Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]
Metropolia BydgoskaBIZNESHandel w niedzielę? Głos przeciw
12.10.2017 | 13:55

Handel w niedzielę? Głos przeciw

Na zdjęciu: Sklep dyskontowy.

Fot. archiwum

Kwestia ograniczenia handlu w niedziele budzi ogromne kontrowersje zarówno w skali kraju, jak i w samej Bydgoszczy. Całkiem niedawno (8 października) bydgoscy działacze .Nowoczesna zorganizowali pod Galerią Pomorską zbiórkę podpisów w ramach akcji sprzeciwu wobec ograniczeń w handlu w niedzielę. Co ciekawe, sami biura w niedzielę oficjalnie otwartego nie mają. Mówią, że można się z nimi umówić, niemniej jednak – stałych godzin pracy w weekendy nie mają, a to trochę o nich mówi.

Wolność wyboru? Swoboda gospodarcza? Te dwa hasła przede wszystkim przyświecają zwolennikom niedzielnego i w ogóle weekendowego handlu. Czemu jednak nikt nie daje postulatów, aby handel pracował 24 h lub żeby w weekendy otwarte były także placówki bankowe, urzędy czy prywatne firmy usługowe? Lub żeby chociaż urzędy i banki były czynne dłużej jak do 16 czy 18? Czy pracownicy handlu, strażacy, policjanci, służba zdrowia, pracownicy gastronomii czy przemysłu ciężkiego mogą nie chcieć załatwić czegoś w weekend? Albo w tygodniu po godzinie 16? Na przykład o 20? Wymienić dowodu, dokonać wypłaty znacznych kwot w okienku czy kupić znaczka? Czy to nikomu nie przeszkadza tak jak zamknięty sklep z gaciami/wódką/dresami/telefonami w niedzielę? Ile osób w ogóle wie, że teoretycznie handel w niedziele jest nielegalny już dziś (teoretycznie, bo interpretacje prawnicze i wyjątki w prawie pozwoliły otwierać sklepy)? Czemu? Ano przez Kodeks Pracy i taki w nim zapis:

Art. 151 9

. § 1. Dniami wolnymi od pracy są niedziele i święta określone w przepisach o dniach wolnych od pracy.

  • 2. Za pracę w niedzielę i święto uważa się pracę wykonywaną między godziną 6.00 w tym dniu a godziną 6.00 w następnym dniu, chyba że u danego pracodawcy została ustalona inna godzina.

Art. 1519a. § 1. Praca w święta w placówkach handlowych jest niedozwolona.

  • 2. Przepis ust. 1 stosuje się także, jeżeli święto przypada w niedzielę.
  • 3. Praca w niedziele jest dozwolona w placówkach handlowych przy wykonywaniu prac koniecznych ze względu na ich użyteczność społeczną i codzienne potrzeby ludności.

Wiemy, że sklepy sprzedające żywność mogą być obiektami wyższej potrzeby. Tak samo apteki. Jaka jednak użyteczność społeczna i codzienna potrzeba ludzkości realizowana jest w Saturnie, Media Markt, sklepie monopolowym w którym poza piwem, winem i wódką nie kupimy nic, czy rzuconym już sklepie z gaciami? Oczywiście znajdą się tacy, którzy zakup alkoholu czy kolejnej pary butów uznają za najwyższą potrzebę, ale to chyba nie będzie zbyt zdrowe…

Korzystając z okazji mogę też zaprzeczyć kilku „faktom” powtarzanym w mediach.

  1. Nie, niedziele nie są dniami największych utargów. Przynajmniej nie wszędzie. Najważniejsze, przynajmniej od ostatnich 7-iu lat (tyle mogę powiedzieć z doświadczenia własnego) były i są piątki oraz soboty. W niedziele ludzie raczej „zwiedzają”, a utargi często są równe tym ze środka tygodnia. Coś na potwierdzenie? Nie zastanawiała Was nigdy mniejsza obsada w większości sklepów, szczególnie tych większych, tego dnia?
  2. Nie, w warunkach stałego niedoboru pracowników (według szacunków związków zawodowych, w handlu w ogóle brakuje ok. 100 tys. pracowników), ograniczenie handlu w niedziele nie poskutkuje masą zwolnień. Po prostu z większości witryn znikną permanentne ogłoszenia o poszukiwaniu pracownika.
  3. Zakaz handlu w niedziele nie będzie musiał oznaczać braku pracy w placówkach handlowych – może ograniczyć pracę w tych sklepach w godzinach nocnych. Czemu? Większość inwentaryzacji, akcji związanych z przebudową działów czy organizacji ekspozycji sezonowych może być realizowana właśnie w ten dzień, a nie w godzinach nocnych, co też wpłynie pozytywnie na prace w handlu. Kwestia konkretnego brzmienia przepisów, bo nie wiemy ostatecznie co wymyśli PiS i jakie konkretnie będą zapisy ewentualnie wprowadzanego ograniczenia.
  4. Nie, nie zniknie praca dla studentów. Czemu? Punkt 3 oraz fakt, że oprócz tego będzie pracować gastronomia czy inne usługi. Nie trzeba się tak o uczniów i studentów troszczyć, oni bardzo dobrze radzą sobie sami. Część swoich etatów wyrabiają w ciągu tygodnia. Poza tym, jak zatrudnia się ich na umowach śmieciowych, gdzie przysługują im o wiele mniejsze prawa w pracy, to nikt nie płacze… Może tu działacze .Nowoczesnej mogliby się wykazać? W końcu szanse na rynku powinny być równe dla każdego podmiotu.

Osobiście dodam, że propozycja wolnej co drugiej niedzieli jest kompletnie do kitu. Albo trzymamy się próby powrotu do „normalności” i robimy wszystkie niedziele wolne, albo ograniczamy handel w niedziele (np. handel do godziny 13, czy od 13). Lansowany przez PiS system wpłynie raczej na dezorganizację pracy w tym sektorze, co może przekładać się na problemy z zatowarowaniem większych sklepów lub dostępnością ofert sezonowych/promocyjnych w dni robocze tuż po niedzieli. Cytując wypowiedź mojego znajomego – „Zgodnie z art. 151(12) Kodeksu pracy, pracownik pracujący w niedziele powinien korzystać co najmniej raz na 4 tygodnie z niedzieli wolnej od pracy. Jeśli sklepy mają być otwarte co drugi tydzień, wystarczyłoby zmienić wskazany przepis i w miejsce 4 tygodni wpisać 2.”

Wkurza mnie także lansowanie hasła, że wolna niedziela, to próba zaciągania ludzi do kościoła. Bo przecież możliwość chociażby zwykłego wyspania się po maratonie 6 czy 10 zmian z rzędu wykracza poza wyobrażenie części społeczeństwa… Ale osoby, które od wielu lat nie muszą kombinować i prosić się, żeby mieć wolne na urodziny/imieniny/inną okazję rodzinną co najmniej miesiąc wcześniej i nie mając przy tym gwarancji, że uda im się to załatwić (bo to zależy od możliwości kadrowych sklepu, wysokości etatu, zapotrzebowania sklepu/sieci), tego nie zrozumieją. Nie zrozumieją tego także Ci, których nie omija większość imprez kulturalnych/sportowych/koncertów/etc., bo są one organizowane w weekendy. Nie ogarnie tego też osoba, która nie robi w pracy 6, 7 albo i 10 dni z rzędu – bo takie rzeczy są zgodne z polskim prawem i zdarzają się w miejscach pracy, które pracują cały tydzień, a nie tylko od poniedziałku do piątku. Nie zrozumieją tego także piewcy tezy, że każdy może dobrowolnie zmieniać pracę i robić w życiu tylko to co lubi, żeby utrzymać rodzinę. Bo tak najzwyczajniej w świecie nigdy nie było i nie jest.

Mały sklepik ma być otwarty? Spoko. Jak właściciel chce, niech pracuje. Swoboda prowadzenia działalności gospodarczej. Nie udawajmy jednak, że każdy ma wolna wolę przy podejmowaniu pracy i może decydować kiedy mu się podoba być w pracy. Szczególnie jeżeli chodzi o szeregowego pracownika wielkiej firmy, z umową zlecenie i dziećmi do wykarmienia. Przypomnijmy także, że w przypadku ograniczeń w handlu, chodzi przede wszystkim o sklepy i galerie wielko powierzchniowe.

I tak, pracownicy szpitali, lotnisk i wielu innych zawodów nie zyskają na tym. Ale przecież można jednocześnie wprowadzić zapis o wyższym wynagrodzeniu dla nich za pracę w weekendy. Można też zrozumieć, że są zawody, które niestety muszą być wykonywane 24 godziny przez 365 dni w roku bo taka jest ich specyfika. Nikt nie ma wpływu na to, kiedy komuś będzie trzeba ratować życie, kiedy wybuchnie pożar lub kiedy ktoś dokona rozboju. Praca w handlu takowej specyfiki nie ma, a chęć zakupu nowej pary gaci czy butelki wódki nie jest czymś równym utrzymaniu ruchu w hucie, czy konieczności ratowania ludzkiego życia. Osoby zrównujące ze sobą lekarza i sprzedawcę zdają się tego nie rozumieć i brzmią trochę groteskowo próbując udowodnić, że jest inaczej.

Daniel Kaszubowski
Latest posts by Daniel Kaszubowski (see all)

Daniel Kaszubowski

Partia Zieloni
Daniel Kaszubowski

Bydgoszczanin. Partia Zieloni. Współprowadzący profil Bydgoskie Miejsca Pamięci.

Powiązane treści