Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Bisz: Widzę w Bydgoszczy autentyczność [STUDIO METROPOLIA]

Dodano: 17.11.2017 | 10:42

Na zdjęciu: Bisz, bydgoski raper i poeta.

Fot. Zuzanna Straszewska

W dzisiejszym STUDIU METROPOLIA wywiad z człowiekiem, który w ostatnich latach stał się jedną z najważniejszych postaci promujących Bydgoszcz. Człowiekiem, który dzięki swojej wytrwałości i wieloletniej pracy osiągnął sukces. Jarosław Jaruszewski, czyli Bisz opowiada nie tylko o muzyce, ale też o Bydgoszczy –  jej wpływie na swoją twórczość, o pomysłach na ożywienie Śródmieścia, zmianach w strategii rozwoju i naszych relacjach z Toruniem.

Błażej Bembnista: Czy Bisz zniknął? Od paru miesięcy jest o tobie nieco ciszej. To świadoma decyzja czy skupiasz się nad nowymi projektami?
Jarek Bisz Jaruszewski (bydgoski raper, poeta oraz autor słuchowisk radiowych): Na każdy przymus naturalnie reaguję oporem, a konieczność utrzymywania medialnej aktywności tylko po to, by nie dać o sobie zapomnieć, jest dla mnie w jakiś sposób upokarzająca. Jeśli istnienie dzisiaj to umieszczanie swojej podobizny we wszystkich możliwych kanałach komunikacji, to wolę zniknąć… I skupić się nad nowymi projektami. (śmiech)

– Minęło pięć lat od wydania “Wilka Chodnikowego”. Pięć lat od “Pollocka”, “Banicji”, “Jestem bestią” – singli, które otworzyły drogę do sukcesu. W ramach cyklu “Akademia Opowieści” mówiłeś, że dzięki “Wilkowi” udało ci się jednorazowo zarobić na muzyce. Co dała ci ta płyta, poza sławą i korzyściami materialnymi?
–  Przede wszystkim ta płyta to dla mnie taki „egzamin zawodowy”, po którym dostałem wymarzony etat i mogę spokojnie pracować, robiąc to, co zawsze pragnąłem robić – przekładać rzeczywistość na słowa.

– Nawiązując do tej sławy – obserwujesz kolegów z branży, którzy w podobnym czasie stali się znani. Dziś stoją nieco z boku, jak Małpa, czy są krytykowani za zmianę stylistyki i poglądów, jak Wena czy Kękę. Łatwiej wejść na top, niż się na nim utrzymać? A może to naturalna kolej rzeczy?
Ze względu na jego kształt, na szczycie jednorazowo może znaleźć się tylko kilka osób, i to dopóki z jakichś względów nie znudzą się ludzkiej piramidzie, która na ten szczyt wynosi, powodowana trendami, potrzebą utożsamienia, motywacji, uznania pewnych zasług czy wartości. Myślę, że te cykle są nieuniknione i dobrze opisują ludzką naturę.

– Teraz swoje pięć minut mają raperzy związani z SB Maffiją – w tym bydgoszczanin Bedoes czy zupełnie nowa fala raperów-youtuberów. Może to upadek kultury, a może znak zmieniających się czasów, dostosowania się do odbiorców. Jak oceniasz obecną sytuację na scenie? Czy świat muzyki także staje się coraz bardziej nastawiony na chwilową przyjemność odbiorcy?
– Nie lubię oceniać najnowszych odmian hip-hopu, bo czasem czuję się jakbym miał oceniać death-metal – nie znam się na tym, nie jestem tej muzyki targetem ani słuchaczem. Jak najbardziej doceniam talent, brawurę, styl, błyskotliwą zabawę słowem, ale równie często brakuje mi interesujących treści i wyjścia poza kopiowanie zachodnich modeli.  Jeśli byt określa świadomość, to na pewno muzyka młodych dużo mówi o jednym i drugim – i zawsze tak było. „Chwilowa przyjemność” to dobra metafora wielu płaszczyzn współczesnej kultury masowej, wobec której siłą rzeczy jestem krytyczny – socjalizowałem się w kontrze wobec odbiorców, chcąc być dla nich długodystansowym wyzwaniem, a nie szafą grającą, w którą bezmyślnie wrzuca się monety.

– Wrócę do „Wilka chodnikowego”. Ostatnio, z okazji wspomnianej piątej rocznicy premiery wydałeś EP “Piękno i bestia”. Spotkała się ona z bardzo dobrym przyjęciem – przy okazji wielu słuchaczy podkreśliło, jak ważną płytą był dla nich “Wilk”. Nawiązując do rozbieżności przy ocenie poprzednich albumów z twoim udziałem – czy warto było eksperymentować z muzyką i formą utworów?
– Sam „Wilk chodnikowy” był w wielu miejscach eksperymentem z muzyką i formą utworów – każda moja płyta nim jest. Nie mam wpływu na to, co w danym czasie i miejscu podoba się ludziom, ale na pewno nie chciałbym, żeby kierowało to moimi artystycznymi wyborami. Jak najdalej posunięta niezależność twórcza zawsze była moim priorytetem – dlatego też moi słuchacze mają ze mną ciężko, ale myślę, że tym bardziej doceniają tę naszą wspólną artystyczną przygodę.


CYKL WYWIADÓW STUDIO METROPOLIA CO PIĄTEK NA METROPOLIABYDGOSKA.PL


– Może teraz nie ma popytu na “muzykę emocjonalną”, jaką był “Wilk”, czy “Burza i napór EP”? Moi ulubieni wykonawcy – tworzący teksty o uczuciach, opisujący życie jak wytrawni reporterzy – są teraz po drugiej stronie muzycznej rzeki, albo robią muzykę dla wąskiego grona osób.
– Żyjemy w świecie, który jest powierzchowny ze swojej zasady – operuje obrazem, wizerunkiem, snapem, emotikoną zamiast emocji, kreacją pragnienia zamiast prawdziwej potrzeby, post-prawdą i przeświadczeniem wypierającymi fakt i refleksję. Bardzo trudno z tym walczyć, gdyż to mechanizm, który automatycznie marginalizuje każde odstępstwo, ale trzeba jak najczęściej o tym mówić, ponieważ ten pozornie nieszkodliwy proces podskórnie nas zubaża.

– Słuchaczy interesują z pewnością twoje inspiracje muzyczne. Dawno, dawno temu – a w zasadzie w okolicach premiery “Wilka” – na nieistniejącym już portalu Gramrap opublikowano listę 18 ulubionych kawałków Bisza. Nadal słuchasz Johna Coltrane’a, Little Dragon, The XX czy soundtracku z Drive?
– Dzięki temu, że mam przyjemność prowadzić literacko-muzyczne słuchowisko w bydgoskim „Radiu Kultura”, cały czas jestem bardzo aktywnym słuchaczem i poszukiwaczem najróżniejszej muzyki z całego świata. A kiedy często pijemy wino, coraz bardziej zaczynamy doceniać rzadkie smaki – w moim przypadku oznacza to słuchanie na przemian m.in. Agnes Obel, Kendricka Lamara, Struga.Leśmiana.Soyki, Alexa Camerona i Philipa Glassa.

– Parę lat temu powiedziałeś “Cieszymy się, że dużo rzeczy w Bydgoszczy jakby ostatnio ruszyło. Coraz więcej rzeczy się dzieje”. Czy z perspektywy czasu potwierdzasz, że rzeczywiście coś “ruszyło”? Bydgoszcz zmienia się wizualnie, ale czy zmienia się bydgoska mentalność?
– Myślę, że tak. Jest to proces powolny, ale może to dobrze? Może lepiej stopniowo wyrabiać potrzebę kultury alternatywnej, niż liczyć na wspomniane wcześniej powierzchowne snobistyczne porywy? Wiele razy mówiłem, że Bydgoszcz jest „miastem potencjału” i może to napięcie powierzchniowe, to wielkie marzenie i krawędź jego spełnienia to coś, co decyduje o naszej wyjątkowości?

– Może “bydgoska mentalność” ma pozytywny wpływ na artystów? Jak nasze miasto wpłynęło na ciebie – nie tylko na twórczość, ale i osobowość?
– Widzę w Bydgoszczy pewną autentyczność, która jest jedną z ważniejszych kategorii mojej twórczości. Czasem chcę stanąć na palcach, dołączyć do największych, czasem wychodzi ze mnie prowincjonalność i kompleksy, ale koniec końców, to zawsze jestem ja, z moją skomplikowaną historią i dokonaniami, z których mam prawo być dumny. Tak jak Bydgoszcz.

– Częścią bydgoskiej mentalności jest ambiwalentny stosunek do Torunia. Dla ciebie Metropolia Bydgoska to tylko Bydgoszcz i sąsiednie gminy czy powinniśmy współpracować z naszym sąsiadem?
– Jeżeli jedno z tych miast jest tezą, a drugie antytezą, to od lat nie mogę doczekać się jakiejś żywej i atrakcyjnej syntezy. (śmiech) Łączenie przeciwieństw to od zawsze moja pasja i samo słowo „dwumiasto” wywołuje we mnie dreszczyk ekscytacji. Jest takie japońskie przysłowie: „kiedy podnosi się woda, statek czyni podobnie”, mówiące o tym, że kiedy podnosi się poziom trudności, podnosi się także poziom naszych reakcji. Jeżeli chcemy się rozwijać, musimy podejmować takie wyzwania.

– Nie myślałeś o tym, by stworzyć coś w Bydgoszczy, włączyć się w działania społeczne, włączyć się w coś w stylu think-tanku?
– Myślę o tym bardzo często, często też zdarza mi się aktywnie uczestniczyć w wielu wydarzeniach, ale niestety nie starcza mi czasu, żeby zająć się taką działalnością na poważnie. W każdym razie mam segregator pomysłów na różne projekty i w wolnych chwilach stopniowo je realizuję.

– Mieszkasz w Śródmieściu. Jego kondycja jest tematem wielu dysput – jak je ożywić, jak zmienić mentalność tutejszych mieszkańców, jak zapobiec zamykaniu lokali usługowych. Co jest dla ciebie największym problemem tego rejonu? Jak je rozwiązać?
– Duże galerie handlowe wyssały życie ze Śródmieścia i to jest fakt, bez zbędnego generalizowania i demonizowania. Być może większości ludzi bardziej odpowiada nowoczesna estetyka szkła i stali oraz rozrywka oparta na modelu fast-foodów – więc może uczynić Śródmieście przystanią przeciwnych wartości? Z jednej strony szacunku dla zdrowo pojmowanej tradycji, historii i ludzi starszych, a z drugiej miejscem, w którym młodzi mogliby na preferencyjnych warunkach rozwijać się twórczo i biznesowo w lokalnej skali? Łatwo snuć wizje, ale kto podwinie rękawy?

– Ruszasz z B.O.K. Bandem w europejską trasę – odwiedzicie Wielką Brytanię, Irlandię, Holandię i Niemcy. To ciekawa przygoda dla artysty, ale też logistyczne wyzwanie. Jak się przygotowywałeś do tej podróży?
– Przed tym dość hardcore’owym wyjazdem (łącznie ponad 50 godzin w busie, a doliczając przeprawy promowe robi się z tego mała odyseja, a że mamy dużo sprzętu i dużo ludzi, przeloty były wykluczone), jak zwykle planowałem zrobić sobie tydzień przygotowania psychofizycznego, dobrego odżywiania, ćwiczeń, medytacji ale… wyszło jak zwykle – wyruszamy na dniach, a ja żongluję gorącymi kartoflami spraw, które muszę załatwić przed wyjazdem. Życie. (śmiech)


Europejska trasa B.O.K rusza 17 listopada! Pierwszy przystanek – Dublin

Muzycy zagrają w ciągu nieco ponad tygodnia cztery zagraniczne koncerty – najpierw zaprezentują się w Irlandii, gdzie na 17 listopada zaplanowali koncert w Dublinie, później – odpowiednio 18 i 19 listopada – przeniosą się do Anglii, gdzie wystąpią przed widownią w Londynie oraz Swindon. W drodze powrotnej zatrzymają się w administracyjnej stolicy Holandii, czyli Hadze, gdzie zagrają 25 listopada.

W grudniu ekipa B.O.K zaprezentuje się już krajowej publiczności – najpierw, 9 grudnia, wystąpi w Trójmieście, a konkretnie – Gdyni, sześć dni później wystąpi w bydgoskim Miejskim Centrum Kultury, a kolejnego dnia zagra we Wrocławiu.

Informacje na temat trasy można śledzić na bieżąco na Facebooku


W ramach cyklu wywiadów STUDIO METROPOLIA ukazały się dotąd wywiady:

z Tomaszem Moraczewskim, prezesem Portu Lotniczego Bydgoszcz (27 października 2017 r.),
z Michałem Grzybowskim, szefem .Nowoczesnej w województwie kujawsko-pomorskim (3 listopada 2017 r.).
– z Markiem Żydowiczem, dyrektorem festiwalu Camerimage (10 listopada 2017 r.)