Kumulacja, w której nikt nie wygra
Dodano: 24.02.2019 | 19:13Co reforma edukacji oznacza dla bydgoskich szkół i uczniów?
Na zdjęciu: Bydgoskie szkoły średnie muszą przygotować się na przyjęcie większej niż dotychczas liczby nowych uczniów
Fot. Justyna Wróblewska
Już we wrześniu bydgoskie szkoły średnie przyjmą więcej uczniów niż zwykle. W efekcie reformy systemu edukacji do klas pierwszych pójdą zarówno ci, którzy ukończyli ostatnią klasę gimnazjów, jak i ich o rok młodsi koledzy, którzy jako pierwsi zakończyli ośmioletni cykl nauczania w szkole podstawowej. W różnych częściach kraju mówi się o lekcjach do 19 oraz braku wolnych sal i nauczycieli. Jak będzie w Bydgoszczy?
Na początek wyjaśnijmy – dzieci z rocznika 2003 zdążyły pójść do gimnazjum i w tym roku skończą trzecią klasę. Ich koleżanki i koledzy z rocznika 2004 poszły do szkoły rok później, ale po szóstej klasie podstawówki nie trafiły już do gimnazjum, lecz do klasy siódmej. Do tego mamy jeszcze uczniów z rocznika 2005, którzy także poszli do ośmioletniej podstawówki, zaczynając już jako sześciolatki. We wrześniu wszyscy oni rozpoczną naukę w szkołach średnich. Jak wynika z ogólnopolskich wyliczeń, do klas pierwszych liceów, techników i szkół branżowych uda się ponad 720 tys. dzieci. Powiedzieć, że to więcej niż zwykle, to nic nie powiedzieć. Dotąd bowiem o miejsca rywalizowało… ok. 350 tys. uczniów.
Żeby jednak ta wyliczanka nie była za prosta, trzeba jeszcze zwrócić uwagę na podstawę programową. Dzieci mające za sobą dziewięć lat w szkołach miały oczywiście inną ścieżkę nauki niż te, które kształcenie rozpoczęły osiem lat temu. Jeden ze sztandarowych przykładów to historia. – Od już chyba dziesięciu lat nauka w gimnazjum kończy się na początkach XX wieku. Kolejne sto lat historii omawianych jest w I klasie liceum, a potem wraca się do starożytności. Za to uczniów ośmioletnich podstawówek uczymy „całej” historii, by szkołę średnią zaczynali od najstarszych dziejów – tłumaczy historyczka z jednej z bydgoskich szkół. Co zrozumiałe, dzieci po gimnazjach i po podstawówkach utworzą teraz osobne klasy I. Nauczyciele będą więc niektórym pierwszoklasistom opowiadać o II wojnie światowej, a innym – o faraonach.
Lekcje do 19?
– Rodzi się pytanie, czy w szkołach ponadgimnazjalnych w roku 2019/2020 starczy miejsc. Starczy. Rocznik rzędu 700 tys. to taki rocznik, który był oczywisty jeszcze kilka lat temu – uspokajała minister Anna Zalewska jeszcze w 2016 roku. Serwis oko.press sprawdził, kiedy było to „kilka lat temu”. Otóż – w latach 50. Roczniki z tamtego czasu rzeczywiście szły później do szkoły w liczbie 700 tys. uczniów. Jednak, według Ośrodka Kontroli Obywatelskiej, w ostatnim półwieczu tylko rocznik 1983 był tak liczny jak zbliżająca się kumulacja.
Ministerstwo Edukacji Narodowej uspokaja, ale ciężar zorganizowania nauki w przepełnionych klasach pierwszych spadł na samorządy. W przypadku Bydgoszczy w roku szkolnym 2017/2018 gimnazja ukończyło 2481 osób. Teraz liczba absolwentów klas trzecich ma być podobna (2594), ale do tego dojdzie jeszcze ponad 2,7 tys. uczniów klas ósmych oraz – tak jak co roku – duża grupa młodzieży spoza Bydgoszczy. Obecnie w pierwszych klasach niemal co drugi uczeń (43%) pochodzi spoza miasta. – Uwzględniając powyższe okoliczności, w roku szkolnym 2019/20 należy przygotować się do przyjęcia ok. 7 tys. uczniów – informuje rzecznik prezydenta miasta Marta Stachowiak. Za rok sytuacja wróci do normy i do liceów ponownie uda się ponad 2,5 tys. dzieci z Bydgoszczy i około tysiąca z okolic miasta. Na ten jeden rok szkolny trzeba się jednak przygotować.
Przez chwilę w niektórych miastach pojawiły się obawy, że konieczne będzie prowadzenie lekcji w soboty, aby udało się rozłożyć godziny lekcyjne. Do tego ostatecznie nie dojdzie, ale wydłużenie czasu pracy szkoły jest możliwe, choć tylko w szczególnych przypadkach. – Większość szkół ponadpodstawowych pracować będzie w godzinach 8–16. Możliwe jest wydłużenie pracy na godz. 7-19 w przypadku szkół prowadzących kształcenie zawodowe z powodu zwiększonego obłożenia pracowni – wyjaśnia Stachowiak.
Szkoły przystosowują się do zmian. Do połowy lutego urząd miasta otrzymał informację o konieczności zakupu dodatkowego wyposażenia w meble szkolne (ławki, krzesła) na ok. 250 tys. zł. Na przykład w zespole Szkół Elektrycznych zaplanowano przekształcenie dwóch sal ogólnych na specjalistyczne pracownie (jedna już powstała). Wspomniane problemy lokalowe będą dotyczyć także zakwaterowania w bursach i internatach. W tej chwili wszystkie 965 miejsc jest zajętych. Liczba łóżek może zostać powiększona na przykład przez zagęszczenie pokoi mieszkalnych z trzech do czterech mieszkańców, ale w przyszłym roku szkolnym i tak nie dla wszystkich wystarczy miejsc. Na razie jednak trudno oszacować, jaki będzie deficyt.
Powroty z emerytury
Innym kłopotem są braki kadrowe. W tym roku występowały głównie w przypadku nauczycieli przedmiotów zawodowych, do czego dyrektorzy od wielu lat zatrudniają emerytowanych pedagogów. Obecnie w miejskich szkołach pracuje ich 41. Kłopoty incydentalnie pojawiają się także z obsadą zajęć przyrodniczych i w kolejnych mają się pogłębić. – W związku z wygaszaniem gimnazjów nie powinno być problemów z obsadą pozostałych zajęć dydaktycznych kształcenia ogólnego – mówi Stachowiak. Ostrzega jednak, że pojawi się inny kłopot. – Nie będzie stabilizacji zatrudnienia nauczycieli. Po zakończeniu cyklu kształcenia potrzeby znacznie się zmniejszą. Efektem będą zwolnienia lub brak przedłużenia umów zawartych na czas określony.
Klasy mają być tworzone proporcjonalnie do liczby absolwentów. W wielu placówkach w całej Polsce obawiano się, że nie uda się utworzyć jednakowej oferty dla absolwentów gimnazjów i podstawówek. W bydgoskich szkołach jednak uspokajają. I Liceum Ogólnokształcące zapowiada, że utworzy po 6 klas pierwszych dla każdej grupy, z niezmienionymi profilami. Podobnie będzie w Zespole Szkół Elektrycznych, gdzie planowane jest otwarcie podwójnej liczby oddziałów. – Oferta dla absolwentów gimnazjum i absolwentów szkół podstawowych będzie identyczna. W technikum oferujemy kształcenie w zawodach: technik elektryk, technik energetyk, technik chłodnictwa i klimatyzacji oraz technik urządzeń dźwigowych, a w szkole branżowej I stopnia: w zawodach elektryk i elektromechanik – mówi dyrektor Wiesława Sraga.
Innym będzie brakować
O ile licea będą miały problem z nadmiarem uczniów, tak w podstawówkach może wystąpić niedobór. W nadchodzącym roku szkolnym do klas IV udadzą się dzieci, które poszły do szkoły po raz pierwszy w 2016 roku. Wtedy doszło do przesunięć związanych z przywróceniem wieku 7 lat jako obowiązkowego do rozpoczęcia nauki, przez co mniej dzieci niż zwykle poszło do klas pierwszych. Były to głównie dzieci, którym rok wcześniej odroczono pójście do szkoły lub te posłane decyzją rodziców w wieku 6 lat. Rezultat jest taki, że w ubiegłym roku szkolnym w Bydgoszczy funkcjonowało ok. 180 oddziałów na poziomie klas trzecich, a w tym roku – dwa razy mniej. Dlatego należy spodziewać się problemów z utworzeniem klas sportowych, które zgodnie z rozporządzeniem można utworzyć, gdy zgłosi się co najmniej 20 kandydatów spełniających kryteria określone przez poszczególne związki sportowe. A to – w obliczu znacznie mniejszej niż zwykle liczby dzieci – może okazać się wyzwaniem.