„Dobra zmiana” na złe?
Dodano: 10.08.2016 | 12:31Nie wszystkie zapowiadane przez resort edukacji zmiany wejdą w życie od rozpoczynającego się we wrześniu nowego roku szkolnego 2016/2017. Ale już te pierwsze budzą sporo emocji.
Na zdjęciu: Mirosława Kaczyńska - Prezes Oddziału ZNP w Bydgoszczy
Fot. Stanisław Gazda
Rozmowa z MIROSŁAWĄ KACZYŃSKĄ, Prezesem Oddziału ZNP w Bydgoszczy.
-Gwizdami przywitali w Toruniu związkowcy ze Związku Nauczycielstwa Polskiego minister edukacji narodowej, jeszcze zanim Anna Zalewska przedstawiła proponowane zmiany w oświacie. Czyżby nowy rok szkolny zaczął się od oflagowania szkół i siedziby związku?
-Owszem, jeżeli taka decyzja podjęta zostanie na najbliższym, 22 sierpnia, posiedzeniu Prezydium Zarządu Głównego ZNP. Trzeba dać wyraźny sygnał, że proponowane zmiany niosą za sobą zbyt duże koszty, zarówno ludzkie, jak też finansowe. Jeszcze w czasie wakacji na stronie Zarządu Głównego ZNP zamieściliśmy petycję, pod którą podpisują się nauczyciele i nie tylko oni, domagając się powstrzymania planowanych zmian, póki jeszcze czas, póki jeszcze są zapowiedziami. Wysłany został także list do minister Zalewskiej z szesnastoma pytaniami, na które warto by było, żeby sobie i nam odpowiedziała.
-Co najbardziej boli związkowców?
– Najbardziej boli to, że ministerstwo jednym ruchem, jedną decyzją, przekreśla dorobek minionych siedemnastu lat ciężkiej pracy nauczycieli, którzy – nie kto inny, ale właśnie oni – doprowadzili do tego, że ten system, który obecnie funkcjonuje, wreszcie zaczął przynosić sukcesy. A pani minister wychodzi i mówi, że tamto się nie liczy, bo od teraz będzie lepiej, a nawet wspaniale. Jako związek zawodowy i całe środowisko nauczycielskie obawiamy się przede wszystkim utraty miejsc pracy przez bardzo wielu dobrych nauczycieli, którzy przez siedemnaście lat robili wszystko, by stać się właśnie takimi. Sytuacja nauczycieli, nigdy nie była stabilna; oni niczego w zasadzie nie mogą być pewni, i każda zmiana – mówiąc kolokwialnie – na górze, jest dla środowiska niszcząca, a nie budująca. Nie bardzo wierzymy w zapewnienia Minister Edukacji Narodowej o braku zwolnień nauczycieli w przypadku likwidacji gimnazjów, albowiem nie przedstawiono żadnych propozycji ustawowych zapisów gwarantujących płynne i bezproblemowe przenoszenie nauczycieli do poszczególnych typów szkół.
Każdy racjonalnie myślący patrzy na koszty, a w przypadku nowej reformy nie widać by ktoś się tym specjalnie przejmował. A one będą dla samorządów olbrzymie. Nie da się już na przykład powrócić do budynków szkolnych, których się pozbyto, a które teraz tak bardzo by się przydały, gdy ze szkoły 800-osobowej przewidzianej dla uczniów do klasy szóstej trzeba będzie zrobić szkołę dla 1200 uczniów, dokładając klasę siódmą i ósmą – tego się nie da. Jakiś klucz zmian trzeba będzie znaleźć, choć tak naprawdę już teraz powinno być to przemyślane. Może zdarzyć się tak, że z powodu rejonizacji, dzieci będą trafiać do innych placówek, niż te, w których chcieliby je umieścić rodzice.
–Ale szkoła to nie tylko budynki, uczniowie, nauczyciele, to przede wszystkim nauczanie i wychowanie.
– Otóż to właśnie! My dzisiaj na stole powinniśmy mieć całą podstawę programową – wszystkie treści dla klas od 1-8 – skoro 1 września 2017 roku powinniśmy wiedzieć, czego będziemy uczyć uczniów w siódmej klasie. Jeżeli tego teraz nie ma, to kiedy powstanie program dla klas 2-6? Z doskoku? Nie wyobrażam sobie sytuacji, kiedy siódma klasa będzie miała dokładnie takie same treści, które dotąd obowiązują w pierwszej klasie gimnazjum…
–Czy nie obawiacie się tego, że zwiększenie decyzyjnych wpływów kuratorium i rodziców odbędzie się kosztem odebrania głosu związkom zawodowym i samorządom?
– I tak i nie. Zawsze proponowaliśmy zwiększenie kompetencji kuratoriów w sytuacji, kiedy to kurator oświaty jest organem nadzorującym, czyli związany jest z jakością pracy szkoły. Mając świadomość, że kuratoria są jednak wykonawcami decyzji ministra edukacji narodowej, może się okazać, że będą one musiały ulegać naciskom ministerialnym i rządowym. Jeżeli kurator będzie autonomiczny – jesteśmy za. Ale nie bardzo możemy pojąć, czemu ma służyć proponowana działalność Rady Rodziców, Rady Wolontariatu, Szkolnej Rady – czyli powielanie organów szkoły. Warto więc jasno określić parterów związku, ich kompetencje i funkcje; czy kontrolujące, czy opiniotwórcze – tego na razie nie wiemy.
-Zmiany w oświacie ministerstwo uzasadnia potężnym niżem demograficznym i ratowaniem szkół przed likwidacją. Co ZNP na to?
-Tłumaczenie takie jest z gruntu fałszywe. Wystarczy spojrzeć na zagadnienie matematycznie: jeżeli do tej pory mieliśmy dziewięć lat powszechnej nauki dzieci, a proponuje się kształcenie ośmioletnie, to zabranie jednego roku z systemu kształcenia, problemu niżu na pewno nie załatwi – jeszcze bardziej go pogłębi! A zrobienie z dwóch szkół (podstawowej i gimnazjalnej) jednej powszechnej nie jest żadnym panaceum, gdyż takie działanie pociągnie za sobą zmianę liczebności uczniów w klasach, utratę miejsc pracy dla nauczycieli.
- Pałace Krajny [WIDEO] - 19 maja 2020
- Marny los ruin zamku w Nowym Jasińcu [WIDEO] - 17 maja 2020
- Pośpimy krócej! Tej nocy zmiana czasu na letni! - 28 marca 2020