Łuczniczka ma dług. Wiadomo, ile on wynosi
Dodano: 26.09.2018 | 11:05Informacji o sytuacji w klubie udzielił radnym prezydent.
Na zdjęciu: Siatkarska spółka Łuczniczka ma dług. Wynosi on ok. 1-2 mln zł.
Fot. Andrzej Biernacki / archiwum
Podczas środowego posiedzenia Rady Miasta ujawniono informację na temat sytuacji w siatkarskim klubie Łuczniczka Bydgoszcz.
Miejscy urzędnicy zlecili przeprowadzenie audytu spółki, która zmagała się z poważnymi problemami finansowymi. Przez pewien moment sytuacja była aż tak zła, że klub rozważał nawet sprzedaż miejsca w rozgrywkach PlusLigi, jednak żaden z czterech podmiotów: I-ligowe kluby AZS Częstochowa, KPS Kielce i Stal PWSZ Nysa oraz III-ligowa Politechnika Gliwice nie były zainteresowane takim rozwiązaniem. Najpoważniej brana pod uwagę była oferta z Nysy, ale rozmowy z przedstawicielem tego klubu zakończyły się fiaskiem.
– Została dokonana wycena, ale nie samych akcji spółki i ocena zobowiązań – mówi prezydent Bruski, który o wynikach audytu poinformował radnych. Włodarz miasta potwierdził, że spółka jest zadłużona. – Dług wynosi między 1 a 2 mln zł. Chciałbym, aby dalej siatkówka męska była w Bydgoszczy, ale spłacanie prywatnych długów ze środków miejskich nie jest dobrym kierunkiem – przyznaje. Dodaje, że część długów jest wobec właściciela. – Ten proces się toczy, zespół właścicielski w tym uczestniczy – podkreśla. Warto przypomnieć, że jeszcze za czasów prezesury Piotra Sieńki, ten domagał się od miasta dwukrotnego wzrostu nakładów na męski klub (z 2 mln zł w 2018 i 2019 roku do kwoty 4 mln zł w tych okresach). Miasto odmówiło i przyznało, że siatkarski zespół otrzymał z miejskiej kasy najwięcej środków spośród klubów występujących w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Przypomnijmy, że kilka tygodni temu na biurko prezydenta trafił raport z audytu spółki. Firma, która go dokonała miała kilkanaście dodatkowych pytań do zarządu klubu, które dotyczyły właśnie stanu finansów. W czerwcu Rafał Bruski otrzymał od radnych zielone światło do odkupienia 92,6% akcji siatkarskiego klubu, ale jednocześnie ratusz ma zamiar rozpocząć natychmiast negocjacje z nowym inwestorem. – Nadal uważam, że spółki zawodowe nie powinny być własnością miasta – kończy prezydent Bydgoszczy.