszkolne hale sportowe.

W Kukiz’15 ekspertem w tematach sportowych jest bez wątpienia Maciej Borkowski – były koszykarz i trener Astorii. Jego zdaniem miasto powinno położyć nacisk na szkolenie dzieci i młodzieży. – To jest kolebka sportu wyczynowego. Smuci mnie fakt, że, gdy przeglądam składy drużyn ligowych, jest w nich coraz mniej wychowanków. Oni wyjeżdżają do innych miast. Musimy ich zatrzymać. Wiem, że to są wysokie koszty i jest to proces długofalowy, wymagający niesamowitej pracy trenerskiej – mówił trener, który jako radny chciałby zasiadać w komisji kultury fizycznej, turystyki i sportu.

Były trener Astorii proponuje też aby stworzyć Radę Sportową Bydgoszczy. – Ona zrzeszałaby na zasadzie dobrowolności wszystkie kluby. Naszą propozycją jest też stworzenie zajęć alternatywnych dla rodziców i ich dzieci, które nie chodzą na WF. Udostępnimy sale szkolne i wyznaczymy nauczyciela. Może to sprawi, że pokochają wychowanie fizyczne – ogłosił kandydat na radnego.

Potrzebny jest rozmach

Konkretnej wizji nie można było w trakcie debaty odmówić Annie Mackiewicz. Choć obecna wiceprezydent w ratuszu zajmowała się dotąd innymi sprawami, to swój pomysł na sport przedstawiła bardzo pewnie. – W sporcie zawodowym wprowadziłabym tylko pewne korekty. Więcej zmian chcę w sporcie niezawodowym – tłumaczyła, wyliczając, że należy przygotować dopłaty pomagające młodym sportowcom, a także rozbudować ofertę sportu szkolnego i masowego. – Powołam Centrum Sportu i Rekreacji, które przejmie zadania realizowane obecnie przez Aktywną Bydgoszcz – wyjaśnia.

Paweł Skutecki chciałby, aby w mieście budować kolejne duże obiekty sportowe. – Powstał Torbyd, powstała Artego Arena, ale moim zdaniem przy tym budżecie i przy tych aspiracjach bydgoszczan nie stać na bylejakość. Powinniśmy zadbać o stadion sportów motorowych z prawdziwego zdarzenia, który powstałby w najbliższych ośmiu-dziesięciu latach oraz o aquapark – zapowiada Skutecki.

Poseł zdaje sobie sprawę, że kibice bydgoskiej Polonii nawet nie chcą słyszeć o wyprowadzce ze stadionu przy Sportowej. Dlatego chce, aby obiekt ten działał jako wielofunkcyjny. – Stadion typowo żużlowy, a nawet sportów motorowych, zlokalizowałbym gdzie indziej. W centrach miast takich obiektów już się nie stawia. To dezorganizuje komunikację w mieście – argumentował kilka tygodni temu na konferencji prasowej.

Nowy stadion dla Polonii wydaje się jednak bardzo odległą perspektywą, zwłaszcza, że tempa (choć może wolnego) w końcu nabrały prace związane z przebudową obecnie istniejące obiektu. Nie wszystkim się jednak podoba charakter prac. Według radnego PiS  Pawła Bokieja projekt nie odpowiada dzisiejszym standardom budowy obiektów. O jego apelu do prezydenta Bruskiego piszemy na sąsiedniej stronie.

Gdy z wypowiedzi kandydatów odsiejemy zwrotu typu: „Bydgoszcz zawsze słynęła ze sportu na najwyższym poziomie” albo „Bydgoszczanie zasługują na sportowych idoli osiągających największe sukcesy” okazuje się, że konkretów nie ma zbyt wiele. Na fali mody zachęcającej do masowej aktywności fizycznej dużo mówi się o infrastrukturze przyszkolnej oraz ogólnodostępnej, a także o sporcie młodzieżowym. Znacznie mniej konkretów padło w kwestii sportu zawodowego, a przede wszystkim sposobu finansowania go. Oczywiście zadbanie o awanse sportowe piłkarzy Zawiszy czy żużlowców Polonii nie będzie zadaniem przyszłego prezydenta, ale działaczy tych klubów, lecz gdy już mówi się A, obiecując w programie wyborczym, że te zespoły wrócą na salony, to należałoby też powiedzieć B, tłumacząc, jak zamierza się to uczynić.

Sebastian Torzewski