Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Łuczniczka potrzebuje czterech milionów od miasta. Czy prezes Sieńko gra va banque?

Dodano: 25.05.2018 | 06:15

Niepewna jest przyszłość występów w PlusLidze zespołu bydgoskich siatkarzy.

Na zdjęciu: Właściciel i zarazem prezes Łuczniczki Bydgoszcz Piotr Sieńko (z lewej) ze swoim synem Piotrem juniorem.

Fot. Sebastian Torzewski

Prezydent Rafał Bruski zaproponował właścicielowi i prezesowi Łuczniczki Bydgoszcz Piotrowi Sieńce odkupienie udziałów siatkarskiej spółki. Ten jednak odmówił, bo – jak podkreśla – nadal liczy na to, że ratusz podwoi kwotę wsparcia dla klubu. Na to jednak się nie zanosi.

Łuczniczka w zakończonym niedawno sezonie uplasowała się dopiero na czternastej pozycji. A to oznaczało konieczność rywalizacji w barażach o pozostanie w PlusLidze z triumfatorem rozgrywek I ligi – AZS-em Częstochowa. Podopiecznym Jakuba Bednaruka udało się jednak trzykrotnie skutecznie wypunktować rywali spod Jasnej Góry i zapewnić sobie sportowy byt w ekstraklasie.

O sportową przynależność do PlusLigi klub może być więc spokojny. O finansową – już nie. Jak wynika z naszych ustaleń, w budżecie klubu po sezonie 2017/2018 pojawiła się wyrwa, której nie uda się łatwo zasypać – zaległości mają dotyczyć zarówno zawodników, jak i sztabu szkoleniowego. Stąd apel prezesa Sieńki do bydgoskiego ratusza o wsparcie, a właściwie – jego podwojenie. Chodzi o – bagatela – dwa miliony złotych rocznie. W rozmowie z nami Sieńko oszczędnie operuje liczbami, ale przyznaje, że budżet w minionych rozgrywkach był „za niski”, a stan klubowej kasy jest adekwatny do pozycji w ligowej tabeli.

Tyle że równolegle z apelem władz Łuczniczki do prezydenta Bruskiego Piotr Sieńko miał prowadzić rozmowy o sprzedaży udziałów w PlusLidze ośrodkom z innych miast. W środowisku siatkarskim zaczęły przewijać się nazwy drużyn, które miały być zainteresowane zastąpieniem w elicie bydgoskiego klubu. Poza wspomnianymi akademikami z Częstochowy miały to być: AZS Politechnika Śląska Gliwice (obecnie III liga!), Dafi Kielce oraz Stal Nysa. Działacze tej ostatniej potwierdzili jednak ostatnio, że negocjacje w sprawie odkupienia miejsca w PlusLidze zakończyły się fiaskiem, a z naszych ustaleń wynika, że w Kielcach nie ma zainteresowania takim scenariuszem.

Po deklaracji prezesa Sieńki o możliwości sprzedaży miejsca w PlusLidze ratusz zaproponował odkupienie ponad 92 procent udziałów Łuczniczki, które zbył na jego rzecz w styczniu 2016 roku. Wówczas na konto miasta wpłynęło nieco ponad 60 tysięcy złotych. Celem magistratu było bowiem pozbycie się odpowiedzialności właściciela – głównie nominowania członków rady nadzorczej czy prezesa, co wielokrotnie – chociażby w przypadku żużlowej Polonii – kończyło się fatalnymi wynikami sportowymi,  finansowymi czy bałaganem organizacyjnym. – Jaka cena pojawiła się tym razem? – pytamy zastępczynię prezydenta Iwonę Waszkiewicz. – Kwotę powinien zaproponować aktualny właściciel. Ale do tego w ogóle nie doszło, bo prezes Sieńko nie zgodził się na sprzedaż akcji – odpowiada Waszkiewicz.

Pytany przez nas o powody tej decyzji Piotr Sieńko wskazuje, że liczy, iż przy Jezuickiej nastąpi jeszcze zmiana frontu i dodatkowe pieniądze dla klubu jednak się znajdą. Przywołuje przykład klubu z Gdańska, który – po wycofaniu się ze sponsoringu spółki Lotos – otrzymał mocniejsze wsparcie finansowe samorządu. Na kopię tego scenariusza trudno jednak liczyć. – Prezydent nie zamierza zmienić zdania, a dotychczasowa postawa prezesa Sieńki jedynie go usztywniła – słyszymy od jednego z miejskich urzędników. – Wiem, że pan prezydent jest twardym negocjatorem, ale będę z nim jeszcze na ten temat rozmawiał – deklaruje Sieńko.

W wywiadzie dla MetropoliaBydgoska.PL w ramach cyklu STUDIO METROPOLIA Piotr Sieńko [PRZECZYTAJ CAŁĄ ROZMOWĘ] zapewnia też, iż chce, aby siatkówka męska na najwyższym poziomie w mieście nad Brdą pozostała. – Będę robił wszystko, aby tak się stało, ale nie położę głowy pod topór, że ten cel uda się zrealizować – podsumowuje.