Finał procesu w sprawie hodowli zwierząt w Dobrczu. Wyrok jeszcze w lipcu
Dodano: 23.07.2020 | 22:19Proces prowadzony był w Sądzie Rejonowym w Bydgoszczy.
Na zdjęciu: Obrońcy wnioskowali podczas mów stron o uniewinnienie zarówno Izabelli Ch.-G. (pojawiła się dzisiaj na sali rozpraw), jak i Romana G.
Fot. Szymon Fiałkowski
W bydgoskim Sądzie Rejonowym zakończyła się w czwartek (23 lipca) rozprawa dotycząca właścicieli hodowli zwierząt w Dobrczu. Prokuratura chce dla nich kar więzienia, zaś obrońcy – uniewinnienia.
W związku ze sprawą zatrzymano właścicieli hodowli – małżeństwo Izabelę Ch.-G. i Romana G. Oboje usłyszeli prokuratorskie zarzuty m.in. znęcania się nad zwierzętami (co najmniej trzy psy zmarły). Nie przyznają się do winy, a wobec nich był nawet stosowany środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania. Sam proces trwał długich kilkanaście miesięcy, podczas którego sąd przesłuchał ponad setkę świadków – w tym także m.in. biegłych lekarzy weterynarii.
W czwartek (23 lipca) strony wygłosiły mowy. Na sali rozpraw pojawiła się jedynie Izabela Ch.-G. Mówiła najpierw, że wszystkie zabiegi u zwierząt wykonywali lekarze weterynarii. Nie chciała ujawniać ich nazwisk, gdyż – jak stwierdziła – padli oni ofiarą szykan ze strony organizacji zwierzęcych.
Podczas mów stron, prokurator Tomasz Brunke z Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Północ zażądał dla Izabelli Ch.-G. kary trzech lat pozbawienia wolności, a dla Romana G. dwóch i pół roku za kratkami. – Oskarżeni dopuścili się niehumanitarnego traktowania zwierząt, przez co narazili je na cierpienia fizyczne, psychiczne, tworzyli bezpośrednie zagrożenia dla zdrowia i życia – argumentował. Dodatkowo, wobec obu śledczy zażądał tego, aby przez dziesięć lat mieli zakaz prowadzenia działalności gospodarczej związanej z hodowlą zwierząt i posiadania jakichkolwiek zwierząt. Mają również zapłacić 100 tysięcy złotych nawiązki na rzecz organizacji, które zajmują się opieką nad zwierzętami. Do tego samego wymiaru kary przychylili się również przedstawiciele oskarżycieli posiłkowych.
Obrońcy z kolei wnioskują o uniewinnienie. Ich zdaniem, hodowli w Dobrczu nie można nazywać „pseudohodowlą”, jednocześnie zwracali uwagę na błędy proceduralne, jakie miały zostać popełnione w toku prowadzenia postępowania przygotowawczego.