Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Radosław Sikorski: Triumf Bruskiego w wyborach to fantastyczny dowód na to, jak racjonalnym społeczeństwem jesteśmy w Bydgoszczy [STUDIO METROPOLIA]

Dodano: 26.10.2018 | 06:00

Rozmawiał Szymon Fiałkowski | s.fialkowski@metropoliabydgoska.pl

Na zdjęciu: Radosław Sikorski promował swoją najnowszą książkę "Polska może być lepsza".

Fot. Stanisław Gazda

Były marszałek sejmu i szef polskiej dyplomacji w Bydgoszczy promował swoją najnowszą książkę. Tuż przed autorskim spotkaniem z czytelnikami znalazł chwilę czasu i udzielił wywiadu w ramach naszego cyklu Studio Metropolia. Radosław Sikorski opowiada o wynikach wyborów samorządowych, wyzwaniach stojących przed Rafałem Bruskim i planach związanych z jego przyszłością w polityce.

Szymon Fiałkowski: Zacznę tę rozmowę od wyborów samorządowych. Jest pan zaskoczony tym wynikiem z Bydgoszczy, że Rafał Bruski już w pierwszej turze pokonał Tomasza Latosa?
Radosław Sikorski (były marszałek sejmu, były minister spraw zagranicznych): Sondaże dawały poparcie obecnemu prezydentowi poparcie na poziomie 47%…

I była wieszczona druga tura.
Ja prorokowałem, że wyniki sondaży są zawyżone dla partii rządzącej i tak się rzeczywiście stało. To kwestia nie tylko Bydgoszczy, ale też innych większych miast, czy wynik ogólnopolski. Najwyraźniej koledzy z PiS uwierzyli we własną propagandę, że są już właściwie partią większościową, a tak naprawdę są partią jednej trzeciej, bo wprowadzili lekki strach i część osób odmawiała odpowiedzi na pytania ankieterów i to wcale nie z sympatii dla partii rządzącej, więc wydaje mi się że te wybory oznaczają, że zenit poparcia PiS ma już za sobą.

Styl triumfu Rafała Bruskiego może zaskakiwać?
To dla mnie fantastyczny dowód, jak racjonalnym społeczeństwem jesteśmy w Bydgoszczy. Rafał Bruski miał świetne hasło, które zostało skrojone pod jego osobowość i styl działania: tylko konkrety. Okazało się, że cenimy konkrety, a nie ideologie czy różne patetyczne hasła.

Pozwolę na chwilę być jednym z krytyków obecnego prezydenta. Przypominali oni, że w minionej kadencji miały zostać zrealizowane trzy najważniejsze inwestycje drogowe: budowa torowiska do ronda Kujawskiego, rozbudowa ulicy Grunwaldzkiej i wreszcie zbudowanie II etapu trasy Uniwersyteckiej. Nic z tego nie zostało zrealizowane.
Jeżdżę regularnie ul. Grunwaldzką i widzę, że jest ona rozkopana. To, że niektóre plany budowlane się przeciągają, to wiemy z własnej autopsji. Bruski mnie ujął celnym pomysłem na zagospodarowanie Młynów Rothera. Uważam, że sztuczna inteligencja i nauka mózgu to może być coś, co da Bydgoszczy wreszcie coś unikalnego w skali europejskiej, bo czegoś takiego jeszcze nie było.

Jakie są w pańskiej opinii najważniejsze wyzwania, przed którymi w tej pięcioletniej kadencji stać będzie nowy-stary prezydent Bydgoszczy?
Mam nadzieję, że będzie efekt zatrzymania młodych osób i kapitału, ale że nie będzie to wymagało żadnych rewolucyjnych szarż czy mobilizacji, tylko systematycznej realizacji planu inwestycji, modernizacji aż ilość przejdzie w jakość. Bydgoszcz już jest miejscem, które przybyszy pozytywnie zaskakuje. Nasza rzeczywistość już lepsza od wyobrażenia od niej.


STUDIO METROPOLIA – W KAŻDY PIĄTEK NA METROPOLIABYDGOSKA.PL


To, co rzuca się w oczy przy analizie tych wyborów to również bardzo wysoka frekwencja – ponad 50% uprawnionych do głosowania, poszło w całym kraju do urn. 
Wydaje mi się, że ten elektorat, który jest prounijny i promodernizacyjny czuje się zagrożony przez nie tylko retorykę, ale i działania obozu rządowego, które mogą nas realnie wyprowadzić z Unii Europejskiej, a już nas w niej zmarginalizowały. Wszyscy widzieli, że najpierw się oskarża ludzi w osławionym audycie o kradzież 350 mld zł, a po trzech latach nie ma ani jednego zarzutu postawionego, bądź się wprowadza CBA do urzędów miejskich i wojewódzkich, wyrzuca się doświadczonych pracowników.
Gdyby nie takie metody, to S10 między Bydgoszczą i Toruniem już byłaby budowana, droga S5 już byłaby skończona. Potrzebujemy drogi S10, by zapewnić lotnisku dopływ pasażerów z Torunia.

Panie marszałku, w okresie 2005-2007 był pan po drugiej stronie barykady, czyli w obecnym obozie rządzącym. Zapytam trochę przewrotnie: co takiego ma w sobie Prawo i Sprawiedliwość, że nie umie do siebie przyciągnąć wielkomiejskiego elektoratu?
Powiem szczerze: wtedy było tak samo, jak teraz. Kampania, w której ja wtedy brałem udział była zupełnie przyzwoita i umiarkowana. Kandydowałem wówczas do senatu, a start z list PiS czy PO był kwestią wyłącznie towarzyską.
Tak, jak PiS się radykalizował, gdy premierem przestał być Kazimierz Marcinkiewicz, a został Jarosław Kaczyński, tak i teraz widzimy, że PiS który miał być bez Macierewicza i różnych odlotów, jest tym starym PiS z obsesjami Kaczyńskiego, narodowo-klerykalną ideologią.
Ja bym postawił inaczej kwestię: jakim cudem partia, która jedną trzecią narodu okłamała, mówiąc że w Smoleńsku doszło do zamachu – to jest coś obrzydliwego, to, że to kłamstwo tak długo trwało i obrzucano nim przeciwników politycznych – nie zniknęła ze sceny politycznej i nie ma poparcia na poziomie 5%. Mnie dziwi to, że ci ludzie którzy dali się wtedy na to nabrać, dzisiaj nie są na to wściekli, że w tak ważnej sprawie jak śmierć 96 osób można było tak cynicznie wykorzystać ludzi.
To partia demagogii, wielkich, nabzydczonych słów. Pierwsza decyzja, jaką podjęli jest zlikwidowanie konkursów w Służbie Cywilnej. To ma negatywne konsekwencje i elektorat wielkomiejski, który jest zamożniejszy to widzi i nie życzy sobie wyprowadzenia z Unii Europejskiej. Przypomnę, że rolnicy to jedyna grupa, która ma gwarantowany dochód europejski. PiS w imię nacjonalistycznych obsesji zablokował handel ziemią. Ja wolę mieć Holendra, który zainwestuje w polskie gospodarstwo rolne za sąsiada niż panią poseł Pawłowicz.

Mowa o wsi. Nie jest zaskoczeniem to, że PiS tak łatwo przekonał do siebie wiejski elektorat?
Tutaj jest symbioza z republiką proboszczów i konserwatywną częścią kościoła katolickiego, tzn. hasłami o mesjanizmie, epatowaniem religijności. To części ludzi się podoba, ale ja uważam, że to jest robienie krzywdy ludziom. Już widzimy, jakim rechrystianizatorem jest Mateusz Morawiecki. Może ta hipokryzja jeszcze do wszystkich nie dotarła.

A nie ma pan wrażenia, bo o tę kwestię również pytaliśmy kandydatów na prezydenta Bydgoszczy, że w tej kampanii dyskusji o Bydgoszczy i o naszych małych ojczyznach było bardzo mało lub nie było jej w ogóle? Że to wszystko się tak scentralizowało, że tematy się wykuwały w stolicy.
Nie zgodzę się. PiS to robił, mówiąc że warto głosować na naszych kandydatów, bo inaczej odbierzemy pieniądze. Dachy szkół, czy przystanki autobusowe nie mają szyldów partyjnych. Te algorytmy, które są przyjęte powinny być utrzymane. Partie powinny konkurować, jak skutecznie uzyskane pieniądze potrafią wydawać. Jedni wydadzą na zbędne projekty, jak np. Centralny Port Komunikacyjny, a inni wydadzą sensownie. Nie sztuką jest zbudować daną inwestycję, potem trzeba to utrzymać i przewidzieć jej koszt. Politycy – nacjonaliści mają tendencję do gierkowskich szarż, które potem kończą się źle.
Jeśli chodzi o lotnisko, to powiem krótko. Niedawno miałem śniadanie z szefem największej linii lotniczej w Europie Michaelem O’Leary. On mi powiedział wprost: czy wyście oszaleli z CPK? To już Okęciu można podwoić liczbę pasażerów, a ja za własne pieniądze wam rozbuduję terminal na Modlinie. Po co topić miliardy w lotnisko, na które potem trzeba będzie półtorej godziny dojeżdżać?

Będzie pan trzymał kciuki za bydgoską Platformę w walce o fotel marszałka sejmiku województwa kujawsko-pomorskiego?
Oczywiście, że tak. Jestem członkiem powiatowej Platformy Obywatelskiej i uważam, że nam też jest potrzebny sprawiedliwy algorytm. Czytam w prasie, że te szanse jednak nie są duże.

Chcę teraz nawiązać do pańskiej najnowszej książki. Czy ona nie jest po części pańskim rozliczeniem się z dotychczasowej działalności politycznej i – być może – jej zakończeniem?
Po części tak. Ja uważam, że w poważnym kraju każda kolejna ekipa nie powinna uczyć się od zera i wchodzić do urzędów niewiele wiedząc. W każdym kraju ta wiedza powinna się nawarstwiać. Przypomnę, że byłem ministrem i wiceministrem obrony oraz spraw zagranicznych, w sumie w rządzie spędziłem czternaście lat.
W Polsce politycy mają tendencje do robienia takich szybkich wywiadów-rzek przed wyborami. W tej książce zmierzyłem się głębiej z – nie tylko – dyplomacją i polityką zagraniczną. Dziennikarzy nie udało nam się zainteresować tematyką modernizacji MSZ. W kontekście tego, jak się robi dyplomację, to mam nadzieję, że osoby nie tylko zainteresowane polityką zagraniczną to przeczytają.
To jest na pewno zamknięcie tego pewnego rozdziału, ale nigdy nie mówi się nigdy. Jak widzę, co PiS robi w polityce zagranicznej, a w szczególności europejskiej, to krew się we mnie burzy.


WIĘCEJ WYWIADÓW Z CYKLU STUDIO METROPOLIA


Jeśli Grzegorz Schetyna do pana zadzwoni i powie: Radek, wystartuj w wyborach, nie powie pan nie?
Jestem z przewodniczącym Platformy w stałym kontakcie. Powiem w ten sposób, kluczowe jest to, czy opozycja wyciągnie wnioski z wyników wyborów samorządowych. One pokazują, że z PiS-em można wygrać, ale potrzebna jest jedność. Wybory europejskie opozycja może wygrać, a jest to tym ważniejsze że Polska jest nadal ważnym krajem europejskim, przypomnę że ma 51 mandatów. Trzeba zatrzymać brunatną falę, która chce przejąć władzę w Europie i Parlamencie Europejskim.

A PiS w pańskiej opinii jest partią nacjonalistyczną?
Jest formacją narodowo-socjalistyczną, tzn. narodową w formie, socjalistyczną w treści. Narodową w kwestii kultury, wartości i podejścia do życia, a socjalistyczną w rozdawnictwie. Mówię to jako opis, a nie obelgę.

Mówi pan, że opozycja może w przyszłym roku wybory wygrać. Tylko jak ma to zrobić, skoro do tych wyborów poszła rozdrobiona? PSL poszło osobno, SLD wystartowało osobno.
Mam nadzieję, że niektórzy koledzy przypomnieli sobie dzięki wynikom tych wyborów, jaki wpływ na wynik wyborów może mieć ordynacja wyborcza. Ona jest perwersyjna i ma różne dziwne efekty…

Ale już nawet sami politycy PiS przyznawali, że ta ordynacja jest fatalna i pracowali nad jej nową treścią w parlamencie.
Powiem szczerze: trzymałem kciuki za ordynację zaproponowaną przez PiS. Uważam, że to było racjonalne podejście. Oczywiście PiS próbował parę mandatów przenieść na wschód, ale i tak było to racjonalniejsze od tej obowiązującej ordynacji w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Wracając do poprzedniego pytania: opozycja musi się zjednoczyć i przekonać rodaków, że PiS może wyprowadzić nasz kraj z Unii Europejskiej. Jestem ciekaw, czy koledzy z PiS-u wiedzą o tym, że np. państwa członkowskie nie są suwerenne w polityce handlowej. Nie mogą jej prowadzić, wyłączne prowadzenie ma Komisja Europejska. Czy my źle na tym wychodzimy?

W wyborach samorządowych pojawił się też temat likwidacji urzędów wojewódzkich. To byłby racjonalny krok, czy też – cytując wojewodę kujawsko-pomorskiego Mikołaja Bogdanowicza – krok w stronę demontażu państwa?
Powiem szczerze, że nie wyrobiłem sobie zdania w tej kwestii. Pamiętam, że paszport wyrabiałem w Bydgoszczy w urzędzie i poszło sprawnie. Są też tutaj urzędnicy nadzorujący policję i inne służby. Wydaje mi się, że – jak coś nie jest zepsute, to nie naprawiać. Nie na wszystkim się znam.

Start w których wyborach bardziej kusi: tych do polskiego parlamentu czy europejskich?
Na razie nie muszę odpowiadać na to pytanie, ale bakcyl polityka powoduje, że czasami chciałoby się wystartować. Będę się opierał. Żadnych decyzji jeszcze nie podjąłem.

Szymon Fiałkowski