Bydgosko-toruński spór o śmieci. Czy zasady będą równe dla wszystkich?
Dodano: 22.12.2022 | 18:00Na zdjęciu: Michał Sztybel podczas czwartkowej (22.12) konferencji prasowej przedstawił bydgoskie stanowisko w sprawie sporu z Toruniem.
Fot. Robert Sawicki/Urząd Miasta Bydgoszczy
Toruń i okoliczne gminy od lat dostarczają odpady do bydgoskiej spalarni. Zastępca prezydenta Michał Sztybel podkreśla, że powinny one w pełni płacić za ich transport – obecnie w większości koszty pokrywa miejska spółka ProNatura. Z pomysłem władz Bydgoszczy nie zgadza się prezydent sąsiedniego miasta Michał Zaleski.
Budowa spalarni odpadów przy ulicy Petersona była realizowana w latach 2011-2016 przez ProNaturę – spółkę, której właścicielem jest miasto Bydgoszcz. Pod koniec 2021 roku zakończyła się trwałość projektu unijnego (inwestycja była w znacznej mierze dofinansowana przez UE). Śmieci do zakładu przetwarzania są dostarczane nie tylko z Bydgoszczy i okolic, ale także z Torunia i wianuszka okalających go gmin. Za transport odpadów z Torunia do Bydgoszczy w ponad 50% płacą bydgoszczanie, a w 16% – inne gminy partnerskie. Bydgoski ratusz chce zmienić ten zapis, co wywołało sprzeciw władz Grodu Kopernika.
Prezydent Torunia: Bydgoszcz nie przyjmie naszych śmieci
Podczas niedawnej sesji toruńskiej rady miasta prezydent Michał Zaleski zakomunikował, że Bydgoszcz dąży do zawarcia nowego porozumienia określającego zasady odbioru odpadów. – Jeśli nie zostanie ono zawarte, Bydgoszcz od 1 stycznia 2023 roku nie przyjmie do spalarni śmieci z Torunia – mówił Zaleski. Według prezydenta Torunia, zawarta w 2009 roku umowa przewiduje nie krótszy niż 6 lat okres wypowiedzenia jej treści.
– Niespodziewanie w połowie listopada zostaliśmy poinformowani przez Prezydenta Miasta Bydgoszczy, że to porozumienie jest nieważne, oparte na opinii jednej kancelarii prawnej i na poglądzie, a nie stanowisku, Regionalnej Izby Obrachunkowej. Zostaliśmy też poinformowani, że jeśli nie podpiszemy nowego, przygotowanego przez miasto Bydgoszcz porozumienia wówczas 1 stycznia spalarnia zaprzestanie przyjmowania odpadów z naszego miasta. Jest to 57 tysięcy ton odpadów rocznie – dodał prezydent.
Kwestia przyjmowania toruńskich odpadów była tematem wczorajszego (21 grudnia) posiedzenia Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego (regionalnej instytucji mającej na celu m.in. rozwiązywanie sporów między samorządami). Prezydent Zaleski i jego zastępca Zbigniew Fiderewicz zaapelowali na nim o wydłużenie czasu negocjacji do trzech miesięcy przy niezmienionych zasadach współpracy. Osobny apel do prezydenta Rafała Bruskiego o podjęcie rozmów z Toruniem (i akceptacje przez niego trzymiesięcznego porozumienia) skierowali wójtowie gmin: Czernikowo, Lubicz, Łubianka, Łysomice, Obrowo, Wielka Nieszawka i Zławieś Wielka.
Michał Sztybel: Nadrzędnym celem jest zabezpieczenie interesu mieszkańców Bydgoszczy
Stanowisko bydgoskiego ratusza zaprezentował podczas czwartkowej konferencji prasowej zastępca prezydenta Michał Sztybel. Jak przekonywał, nałożenie na Toruń opłat za dostarczenie śmieci jest zabezpieczeniem interesów mieszkańców Bydgoszczy. Przedstawił też relację z wczorajszego posiedzenia Rady Dialogu Społecznego. – Poza przedstawicielami Torunia, wszyscy jej uczestnicy stwierdzili, że porozumienie z 2009 roku jest niezgodne z obecnymi przepisami – przyznał zastępca Rafała Bruskiego.
Bydgoski magistrat oczekuje, że torunianie będą płacili tyle samo za dostarczenie śmieci do spalarni co mieszkańcy Bydgoszczy. Sztybel dodał, że inwestycja była w pełni realizowana przez miasto Bydgoszcz, a Toruń nie chciał chciał objąć udziałów w ProNaturze ani poręczyć pożyczki, która częściowo pokryła koszty budowy spalarni. – Po stronie toruńskiej nie było żadnych ryzyk przy realizacji projektu – przypomniał zastępca prezydenta.
Jak podkreślił Sztybel, Bydgoszcz i gminy współpracujące ponosiły koszty transportu i przygotowania odpadów toruńskich. W cenie było zagospodarowanie śmieci w spalarni oraz odbiór odpadów ze stacji przeładunkowej w Toruniu. To ostatnie rozwiązanie okazało się niezgodne z obowiązującym prawem. Co więcej, miasto Bydgoszcz i inne gminy dostarczające śmieci do spalarni za dowiezienie odpadów płacą we własnym zakresie. – Toruń pokrywa jedynie 31,7% kosztów transportu swoich śmieci – wskazywał.
Obserwuj stronę Nasze Koronowo na FB!
Opierając się na opinii kancelarii prawnej dr Krystian Ziemski & Partners i objaśnień Regionalnej Izby Obrachunkowej, zastępca prezydenta zaznaczył, że nie ma dalszej możliwości opłacania kosztu dowozu toruńskich śmieci do bydgoskiej spalarni. Toruń nie ma także prawa uzgadniania „ceny na bramie”. Wątpliwości budzi też pochodzenie toruńskich śmieci – odpady powinny pochodzić tylko z gminnego systemu gospodarki odpadami. Samo porozumienie z 2009 roku nigdy nie zostało opublikowane w wojewódzkim dzienniku urzędowym, co oznacza jego nieważność.
W związku z powyższym, prezydent Rafał Bruski wystąpił do Torunia oraz gmin ościennych o podpisanie porozumień, które gwarantują taką samą cenę zagospodarowania śmieci dla Torunia, jak dla miasta Bydgoszczy przez okres 30 lat. Przy obecnych cenach rynkowych stanowi to korzystne rozwiązanie, ale nie jest ono akceptowane przez drugą stronę.
Efektem środowego posiedzenia jest podjęcie kolejnych rozmów między Bydgoszczą a Toruniem – te zaplanowano zaraz po Bożym Narodzeniu. – Trzeba pilnie rozmawiać, bo jesteśmy gotowi zagospodarowywać toruńskie odpady – mówił Sztybel, który wnioskował o jak najszybszy termin dalszych negocjacji. Dodał też, że w wypadku braku porozumienia, od 1 stycznia spółka ProNatura będzie przyjmować odpady z MPO Toruń po cenach komercyjnych uwzględniających koszty transportu odpadów toruńskich.
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: MZK bez umowy na nowy rok. „Nie pamiętam tak tragicznej sytuacji”
- Posłowie Bogucki i Schreiber przekonują: Sytuacja finansowa samorządów nie uległa zmianie - 11 grudnia 2024
- Konfederacja z rózgą dla rządu Tuska. „Tłuste koty PiS-u zostały zamienione na tłuste koty KO i PSL” - 11 grudnia 2024
- Sztuka wychodzi z Politechniki. Uczelnia nawiązała współpracę z III LO - 11 grudnia 2024