Człowiek z żelazem. Bydgoski trójboista z zaproszeniem od Schwarzeneggera [ZDJĘCIA]
Dodano: 20.12.2018 | 16:16Na zdjęciu: Damian Maśliński podczas grudniowych europejskich kwalifikacji do Arnold Classic XPC World 2019 pobił rekord życiowy w przysiadzie, uzyskując rezultat 305 kilogramów.
Fot. Dariusz Stoński
Sukces w sporcie ma zawsze swoją wagę. U Damiana Maślińskiego trzeba ją liczyć w dziesiątkach ton.
Na początku grudnia 23-latka z Bydgoszczy dzieliło od Arnolda Schwarzeneggera stosunkowo niewiele. Precyzując – jakieś 355. Ale nie kilogramów, tylko kilometrów. W czasie gdy ikona kulturystyki, aktor („Niedosyt”, „Conan Barbarzyńca”, „Terminator”, „Pamięć absolutna”, „Prawdziwe kłamstwa”, „Niezniszczalni”) i były gubernator Kalifornii w jednym prowadził ożywione dyskusje podczas szczytu klimatycznego w Katowicach, Maśliński brał udział w zawodach International Polish Cup XPC (Xtreme Powerlifting Coalition, jedna z federacji trójboju siłowego). Zawody w Siedlcach to oficjalne europejskie eliminacje do zawodów Arnold Classic XPC World, które firmuje – tak, tak, to nie przypadek – swoim imieniem właśnie Schwarzenegger. I które odbędą się w przyszłym roku w Stanach Zjednoczonych, w Columbus w stanie Ohio. 7200 kilometrów od Bydgoszczy.
PRZYSIAD
Pięciu mężczyzn stoi dookoła maszyny, na której zawieszona jest sztanga. A na niej – dziesięć 25-kilogramowych obciążeń plus pomniejsze. I zaciski – dodatkowe 5 kilogramów. Razem – bagatela – 305 kilogramów. Można przysiąść z wrażenia. I Damian Maśliński zaraz przysiądzie (zgięcie w kolanie obowiązkowo poniżej 90 stopni!), ale też wyprostuje się z tą sztangą ważącą ponad ćwierć tony. Pobije w ten sposób rekord życiowy w przysiadzie (squat), jednej z konkurencji trójboju siłowego. – Z takim wynikiem można się już chwalić na świecie – mówi jeszcze przed próbą spiker. Już po próbie Maśliński może otrzepać ręce. I zacząć się chwalić.
Zawody w Siedlcach były jego ósmymi w tym roku. Skuteczność ma stuprocentową – z każdych przywoził zwycięstwo. – Ten rok mam wyjątkowo intensywny pod względem startów – przyznaje 23-latek. Biorąc pod uwagę, że przygotowania do każdego z nich powinny – jak sam mówi – trwać od ośmiu do dwunastu tygodni, jego tegoroczny kalendarz wypełniły dwie pory roku – okres przedstartowy i startowy. Ale koniec wieńczy dzieło – ostatnia wygrana w tym roku to przepustka do wspomnianych zawodów Arnold Classic XPC World. – Jeszcze niedawno nie spodziewałbym się, że dostanę na nie kwalifikację. Dla mnie to spełnienie jednego z marzeń – nie ukrywa Maśliński.
Damian Maśliński poszukuje sponsorów, którzy umożliwią mu wyjazd na zawody Arnold Classic XPC World 2019. W tym celu można kontaktować się z prezesem Polskiego Stowarzyszenia Kulturystyki, Fitness i Trójboju Siłowego Arturem Kozłowskim (nr telefonu 602-716-523).
Przygodę z ciężarami rozpoczął jako nastolatek. – Zaczęło się standardowo, jakaś garażowa siłownia u znajomego, grupa kolegów. Chciałem zmienić swoją sylwetkę, ważyłem może z 50 kilogramów (przy wzroście 170 centymetrów – dod. red.). Koledzy się wykruszali, a ja zostałem – opowiada Damian. Interesował się też kulturystyką, chciał nawet zaangażować się w nią mocniej, ale… – Wtedy zetknąłem się z trójbojem. I tak już zostało – wspomina.
Treningi wypełniły więc przysiady, serie wyciskania i martwe ciągi. Przysiad, wyprost, przysiad. Setki kilogramów, później tony, dziesiątki ton żelaza dźwigane na każdych zajęciach. I hurtowe ilości kostek magnezji.
WYCISKANIE
– Po około trzech latach treningów zauważyłem, że mam predyspozycje do siły. Szczególnie w nogach. Miałem osiemnaście lat, robiłem przysiady ze 180 kilogramami – wylicza Damian. Trzy lata temu padł pomysł, żeby jechać na zawody i sprawdzić się z innymi. – Pomyślałem – co mi szkodzi. Może uda się wywalczyć jakieś trofeum, jakąś statuetkę. Spróbuję – mówi Maśliński.
Debiut miał nastąpić podczas mistrzostw Polski do lat 20 w Kielcach. Ale zanim Damian mógł zacząć coś wyciskać, musiał się gdzieś… wcisnąć. A konkretnie – do jakiegoś klubu. – Nie było to łatwe, bo nigdy wcześniej do żadnego nie należałem. Pomocną dłoń podał mi wtedy Piotr Pawyza z KS Team Wrocław i to barwy tego klubu reprezentuję do dziś – zaznacza Damian.
Start w Kielcach zakończył się sukcesem – złotym medalem i rekordem Polski poprawionym o piętnaście kilogramów. – Wszyscy byli w szoku, bo byłem nikomu nieznany. Sam w trakcie zawodów czułem się dziwnie – miałem słabą technikę, byłem sam, a obok zawodnicy ze sztabem trenerów. Trząsłem się, z perspektywy czasu moje podejścia były wykonywane byle jak. Ale przyjechałem i wygrałem – wspomina Damian.
Od tego czasu półka z trofeami wypełniła się nagrodami z zawodów krajowych oraz zagranicznych. W tym – trzema tytułami mistrza Polski IPF (International Powerlifting Federation), federacji założonej na początku lat 70. XX wieku i mającej swoją siedzibę w Luksemburgu. To najbardziej prestiżowa organizacja w świecie trójboju siłowego, która wprowadziła go na World Games, czyli igrzyska sportów nieolimpijskich (ostatnia edycja odbyła się w ubiegłym roku we Wrocławiu). IPF zrzesza obecnie federacje z ponad stu krajów na wszystkich kontynentach, w tym Polski Związek Kulturystyki, Fitness i Trójboju Siłowego.
MARTWY CIĄG
– Intensywne treningi i bogaty kalendarz startów, zwłaszcza zakończonych zwycięstwami, dają olbrzymią satysfakcję – mówi Maśliński. Ale potrafią też boleć. Urazy, kontuzje i przeciążenia są wpisane w sporty siłowe. Nie omijają w zasadzie nikogo. Także Damiana. W ostatnich tygodniach zmagał (i w sumie nadal zmaga) się z naciągnięciem mięśnia dwugłowego uda. – Gdybym go zerwał, pewnie musiałbym na długi czas zrezygnować z treningów – przyznaje.
Z kontuzjami jest też tak, że niby nigdy nie ma na nie dobrego momentu. Ale przydarzają się momenty szczególnie złe. Na przykład gdy szykujesz się do kluczowego startu. Tak było w przypadku Damiana w 2017 roku, gdy wywalczył bilet do Danii na mistrzostwa Europy EPF (European Powerlifting Federation). – Zerwałem mięśnie klatki piersiowej. Pojechałem, bo miałem zaplanowany ten wyjazd, zabukowane bilety – opowiada. Ale organizmu nie da się oszukać – w gronie juniorów (do lat 23) w kategorii do 83 kilogramów zajął dopiero trzynaste miejsce. – Jedynie w przysiadzie wyglądało to jeszcze nieźle, byłem czwarty z wynikiem 230 kilogramów – wylicza 23-latek. Start w Thisted, duńskim biegunie zimna, okazał się jego jedynym w ubiegłym roku.
Gdy jesteś sobie sterem i okrętem, musisz szczególnie o siebie dbać. – Kiedyś, jak chorowałem, to nawet drugiego dnia na antybiotyku ciągnęło mnie na siłownię. Teraz wiem, że czasami trzeba odpuścić – mówi Damian. Żeby nie było tak kolorowo, dodaje, że momenty zwątpienia też się zdarzają. I nie dotyczą tylko zdrowia. Czasami pojawiają się, gdy po ośmiogodzinnym dniu pracy trzeba też iść na pięciogodzinny trening.
Bo oprócz pasji jest też proza życia, która dotyczy wielu sportowców, szczególnie tych, którzy uprawiają mniej medialne dyscypliny. – Pracuję w Unileverze w systemie czterobrygadowym. Cały czas łączę pracę z treningami. Szczególnie w tym roku jest to odczuwalne, z uwagi na liczbę moich startów – mówi Damian. Jak dodaje, w pracy spotyka się ze zrozumieniem, także w zakresie urlopów. Nawet jeśli w jego wypadku urlop oznacza wyjazd na kilkudniowe zgrupowanie.
Pieniądze to nie temat tabu. Bo pieniędzy z trójboju najczęściej po prostu nie ma. – Nie ma co się oszukiwać. Trzeba więcej włożyć, niż można wygrać – mówi Maśliński. Każdy start w kraju to wydatek około tysiąca złotych. Zagraniczne kosztują oczywiście więcej. Do tego odżywki i sprzęt. Damian trenuje sam. Bo trener to wydatek 200-500 złotych miesięcznie. – Poza tym w Bydgoszczy nie ma trenera od trójboju. Musiałby dojeżdżać on albo ja. W moim wypadku to niemożliwe – wskazuje. Na zawodach najczęściej towarzyszy mu narzeczona Angelika. I to nie tylko w roli kibica, ale również zawodniczki.
TRÓJBÓJ
Jak pogodzić pracę, treningi i związek? Najlepiej znajdując między dwoma ostatnimi wspólny mianownik. – W naszym wypadku to się udało. Zresztą, poznaliśmy się na siłowni. Od jakiegoś czasu Angelika też trenuje trójbój – opowiada Damian. I też jest nieugięta. Kilka miesięcy temu, dopiero co po wyleczeniu kontuzji (złamania nogi), wróciła do treningów i udziału w zawodach. – Biorąc pod uwagę waszą pracę, to faktycznie łatwiej chyba spotkać na siłowni? – pytam Damiana. – Czasami faktycznie tak – odpowiada z uśmiechem.
Rok 2019 ma być w życiu Angeliki i Damian przełomowy. W sensie sportowym – na pewno spokojniejszy od tego właśnie się kończącego. Ale w sferze prywatnej – bynajmniej. – W lipcu bierzemy ślub, dlatego już wcześniej postanowiłem, że w tym roku stawiam na sport, ale w przyszłym nieco zwalniam, więcej czasu spędzę w domu, wyleczę urazy. Wrócę, już w kategorii seniora, w roku 2020 – wylicza Maśliński.
Tyle że na horyzoncie pojawił się start w Arnold Classic. A to szansa, która może się szybko nie powtórzyć. Do samych zawodów czasu pozostało jednak niewiele – odbędą się one od 28 lutego do 3 marca. Trzeba więc lada chwila rozpocząć treningi (aktualnie Damian jest w okresie roztrenowania), starania o wizę. No i „last, but not least” – zdobyć pieniądze.
Damian szacuje, że na wyprawę do USA potrzebuje od 8 do 10 tysięcy złotych. – Kredytu na pewno nie wezmę, bez przesady – zarzeka się. – Proponowano mi także zbiórki, ale to też nie dla mnie. Takie akcje powinny odbywać się na rzecz osób naprawdę potrzebujących, a nie chłopaka, który chce jechać na inny kontynent na zawody sportowe.
Maśliński liczy, że uda mu się pozyskać sponsorów, choć czas na pewno nie działa na jego korzyść. Kilka dni po zawodach w Siedlcach, gdy ogłoszona została lista zawodników z kwalifikacją na zawody w Ohio, napisał pismo do prezydenta Rafała Bruskiego, pod którym podpisał się prezes Polskiego Stowarzyszenia Kulturystyki, Fitness i Trójboju Siłowego Artur Kozłowski. – Na pewno będę szukał możliwości sfinansowania tego wyjazdu. A jak się nie uda? Wystartuję w marcu w zawodach w Polsce. Nie tracę jednak nadziei, że będę mógł reprezentować Polskę na „Arnoldzie” – kończy Damian.
Damian MAŚLIŃSKI
ur. 20 września 1995 r., bydgoszczanin, trójboista siłowy, zawodnik KS Team Wrocław, dwukrotny mistrz Europy (federacji WUAP oraz WPF) oraz sześciokrotny mistrz Polski (3x federacji IPF, po 1x – federacji XPC, GPC i WPC), rekordzista świata i Europy, dzięki dobremu występowi podczas International Polish Cup XPC w Siedlcach na początku grudnia uzyskał nominację do udziału w Arnold Classic XPC World 2019, które odbędą się na przełomie lutego i marca w Columbus w stanie Ohio.
Rekordy życiowe: przysiad – 305 kg / wyciskanie leżąc – 175 kg / martwy ciąg – 290 kg / trójbój – 750 kg
- Brawurowa ucieczka ulicami i chodnikami miasta. Sprawca zmyślił historię o kradzieży auta - 28 kwietnia 2022
- Pijany motocyklista doprowadził do zderzenia w parku przemysłowym. Tragedia była o krok - 28 kwietnia 2022
- Zabytkowe kamienice w Bydgoszczy idą do renowacji. W tym roku tylko trzy - 28 kwietnia 2022