Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Druga rozprawa w procesie byłego radnego PiS. „Liczę na sprawiedliwy wyrok i zrozumienie faktów”

Dodano: 10.08.2018 | 18:01
Karolina Piasecka

Druga rozprawa odbyła się w bydgoskim Sądzie Rejonowym.

Na zdjęciu: Karolina Piasecka odpowiadała na pytania adwokatów Rafała P.

Fot. Szymon Fiałkowski

W bydgoskim Sądzie Rejonowym odbyła się druga rozprawa w sprawie karnej wobec byłego radnego PiS Rafała P.

Mężczyzny nie było dzisiaj na sali rozpraw. Jego adwokat, mec. Krzysztof Wysocki ponowił wniosek o wyłączenie jawności piątkowej rozprawy. – Niektórzy świadkowie czerpią wiedzę o sprawie bezpośrednio z mediów. Uzasadnione byłoby też wyłączenie – tłumaczył. Sąd tego wniosku nie uwzględnił. – Sprawa ma charakter jawny, a te zeznania też są w pewnym sensie publiczne – argumentował sędzia Bartosz Lau. Kobieta przed rozprawą przyznała, że liczy na sprawiedliwe rozpoznanie faktów, jakie przedstawiła na pierwszej rozprawie i na zrozumienie sytuacji, w jakiej się znalazła.. – Najwięcej stresu będą mieli moi rodzice, bo oni pierwszy raz stykają się z sądem – mówiła Piasecka przed wejściem na salę.


CZYTAJ WIĘCEJ: Karolina Piasecka o małżeństwie z Rafałem P.: Pierwsze miesiące to była sielanka


Przedstawicielka Karoliny Piaseckiej przedłożyła zapiski reguł, jakie były zapisywane przez małżonków. To były zapiski z kartek oraz kalendarza. Materiały zostały dołączone do akt sprawy.


CZYTAJ TAKŻE: Nie ruszył proces Rafała P. przeciwko Sarze Winnickiej. „Mamy twarde dowody, że mówiła nieprawdę” kontra „mamy słowo przeciwko słowu”


Sędzia pytał o te zapiski Karolinę Piasecką, a ta ujawniła kolejne wstrząsające wyznania ze swojego małżeństwa. – Po wielu kłótniach, mąż kazał spisywać mi na kartce reguły, do których miałam się ustosunkować. Z jego strony nigdy nie było żadnych zobowiązań, czy uczestniczenia w obowiązkach – opowiada kobieta. Piasecka dodała, że te zapiski powstały po kłótni na balu charytatywnym w styczniu 2017 r. – To było jedno z ostatnich sprawozdań – dodaje i przytacza, jak ta sytuacja wyglądała. – Kazał usiąść mi przy stole, a on chodził po mieszkaniu i powiedział, że mam spisywać rzeczy, która ja bym chciała robić, uzyskać. Pierwsze pięć punktów były to moje prośby i wnioski. Napisałam, że chciałabym chodzić o 22:00, uczestniczyć w spotkaniach kierowników aptek i że zobowiązałam się do powrotu do domu o 16:30 i odbierania za każdym razem dzieci z przedszkola. Potem P. chodząc po dużym pokoju wyliczał kolejne rzeczy, które spisywałam – opisuje pokrzywdzona i dodaje: – W jego regułach, które wypowiadał było to, że muszę wrócić o 16:30 z pracy i przygotować posiłek maksymalnie do 17:00. Później wyliczał, że on chciałby spędzać weekendy samotnie, będzie wyjeżdżał. Nakazał mi, abym poszła do lekarza i poprosiła go o leki na zwiększenie libido. Nakazał prowadzenie kalendarza dni płodnych i niepłodnych, tak aby on nie musiał stosować zabezpieczenia przy współżyciu, nakazał mi powiedzenie lekarzowi, że z mojej winy nie mam ochoty na seks. Codziennie miałam mu przygotowywać ubrania, koszul, spodni, prasować je i wieszać na wieszaku, miałam być strażniczką czystości w domu i między 17:00 i 18:00 miałam zacząć uczyć dzieci sprzątania w domu – dodawała Piasecka. – Powiedział, że będę uczestniczyła w tych wyjazdach, które on wymyśli i będę je współfinansowała. Miałam wyliczać pieniądze, jakie były potrzebne na wyjazdy zimowe i letnie. Wyliczał w punktach konkretną kwotę, jaką miałam przekazać: na wyjazd, jedzenie, spanie. 

Takie sprawozdania były spisywana kilkukrotnie, minimum pięć razy. Spisywane to było na kartkach, które były przechowywane w szafce przy łóżku. – Ja nigdy, jak go prosiłam o to, jaki będzie jego udział we współtworzeniu rodziny i brania części obowiązków na swoje barki, to odpowiadał, że on nie musi czegoś takiego spisywać – mówiła żona byłego radnego PiS. Przypomniała historię z 2016 r., kiedy miała w rękach książkę „Psychologia relacji”, gdzie autor ukazywał, jak wszystkie obszary relacji można omówić ze współmałżonkiem i były tam wymienione obszary logistyki, relacji, uczuć, duchowości, seksu, wizji. – Odważyłam się go poprosić w październiku 2016 r., aby omówić te wszystkie obszary tych relacji i stworzyłam dwie kartki z tabelką z wypisanymi obszarami relacji – mówi Piasecka. – Poprosiłam go, aby on każdą z tych relacji opisał, aby wyraził jakie są potrzeby w każdym z tych obszarów. Miał napisać, jak jest obecnie, a jak miało być. Miałam nadzieję, że to poprawi naszą relację, że każdy z nas jak to opisze, to będzie mógł do tego wrócić i omówić każdy obszar, a następnie go poprawić. Tam są opisane intymne dla mnie rzeczy, wpisywałam tam obowiązki, które wykonują aktualnie i w jakim procencie to robię. Jeśli chodzi o logistykę, zakupy, odwożenie dzieci, przygotowanie ich do szkoły, sprzątanie domu to prawie każdy z tych punktów był przeze mnie realizowany praktycznie w 100%. Byłam bardzo obciążana fizycznie i zmęczona tymi obowiązkami. 

Wiedziałam, że on oczekuje seksu codziennie. Zgodziłam się, ale błagałam, żeby dał mi odpoczynek w pierwszym i drugim dniu miesiączki. Ale nawet w te dni oczekiwał współżycia – dodawała. – Każdego dnia dochodziło do zbliżenia na jego prośbę. Na koniec, jak spisaliśmy te dwie tabelki, to powiedziałam mu, że jeśli kiedykolwiek jeszcze raz mnie uderzy, zastosuje jakąkolwiek formę przemocy w formie szantażu, zabierania dokumentów, laptopa, telefonu komórkowego, jeśli kiedykolwiek nie pozwoli mi w nocy spokojnie zasnąć, to odejdę od niego – przypomniała i zaznaczyła, że od października 2016 do stycznia 2017 P. stosował bardzo poważne trzy metody przemocy psychicznej i fizycznej. – To była ogromna kłótnia połączona z biciem, duszeniem, przeciąganiem mnie za szyję po całym domu, biciem szmatą po twarzy. Boleśnie szczypał mnie po piersiach, a ja cały czas płakałam – opowiadała to wstrząsające wyznanie. Jak dodawała, ten moment był kluczowy, bo już wtedy wiedziała, że to jest koniec ich małżeństwa. – Starałam się brać wszystkie obowiązki prowadzenia domu brać na siebie i wykonywałam je sumiennie – dodawała.

Później do głosu doszli mecenasi Rafała P. Mec. Wysocki pytał o nagrania, które zostały ujawnione opinii publicznej. – Te relacje były nagrywane dyktafonem w telefonie komórkowym, w 2014 roku nagrałam telefonem prywatnym, a w 2016 i 2017 r. – nagranie było z telefonu służbowego – odpowiadała. Mecenasa Wysockiego interesował schemat nagrywania, a konkretnie to, gdzie telefon był umieszczany. – Dyktafon był włączany, a telefon był położony na szafie: raz w sypialni, a styczniu w salonie – mówi. Zaznacza, że zgłaszała drogą mailową zniszczenie przez P. modemów oraz kart sim do telefonu komórkowego.

Piasecka przyznała, że już po przeprowadzce do Warszawy, była śledzona przez osobę o ciemnej karnacji. – Często wychodził o tej samej porze, co ja i jak wracałam z pracy do domu, to też go spotykałam na podwórku. Wydawał mi się podejrzany, miał groźną minę i bałam się, że jest wynajęty przez P. – odpowiadała na pytania mec. Wysockiemu. Dodała też, że o całej sytuacji opowiadała na policji oraz swojemu adwokatowi. Obrońcę oskarżonego interesowała również sprawa niebieskiej karty, która była założona przez policję. – Kartę założyłam na policji podczas mojej pierwszej wizyty w Warszawie. Tam składałam zeznania odnośnie znęcania fizycznego i psychicznego. Nie mam wglądu do tego, co jest zapisane w tej karcie, ale to co mówiłam przy spotkaniach z psychologiem, który odwiedził mnie w mieszkaniu i o tym, co mówiłam policjantowi, który mnie kilkunastokrotnie odwiedzał w miejscu zamieszkania, to wszystko to co powiedziałam, to podtrzymuję – dodawała kobieta. Mecenasów byłego radnego interesowała również kwestia zdarzenia, kiedy mężczyzna wywiózł kobietę nad skarpę. – On za każdym razem projektował sobie w głowie to, co mogło się wydarzyć. Potrafił prowadzić nawet tak perswazyjne wywody i prowadził te kłótnie tak, by mnie zmiażdżyć psychicznie – podkreślała Piasecka. Przyznała również, że gdyby otrzymała mapę, to bez problemów wskazałaby miejsce, gdzie do tego zdarzenia doszło. Podkreśliła, że jej współpraca z pełnomocnikiem rozpoczęła się pod koniec 2016 roku. – Mówiłam, że akty przemocy cały czas trwają, a ja potrzebuję pomocy – dodawała.

W sądzie zeznawali także rodzice Karoliny Piaseckiej. Kolejną rozprawę wyznaczono na 25 września, a jedna z ostatnich rozpraw ma odbyć się na przełomie października i listopada. Równolegle toczy się także ich sprawa rozwodowa.

Szymon Fiałkowski