Jej los poruszył bydgoszczan. Sprawdzamy, jak czuje się Sonia [ZDJĘCIA]
Zdjęcia: Zwierzokadr-Angelika Jankowska (zdj. 1), nadesłane (pozostałe)
Mija już kilka tygodni, odkąd charcica Sonia znalazła nowy dom. Sprawdziliśmy, jak obecnie czuje się zwierzę, którego los poruszył bydgoszczan.
O smutnym losie Soni mieszkańcy miasta usłyszeli na przełomie października i listopada, gdy informacje o niej pojawiły się na Facebooku. Kilka dni wcześniej, w fordońskiej pizzerii, młodzi bydgoszczanie Roksana i Maciej byli świadkami, jak charcica próbuje uciec przed ówczesnym właścicielem.
– Jak tylko właściciel wszedł przez drzwi, psem kierował strach. Kulił się, zaczął uciekać. Pan wytłumaczył się, że „po prostu wie, że spotka go kara”. Wtedy jeszcze nikt z nas nie wiedział, jaką wartość miały te słowa. W momencie, gdy zauważyliśmy, że „opiekun” wyciąga zza siebie bat i celuje nim w psa, zareagowaliśmy. Pan wymierzył w psa parę uderzeń, po czym ten się zerwał i uciekł dalej – relacjonowała Roksana. Później właściciel Soni miał tłumaczyć, że ten bat to ulubiona zabawka charcicy.
Sprawa została zgłoszona na policję. W kolejnych dniach interweniować próbował też OTOZ Animals. – Nie zostaliśmy wpuszczeni przez właściciela psa do domu – informuje nas bydgoski oddział OTOZ.
Nowy dom
Sytuacja Soni, a także pozostałych psów mieszkających w tym samym domu, szybko zyskała duży rozgłos w internecie. I to właśnie z posta na Facebooku o sytuacji Soni dowiedziała się pani Lidia. Wcześniej widywała ją na spacerach w Myślęcinku, gdyż sama ma dwa charty szkockie.
– Sonia biegała z nimi kilka razy na myślęcińskiej polanie. Postanowiłam więc pomóc. Skontaktowałam się z jej ówczesnym właścicielem i zaproponowałam, by przekazał mi Sonię. Po kilku dniach pan przystał na moją propozycję. Przywiózł mi Sonię, spisał ze mną stosowną umowę i w ten sposób stałam się pełnoprawnym właścicielem borzojki – mówi pani Lidia.
Gdy Sonia trafiła do nowego domu, potrzebowała nawet podstawowej opieki weterynaryjnej. Nie miała też przeprowadzonych obowiązkowych szczepień. – Trafiła do mnie zarobaczona. Był to zatem pierwszy problem, z jakim musiałam się zmierzyć. Potem jeździłam z nią do weterynarza na szczepienia i badania diagnostyczne. Kilka dni temu została też poddana zabiegowi kastracji. Będąc w sedacji miała również usuwany kamień nazębny, który u tak młodego psa (2 lata) nie powinien mieć miejsca. W pokryciu kosztów wszystkich tych wizyt i zabiegów pomogli mi znajomi charciarze i inni ludzie, którym nieobojętny był los Soni. W tym miejscu chciałabym im serdecznie podziękować za wsparcie – mówi pani Lidia.
W internecie powstała nawet specjalna zrzutka, który miała pomóc w pokryciu kosztów opieki nad Sonią. Wsparło ją ponad 40 osób. [przejdź do zrzutki]
Szukała wsparcia
– Wyraźnie poprawił się jej stan psychiczny – kiedy do mnie trafiła, była zalękniona. Bała się mężczyzn, zwłaszcza tych o niskim, tubalnym głosie. Na szczęście z pomocą moich znajomych udało mi się przepracować ten problem Soni – mówi pani Lidia.
Gdy charcica przyjechała pierwszy raz do pani Lidii, bała się ówczesnego pana. Jak relacjonuje nowa właścicielka, nie chciała do niego podejść i reagowała ucieczką, gdy ją wołał. Tymczasem, kiedy zawołała ją pani Lidia, Sonia podbiegła bez wahania i pozwoliła zapiąć się na smycz.
– Ewidentnie szukała wsparcia u człowieka, któremu mogłaby zaufać. Trzymała się z dala od ludzi, którzy ją do mnie przywieźli. Wyraźnie było widać, że pomiędzy nią a jej panem nie ma więzi – relacjonuje pani Lidia.
Sonia przeszła także trening czystości – taki, jakiego wymagają szczenięta. Nie załatwiała bowiem swoich potrzeb fizjologicznych na dworze, tylko w kuchni lub przedpokoju – tam, gdzie podłoga jest wyłożona kaflami. Jak mówi jej nowa właścicielka, był to efekt doświadczeń z poprzedniego domu, gdzie Sonia spędzała długie godziny w garażu.
Jaka będzie przyszłość Soni?
– Na chwilę obecną zauważam u Soni dwa istotne problemy: lęk separacyjny i bronienie zasobów. Konsekwentnie nad nimi pracuję – mówi pani Lidia.
Docelowo Sonia zamieszka w innym miejscu. – Szczegółów nie zdradzę, gdyż dla Soni najlepiej będzie, gdy jej eks-właściciel będzie o niej wiedział jak najmniej – mówi pani Lidia.
– W listopadzie poprzedni właściciel usłyszał zarzuty z art. 35 Ustawy o ochronie zwierząt – mówi nam kom. Przemysław Słomski z Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. Zgodnie z par. 1a za znęcanie się nad zwierzętami grozi kara trzech lat pozbawienia wolności.
- Andrzejkowa zabawa w Olimpic Bowling Center Bydgoszcz. Zobacz ZDJĘCIA! - 10 grudnia 2024
- Siatkarskie derby regionu w Tauron Lidze dla Sokoła. Beniaminek z Mogilna wygrał z Pałacem Bydgoszcz [ZDJĘCIA] - 10 grudnia 2024
- Bydgoszczanie w Grey Club. Tak się bawiliście na imprezie, którą nakręcił C-Bool [ZDJĘCIA] - 8 grudnia 2024