Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Kino POMORZANIN otwarte dla zwiedzających! [ZDJĘCIA]

Dodano: 20.05.2017 | 17:20

Łza się w oku kręciła... Tłumy chętnych chciały zobaczyć, jak dziś w środku wygląda kino "Pomorzanin".

Na zdjęciu: Jak przystało na prawdziwe kino - były bilety!

Fot. Stanisław Gazda

Pierwsze wrażenie? To nawet nie to, że wchodzi się do od dawna nieczynnego kina. Bardziej jakby samemu grało się w jakimś niesamowitym filmie – powrocie do przeszłości – z pogranicza thrillera!

Ostatni seans filmowy w kinie „Pomorzanin” odbył się w 2003 roku. Od tamtej pory kultowy multipleks był dla bydgoszczan niedostępny. Aż do 20 maja, kiedy to dzięki firmie  Moderator Inwestycje, która jest oficjalnym właścicielem kina, na nowo ożyło. Moderator specjalnie dla bydgoszczan otworzył kino, żeby pokazać, w jakim aktualnie znajduje się stanie. Firma chce przywrócić temu kultowemu miejscu dawną świetność, zachowując historyczną i emocjonalną wartość, jaką kino miało i nadal ma dla mieszkańców Bydgoszczy.

Małgorzata Dysarz z Moderatora już kilka miesięcy temu zapowiadała, że Moderator Inwestycje pomysły w jaki sposób „zagospodarować” stare-nowe kino, będzie konsultować z bydgoszczanami. Dzień otwarty był też okazją do zapoznania się z opiniami mieszkańców miasta na ten temat. Ale jak na kino z prawdziwego zdarzenia przystało, były bilety, był film („Tu było kino”, reż. Krzysztof Nowicki), był wykład „Bydgoskie tradycje filmowe” dr hab. Mariusza Guzka, oraz mnóstwo wspomnień – zapisywanych w specjalnych księgach, filmowanych i nagrywanych.

Bydgoszczanie dzielili się nie tylko tym, co pozostało im po „Pomorzaninie” w pamięci, ale także archiwalnymi pamiątkami. Ktoś przyniósł całą rolkę biletów do kina, ktoś inny czarnobiałe zdjęcia zrobione przed budynkiem i w jego wnętrzu. Były też osoby, które oddały kinu pasję i serce, jak niegdysiejsza bileterka, pani Stanisława Lewandowska, która przepracowała w „Pomorzaninie” trzydzieści lat.

Przyszedł do mnie kiedyś do kasy niskiego wzrostu mężczyzna z prośbą, żebym przesadziła na inne miejsce widza, który rzekomo ogląda film na stojąco. Jak się okazało pan który siedział w rzędzie tuż przed niziutkim, był potężnego wzrostu i rzeczywiście utrudniał oglądanie. Znalazłam dla niego inne miejsce i wtedy wszyscy byli zadowoleni. Moim obowiązkiem było też sprawdzanie, czy ktoś po kryjomu nie pali papierosa, albo czy komuś nie zrobiło się słabo – opowiada pani Stanisława, której też słabo się robiło, kiedy tylko przechodziła obok niszczejącego kina, zwłaszcza w okresie kiedy tę świątynię kultury zamieniono na targowisko.

Skojarzenia związane z „Pomorzaninem”? Dla jednej z bydgoszczanek, „Pomorzanin”, to przede wszystkim wspomnienie dzieciństwa – filmowych bajek wspólnie oglądanych z rodzicami, później młodości, jako miejsce pierwszej randki, i znowu filmowych bajek, na które chodziło się już z własnymi dziećmi. A teraz?

Smutno mi się zrobiło, gdy zobaczyłam, że można było doprowadzić ten wspaniały obiekt do takiego stanu. Przecież to było kino „z duszą”, niepowtarzalne… A jakie było szczęście, gdy udało się kupić bilet na balkon! Wspaniale, że jest nadzieja na to, że kino na nowo odżyje…

Małgorzata Dysarz także uwielbiała chodzić do „Pomorzanina”. Najpierw sama, a później z własnymi dziećmi. Nigdy nie zapomni tego, żeby obejrzeć „Wejście smoka” „postarzała” siebie na szkolnej legitymacji. Dziś, jako przedstawicielka właściciela kina, oprowadzając po nim, nie czuje się w roli tej, która otwiera drogę do nadziei na reaktywację – jest raczej torującą drogę do normalności. Bo dla niej było wręcz hańbą, że obiekt o tak niesamowitym znaczeniu historycznym i emocjonalnym, został kiedyś skazany na degradację.

Ja, jako dziecko chodziłam tu z tatą. „Pomorzanin” był dla mnie miejscem magicznym – mówi Anna Marszałek. – Dziś poczułam się bardzo dziwnie, gdy zobaczyłam, że miejsce z magicznego zmieniło się w wręcz przerażające. Bardzo dobrze, że kino będzie reaktywowane. Po co tworzyć coś nowego, lepszego, gdy ma się stare – najlepsze!?

Miejsca na balkonie i w loży, to był szczyt marzeń. A gdy udało się usiąść w loży przy barierce, to się rozkładało łokcie, opierało na rękach brodę i tak można było delektować się oglądaniem filmu – wspomina pani Ela, dla której „Pomorzanin” kojarzy się dobrymi wspomnieniami o spokoju, relaksie, z tęsknotą za młodością i rzeczywiście dobrym filmem, bo „Pomorzanin” zawsze to gwarantował. -Oby wraz „Pomorzaninem” wróciło kino ze świetnymi filmami, bez reklam, bez popcornu, krakersów i coli!

W tym kinie spędziłem niemal połowę mojego życia. Tu zobaczyłem pierwszy raz w życiu kolorowy film, dlatego doskonale pamiętam jego tytuł: „Czerwony rumak”. Byłem na nim dwukrotnie, a gdy wyświetlany był hinduski film „Babla”(1953), to cały „Pomorzanin” płakał. Miałem legitymację związkową, więc mogłem kupować bilety ulgowe, a kolejki po nie kończyły się aż na ulicy!- opowiada 83-letni Stefan Pawłowski.

Nie zabrakło tych, którzy mieli swoje pomysły na kino: żeby zrobić tu scenę dla kabaretów, prowadzić seanse przedpołudniowe dla dzieci, pokazywać filmy dawno niewyświetlane, wprowadzić seanse tematyczne np. filmowe adaptacje lektur szkolnych, dobrze gdyby znalazło się miejsce dla „klimatycznej kawiarenki”. Mogłoby kino być miejscem dla stand’up-ów, premier książek, koncertów kameralnych, albo po prostu stać się kinem nowoczesnym, połączonym z alternatywnym, a może mogłoby łączyć ekran komercyjny z prawdziwym kinem studyjnym.

Przedstawiciel inwestora – Adam Gudell z Moderator Inwestycje, przyszłości „Pomorzanina” nie upatruje w wiernym powrocie do tego, co było kiedyś, bo kino musi iść z duchem czasu i pełnić rolę wielofunkcyjną, nie tracąc przy tym niczego, co w tym kinie było najlepsze. Nie chodzi też o rywalizację z potężnymi multipleksami. To kino musi przyciągnąć i obronić się oferując to, czego widzowie nie doświadczą idąc do „Heliosa” czy „Multikina”.

Nie traktujemy „Pomorzanina” jako przedsięwzięcie biznesowe. To jest inwestycja kulturalna. Powołana zostanie fundacja „Kino Pomorzanin”, której w darowiźnie przekażemy to kino i jej zadaniem będzie pozyskiwanie funduszy na jego funkcjonowanie. „Pomorzaninem” zainteresował się Marek Żydowicz, który chce wejść doń z Międzynarodowym Festiwalem Filmowym  Camerimage. Klimat tego kina i ono samo zostanie zauważone i wypromowane, co powinno wpłynąć na przyspieszenie jego reaktywacji – powiedział Adam Gudell, zastrzegając, że stare-nowe kino ruszy nie wcześniej jak za dwa-trzy lata.

Kilka wpisów do księgi pamiątkowej:

„W tym kinie w roku 90’ poznałam męża, więc jak najbardziej jestem za jego reaktywacją. Pozdrowienia dla wszystkich kinomaniaków” (Agnieszka).

„Minęło 58 lat jak rozpocząłem chodzenie do tego kina. „Pomorzanin” było bardzo dobrym kinem w Bydgoszczy. Było mi bardzo przykro, gdy zamknięto to kino. Wierzę, że wkrótce zostanie otwarte dla mieszkańców naszego miasta.”

„Obok kina był mięsny. Kupiłem sobie długą kiełbasę, wsadziłem do rękawa. Podczas filmu pt. „Znachor” wyciągnąłem z rękawa i jadłem”(Czesław).

„Proszę o reaktywację kina. Takiego niszowego, z dobrymi dyskusyjnymi filmami bez reklam, kukurydzy i coli”.