Jedna z ostatnich rozpraw po tragedii na UTP. „Zgłoszenie dotyczyło katastrofy budowlanej”
Dodano: 24.10.2018 | 19:00Wbrew wcześniejszym zapowiedziom, proces w tym roku nie zakończy się.
Na zdjęciu: Podczas środowej rozprawy obecny był tylko jeden z czwórki oskarżonych - Janusz P.
Fot. Szymon Fiałkowski
Ostatni czterej ratownicy medyczni zeznawali w środę w kolejnej rozprawie po tragedii na Uniwersytecie Technologiczno-Przyrodniczym do której doszło przed trzema laty.
Przypomnijmy, że w bydgoskim Sądzie Okręgowym do końca zmierza proces po tragicznej w skutkach imprezie Start Party. Podczas otrzęsin na terenie bydgoskiego uniwersytetu w pewnym momencie doszło do wybuchu paniki, wskutek której życie straciły trzy osoby, a kilka innych zostało poważnie rannych bądź stratowanych. Na ławie oskarżonych zasiadły cztery osoby: były rektor uczelni prof. Antoni B., były prorektor ds. dydaktycznych prof. Janusz P., była szefowa samorządu studenckiego Ewa Ż. oraz były szef ochrony uczelni Andrzej K. Cała czwórka nie przyznaje się do winy.
CZYTAJ WIĘCEJ: Tak opisywaliśmy przebieg procesu po tragedii na UTP w bydgoskim Sądzie Okręgowym
Na środowym posiedzeniu sądu zeznawali czterej ostatni ratownicy medyczni, którzy wówczas przyjechali na miejsce zdarzenia i udzielali pomocy poszkodowanym. Wśród nich był lekarz, który wtedy pełnił funkcję koordynatora akcji ratunkowej. – Pierwsze wezwanie mówiło o bójce około dwudziestu osób – opisywała pielęgniarka. Precyzowała, że na półpiętrze znajdowały się dwie poszkodowane osoby, które były medycznie zabezpieczone, ale wymagały pilnego transportu do szpitala. Jeszcze bardziej szokujące były zeznania innych ratowników. – Jedno ze zgłoszeń mówiło o katastrofie budowlanej. Po przyjeździe na miejsce stwierdzono, że do żadnej katastrofy nie doszło – mówił ratownik. Inny z nich był z nim zgodny, że uczestnicy imprezy działali tak, żeby utrudniać służbom akcję na miejscu zdarzenia i uniemożliwiali przyjazd karetkom na miejsce tragedii. – Było tam dużo puszek po piwie – opisywali. Kierownik akcji ratunkowej potwierdzał, że sporo osób było nietrzeźwych. –
W środę na sali rozpraw nie było byłej przewodniczącej samorządu studenckiego Ewy Ż. Kobieta miała – jak zapowiadał jeden z jej adwokatów – ustosunkować się do całego zdarzenia. Niewykluczone, że uczyni to na jednej z najbliższych rozpraw, których terminy sąd także wyznaczył. I tak, jeszcze w tym roku przesłuchani zostaną dodatkowi biegli, którzy wykonywali badania i sekcje zwłok zmarłych oraz dwaj ostatni świadkowie, którzy wówczas byli na terenie uczelni podczas imprezy (23 listopada i 20 grudnia). Wiele wskazuje na to, że proces zakończy się na początku przyszłego roku.