Amerykański operator na wolności. Sąd nie podzielił wniosku prokuratury
Dodano: 15.11.2018 | 14:41Decyzję wydał bydgoski Sąd Rejonowy.
Na zdjęciu: Matthew L. jeszcze przed wejściem na salę rozpraw bydgoskiego sądu.
Fot. Szymon Fiałkowski
Sprawa ataku na ratowników medycznych w bydgoskim hotelu Holiday Inn znalazła swój kolejny odcinek na sądowej wokandzie. Sąd Rejonowy w Bydgoszczy przychylił się do wniosku obrońców i uznał, że Matthew L. może przebywać na wolności.
Przypomnijmy: we wtorek rano 50-letni Matthew L. zaatakował ekipę ratowników medycznych, którzy przyjechali do hotelu Holiday Inn. Jeden z ratowników ma wykruszony ząb, zaś funkcjonariusz policji został przez niego kopnięty w udo. Po kilku godzinach przesłuchania, śledczy postawili mu zarzut czynnego znieważenia funkcjonariuszy, za co grozi mu kara do trzech lat pozbawienia wolności.
Jak udało nam się ustalić, Amerykanin od samego początku przyznawał się do winy i zaproponował wniosek o dobrowolne poddanie się karze. Na to nie chciała przystać prokuratura. Śledczy od razu po przesłuchaniu zawnioskowali do sądu o zastosowanie wobec niego tymczasowego trzymiesięcznego aresztu, bowiem w ich opinii, Matthew L. na wolności mógłby unikać wymiaru sprawiedliwości. Tymczasem oliwy do ognia dolał wczoraj także szef resortu sprawiedliwości. Zbigniew Ziobro zapowiedział, że prokuratura ma takie czyny traktować surowo, a kary mają być wymierzane bezwzględnego pozbawienia wolności.
W czwartek sprawa znanego amerykańskiego filmowca (w Bydgoszczy gościł przy okazji trwającego festiwalu Energa Camerimage) trafiła na wokandę bydgoskiego Sądu Rejonowego. Zainteresowanie tą sprawą ze strony mediów było ogromne, a planowane na 10:30 posiedzenie, zostało opóźnione o dwie godziny. Powodem było ściągnięcie z amerykańskiej ambasady w Warszawie dodatkowego prawnika (w trakcie posiedzenia do sądu przyjechał także konsul). Na dodatek, za Matthew L. ręczył także dyrektor festiwalu Marek Żydowicz. Całej sprawy nie chciał w ogóle komentować. Samo posiedzenie zostało zamknięte dla przedstawicieli mediów i mocno się przedłużało. Sąd nie chciał bowiem dopuścić konsula do udziału w nim.
Ostatecznie decyzja zapadła po posiedzeniu, które trwało blisko cztery godziny. Sąd uznał, że nie ma konieczności stosowania wobec mężczyzny tymczasowego aresztowania. – Sąd zmiażdżył wręcz argumenty prokuratury – mówił po wyroku obrońca mężczyzny Włodzimierz Wiśniewski. Śledczy nie wiedzą jeszcze, czy będą skarżyć tę decyzję. – Chcę się zapoznać z argumentacją sądu i wtedy będziemy podejmowali decyzję – podkreślał prok. Damian Sienkiewicz z prokuratury Bydgoszcz-Południe.