Kładka na Wyżynach od początku budziła emocje. Co pisano o niej 40 lat temu?
Dodano: 28.04.2022 | 18:24Na zdjęciu: Już w latach 80. starsi mieszkańcy Wyżyn narzekali na kładkę nad alejami - wówczas Ludowego - Wojska Polskiego.
Fot. Szymon Fiałkowski
W czwartek o północy kończą się konsultacje społeczne w sprawie kładki na Wyżynach. Wiadomo już, że konstrukcja oddana do użytku na przełomie 1982 i 1983 roku zostanie rozebrana – ratusz zapytał mieszkańców, czy w zamian wolą przejście naziemne czy nową przeprawę. Dyskusja budzi spore emocje – jak się jednak okazuje, nie inaczej było w trakcie jej powstawania, co pokazuje lektura wydań „Dziennika Wieczornego” z tego okresu.
Głosowanie w sprawie dojścia do przystanków tramwajowych w ciągu ulicy Wojska Polskiego rozpoczęło się 7 kwietnia. Poza tradycyjną ankietą internetowa, w ramach konsultacji społecznych w środę, 20 kwietnia w rejonie kładki odbył się spacer badawczy. Mimo rzęsiście padającego deszczu, w spacerze, który rozpoczął się tuż po godzinie siedemnastej uczestniczyło kilkadziesiąt osób. Na pytania mieszkańców odpowiadali przedstawiciele firmy BAK. To oni przygotowali dwa projekty rozwiązań, które poddano bydgoszczanom pod ocenę.
W dyskusjach dotyczących przyszłości dojścia do przystanków tramwajowych ścierają się opinie dwóch grup – kierowców i pieszych. – Zauważyliśmy, że w ankietach internetowych głównie wypowiadali się kierowcy, którzy są za pozostawieniem kładki, bo chcą mieć płynność ruchu. Dzisiaj, jak widać, piesi mają odmienne zdanie, oni chcą likwidacji kładki, by łatwiej móc dojść do przystanków tramwajowych – mówił podczas spaceru badawczego rzecznik prasowy ZDMiKP Tomasz Okoński.
Za wyznaczeniem przejścia naziemnego optuje kilka bydgoskich stowarzyszeń (Społeczny Rzecznik Pieszych, Stowarzyszenie na rzecz rozwoju transportu publicznego, MODrzew, Bydgoska Masa Krytyczna), radni osiedlowi z Wyżyn i Kapuścisk czy radny miasta Paweł Bokiej. Zwolennicy budowy nowej kładki uważają, że poza zapewnieniem płynności ruchu w rejonie Wyżyn, zapewni ona większe bezpieczeństwo pieszym. Często używają też argumentu, że jest to nowoczesne rozwiązanie (co spotyka się z kontrą ze strony społeczników).
Kładka na Wyżynach – historia
Na przełomie lat 70. i 80 XX wieku kładka na Wyżynach, umiejscowiona nad dwupasmową aleją wówczas Ludowego Wojska Polskiego miała być elementem nowoczesności – zwłaszcza że trasę projektowano jako szybkie połączenie pomiędzy Szwederowem a Kapuściskami z linią tramwajową pośrodku. Jak informował ZDMiKP, koncepcja przeprawy na Wyżynach powstała w 1981 roku. Jej autorem był Jan Siuda (późniejszy dyrektor ZDMiKP, znany m.in. z głośnej wypowiedzi o „wąskich rowerach”), wówczas projektant w Biurze Projektów Budownictwa Komunalnego.
W roku wybuchu stanu wojennego w Bydgoszczy powstawała już inna, nieistniejąca już dziś kładka – nad ulicą Fordońską przy zakładach rowerowych Romet. Jej realizacja napotykała jednak – jak wiele inwestycji w okresie PRL – na „przejściowe trudności”. – Co z naszą kładką? O to pytają coraz częściej pracownicy bydgoskiego Rometu, którym obiecano, że w połowie 1981 roku powstanie na wysokości ich zakładu przejście dla pieszych nad ruchliwą w tym miejscu ulicą Fordońską – czytamy w „Dzienniku Wieczornym” z 13 października 1981 roku.
Jak wyjaśniał przedstawiciel wykonawcy konstrukcji – Zdzisław Pruś z przedsiębiorstwa Budprzem – jej fundamenty były już od dawna gotowe, lecz opóźnienie wynika „jak wszędzie” z braku materiałów budowlanych i „pracochłonności robót przy montowaniu poszczególnych elementów, które są zrobione z blachy a nie jak dotychczas było to praktykowane z kształtowników walcowanych”.
Krótki artykuł o opóźnieniach w realizacji kładki przy Romecie przynosi jednak wzmiankę o bohaterce obecnych konsultacji. – W przyszłym roku (1982) „Budprzem” przystąpi do budowy następnej kładki w Bydgoszczy. Powstanie ona nad alejami LWP i połączy Wyżyny B-I z B-IV. Tym razem przejście dla pieszych będzie zrobione z kształtowników walcowanych. Miejmy nadzieję, że w tym wypadku budowlani nie będą mieli takich trudności, jak z kładką przy Fordońskiej – wyrażał nadzieję jeden z redaktorów bydgoskiej popołudniówki.
W tekście z października 1981 roku podkreślano, że konstrukcja przy zakładach rowerowych będzie gotowa do końca roku. Jak się później okazało, na otwarcie przeprawy przyszło jednak czekać do połowy 1982 roku. W tym samym roku – zgodnie z obietnicami – rozpoczęła się realizacja inwestycji na Wyżynach. Stan wojenny i pogłębiający się kryzys gospodarczy sprawił jednak, że zaczęto zadawać pytania o potrzebę jej budowy. – Czy rzeczywiście jest sens zajmować się ich stawianiem w mieście teraz, kiedy ze względu na braki wykonawców i surowców szereg niesłychanie pilnych zadań leży na obydwu łopatkach? – alarmował „Dziennik” z 13 października 1982 roku.
Redaktorzy – mimo wcześniejszego optymizmu – zwracali uwagę na to, że kładka nad trasą do Fordonu nie spełnia swojego zadania. – Kto ma inne zdanie, niech sobie popatrzy, czy ona jest wykorzystywana. Poza samymi wykonawcami nie przeszedł nią jeszcze żaden pieszy nawet w godzinach największego natężenia ruchu. Kładka jest bowiem formalnym torem przeszkód wymagającym gimnastycznych wręcz umiejętności przy wdrapywaniu się na nią – wbrew pozorom nie są to argumenty Społecznego Rzecznika Pieszych z 2022 roku, a dalszy ciąg opinii redakcji „Dziennika” sprzed 40 lat. Na dowód poniżej umieszczamy wycinek z gazety.
Dwa miesiące później „Wieczorny” donosił, że kładka na Wyżynach nadal nie jest gotowa. Wówczas jednak krótki dopisek do zdjęcia niemal gotowej przeprawy wzywał budowniczych do szybszego zakończenia budowy, gdyż „przechodnie grzęzną w błocie”. Konstrukcja nad alejami Ludowego Wojska Polskiego została ukończona na początku 1983 roku – dokładnej daty jej otwarcia na razie nie udało nam się ustalić. Jednak 2 marca 1983 roku popołudniówka informowała, że kładka na Wyżynach została oddana do użytku i… generuje problemy. Pierwszym z nich była lokalizacja przystanków, odsuniętych na czas budowy konstrukcji.
– Z chwilą oddania kładki do użytku autobusy jadące w kierunku centrum miasta zatrzymują się dosłownie pod kładką (czyli w starym miejscu), zaś wozy jadące w kierunku Wyżyn i Glinek nadal o kilkanaście metrów za nią. I to się właśnie pasażerom nie podoba. Kilka betonowych płyt ułożonych na trawniku, wokół błoto z tającego śniegu i rozmiękłej ziemi – to nie jest przystanek. Chcąc dojść do kładki, trzeba się solidnie nagimnastykować po nierównościach – przekonywał „Dziennik Wieczorny”. I proponował skorzystanie z wyasfaltowanego placyku obok przeprawy, który jednak był zasypany piaskiem. – Trzeba go uporządkować i czas najwyższy to zrobić – zachęcał redaktor.
Już po uruchomieniu kładki na Wyżynach redakcja „Dziennika” otrzymała jednak sygnały, że przeprawa nie służy mieszkańcom osiedla; zwłaszcza tym starszym. – Ostatnio otrzymujemy od nich wiele sygnałów, że nie są zadowoleni z nowego przejścia. Dość strome schody powodują, że wchodzenie po nich jest dla niektórych szczególnie uciążliwe. Postulują zatem przywrócenie „płaskiego przejścia” przez al. LWP w miejscu niedawno zlikwidowanego – na wprost Grzymały-Siedleckiego. Czy można to zrobić? – zastanawiała się gazeta. Po 40 latach być może uda się to zrobić – albo w miejscu starej kładki powstanie nowa.
Konsultacje dotyczące przyszłości przejścia na Wyżynach kończą się dziś (28 kwietnia) o północy. Głosować w nich za pośrednictwem karty konsultacyjnej dostępnej na stronie www.bydgoszcz.pl/wyzyny.
- Co dzieje się na budowie czwartego kręgu Opery Nova? Budimex przedstawił najnowsze wieści - 26 czerwca 2025
- Zmiany w Unii Solec Kujawski. Klub podziękował Dawidowi Niezbeckiemu - 26 czerwca 2025
- Sejmik bez apelu w sprawie likwidacji oddziału UDT w Bydgoszczy. Dwoje bydgoskich radnych KO było przeciw - 26 czerwca 2025