Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Łukasz Rybski: W kwestii symboliki i tożsamości Polonii nie odpuścimy [STUDIO METROPOLIA],

Dodano: 06.07.2018 | 06:00
Łukasz Rybski Polonia Bydgoszcz

Rozmowa z Łukaszem Rybskim, prezesem stowarzyszenia Biało-Czerwone Pokolenie.

Na zdjęciu: - To jest nie do pomyślenia, że drużyna, która zajmuje przedostatnie miejsce w Polsce, ma frekwencję na poziomie innych klubów, które grają w innych dyscyplinach w ekstraklasie - mówi Łukasz Rybski.

Fot. ST

Kibice Polonii Bydgoszcz zaprotestowali przeciwko umieszczaniu gwardyjskich barw na materiałach klubowych. Czy dogadają się z Władysławem Gollobem? Jak ocenić rządy obecnego właściciela Polonii i co zrobić, aby klub mógł wrócić na należne mu miejsce? Dziś w Studiu Metropolia prezes stowarzyszenia „Biało-Czerwone Pokolenie” Łukasz Rybski.

Sebastian Torzewski: Przed niedzielnym meczem z Ostrovią kibice Polonii zamieścili stanowiska, w których nie zgadzają się na eksponowanie gwardyjskich barw przez władze klubu. Jak doszło do tego konfliktu?
Łukasz Rybski: Sytuacja ma miejsce od kilku miesięcy. Gryf na biało-czerwono-niebieskim tle pojawił się w kwietniu jako wstawka na programach meczowych. Już wtedy zastanawialiśmy się, czy coś z tym robić, ale stwierdziliśmy, że nie ma sensu wszczynać na początku sezonu kolejnej awantury. Chcieliśmy to załatwić we własnym gronie.  Na spotkaniu z jednym z działaczy klubowych było to tłumaczone sentymentem pana Władysława do sukcesów, które z tymi barwami odnosił klub. Może to był błąd, że wtedy odpuściliśmy, ale zdaje pan sobie sprawę, jak wygląda atmosfera wokół żużlowej Polonii od kilku lat, więc nie chcieliśmy jeszcze bardziej szkodzić. Teraz sytuacja się pogorszyła, bo logo gwardyjskie pojawiło się na polewaczce, a w planach jest też ubranie zawodników i osób funkcyjnych w te barwy.

CZYTAJ TAKŻE: WŁADYSŁAW GOLLOB WRACA DO PRZESZŁOŚCI? KIBICE OBURZENI EKSPONOWANIEM GWARDYJSKICH BARW

– A Waszym zdaniem barwy Polonii są tylko biało-czerwone.
– Mówi nam się, że takie narodowe sprawy nie są potrzebne, ale przecież Polonia powstała w roku 1920 jako klub, który miał odbudowywać sport na ziemiach polskich i miała właśnie biało-czerwone barwy. Kolejny zarzut nam przedstawiany, to mówienie, że to są barwy piłkarskie. Od piłki rzeczywiście się zaczęło, natomiast w 1946 roku żużel został wchłonięty przez Polonię. Wcześniej funkcjonował Klub Motorowy Bydgoszcz, ale po wojnie taki twór był uważany za burżuazję, więc był tępiony i jedyną szansą było włączenie go w polonijne struktury. Później klub został przejęty przez resort. Dzisiaj nie wiemy, czy nadal by istniał, gdyby nie struktury gwardyjskie. Nie polemizujemy z tym, bo też wielu przedwojennych sportowców Polonii było później zaangażowanych w działalność  Gwardii. Świętej pamięci Edmund Szumiński wspominał jako ostatni żyjący polonista z czasów międzywojennych, jak bolało go, gdy wracał ze stadionu i wyzywano go od zdrajców, a on po prostu działał dla swojego klubu, kibicował mu. Nie zaprzeczamy też, że pod gwardyjskimi barwami odnosiliśmy największe sukcesy, ale to jest tak jak w tym porównaniu, w którym prezes Boniek prosi prezydenta o pozbawienia orła korony, bo największe sukcesy piłkarze odnosili w latach 70. i 80.

– Klub jakoś zareagował na wasze stanowisko?
– Jesteśmy po rozmowie z panem Gollobem.

– I co usłyszeliście?
– Nic nowego. Pan Władysław jest skory do rozmów i dyskusja przebiegała bardzo kulturalnie. On nie chce zwalczać herbu Polonii, ale sentyment do tamtych czasów i jego pomysły sprawiają, że chciałby, aby te herby funkcjonowały równorzędnie.

– Opiera to tylko na swoich przekonaniach i sentymencie?
– Argumentuje to tym, że wiele osób do niego przychodzi i radzi, aby wyjść z inicjatywą przywrócenia barw gwardyjskich. Ale prawda jest taka, że tych ludzi nie ma, gdy naprawdę trzeba pomóc. Wszyscy wiemy, że żużlowa Polonia jest w najgorszej sytuacji w historii. Jesteśmy na dnie wizerunkowo i sportowo. Jedyni, którzy się nie odwrócili, to stowarzyszenia i osoby indywidualne, które są łączone przez biało-czerwone barwy. Gdzie ci ludzie, zachęcający do barw biało-czerwono-niebieskich, byli, kiedy ten klub upadał? Pomysł powołania BTŻ-u, czyli klubu jednosekcyjnego, nie zdał egzaminu. Nie oszukujmy się – to nie Władysław Gollob doprowadził klub do upadku. Można mu wiele zarzucić, ale nie to. Ci którzy są winni, uniknęli odpowiedzialności. Gdy o klubie rozmawiano na komisjach i sesjach rady miasta, gdy organizowano jubileusze, festyny i wigilie klubowe, to zawsze byli tam ludzie w biało-czerwonych barwach. Dlatego mam przekonanie, że mamy prawo mieć jakieś wymagania. Możemy o wielu rzeczach rozmawiać, ale nie o zmianie barw.

– Co się stanie jeśli nie przekonacie Władysława Golloba i niebieski kolor pojawi się nie tylko na programach, ale też na plastronach i wszystkich innych materiałach klubowych?
– Nigdy się nie odwrócimy od klubu, ale na pewno nie będziemy milczeć. W takich kwestiach fundamentalnych jak symbolika i tożsamość nie ma zmiłuj. Będziemy mówić głośno, ale kulturalnie. Nie urządzimy wojny, bo wszystkich rządzących Polonią staraliśmy się wspierać, a z obecnymi władzami ta współpraca jest na największą skalę. Poza tym, pamiętajmy, że według pierwotnych planów w przyszłym roku klub miał wyjść na zero. Skończą się umowy o dofinansowanie, więc zobaczymy, jaką decyzję co do przyszłości podejmie pan Gollob.

– Minęły trzy lata, od kiedy Władysław Gollob został właścicielem Polonii. Jaki jest bilans jego rządów?
– Są rzeczy, za które trzeba chwalić. Nie ma większych długów. Niezależnie jak patrzymy na prezesa, to trzeba powiedzieć, że nie wydaje pieniędzy na lewo i prawo. Duży plus także za to, że nie było większych problemów, gdy chcieliśmy organizować np. jakieś festyny. Z drugiej strony, wiemy co przez ten czas działo się wokół Polonii. Strzałów w kolano było dużo.

– Gdy miasto sprzedało klub, większość chyba uwierzyła, że ta magia nazwiska Gollob znowu zadziała, tym razem w wymiarze właścicielskim. Przeliczyliśmy się?
– Takie nadzieje są zawsze, gdy idzie nowe, ale nie oszukujmy się – pan Gollob jest znany w środowisku jako osoba kontrowersyjna od wielu lat i trudno było wtedy wierzyć, że to się zmieni. Pierwszym rokiem byłem sam pozytywnie zaskoczony, bo wiele fajnych rzeczy udało się zrobić.  Potem niestety zaczęły wychodzić stare demony. To nie jest tak, że jestem zawiedziony, ale pewnych problemów można było uniknąć.

– Zostawmy już w spokoju pana Władysława, a porozmawiajmy o tym, co będzie można zrobić, żeby Polonia wróciła na miejsce, które jeszcze niedawno zajmowała. Jaki jest pomysł kibiców?
– Podejmujemy rożne działania. Od wielu miesięcy mówimy o jedności i postawieniu na masowość. Jeśli ktoś jest związany z barwami Polonii jako piłkarz czy kolarz, to pójdzie na żużel, czując tę atmosferę jedności klubowej. Żużel sam z siebie nie zapewnia masowości, gdy nie ma wyników, dlatego pracujemy nad wytworzeniem tożsamości klubowej. Proszę zobaczyć, co było z hokejem. Gdy został on wyprowadzony z Polonii, to ostatecznie w końcu upadł. Tak samo mogło być z żużlem. Nasze stowarzyszenie tworzy listę konkretny propozycji dla odbudowy Polonii i myślę, że jesienią przedstawimy efekty tych prac.

– Ważnym elementem odbudowy będzie remont stadionu, na który klub czeka od lat. Ostatnio informowano, że trwają prace nad przystosowaniem projektu do wymogów ekstraligi.
– Sytuacja jest komiczna. Teraz wersja ratusza jest taka, że ponoć jest problem z UKW, które nie wyraża zgody na przejazd maszyn przez ich teren. Nie wierzę, że tego nie można jakoś załatwić. Moim zdaniem to jest spychologia. Ostatnia rozmowa z nami na temat stadionu odbyła się w maju zeszłego roku, gdy wiceprezydent Mirosław Kozłowicz pytał o umiejscowienie parkingu. Wcześniej w grudniu 2016 roku prezydent Bruski był na spotkaniu 15 minut i powiedział, że interesuje go przebudowa przeciwległej prostej, a o reszcie się nie wypowiada. Podczas zadawania pytań była cisza. Zbliżają się wybory, więc to na pewno będzie sprawa polityczna.

– W maju napisaliście list z pytaniami do prezydenta, w którym znalazło się stwierdzenie, że inne bydgoskie kluby mogą pomarzyć o takiej frekwencji jak na Polonii. Ale dla was obecna widownia to chyba nie jest szczyt marzeń.
– To jest nie do pomyślenia, że drużyna, która zajmuje przedostatnie miejsce w Polsce, ma frekwencję na poziomie innych klubów, które grają w innych dyscyplinach w ekstraklasie.

– To pewnie siła żużlowych tradycji miasta. 
– Bydgoszczanie chcą żużla. Oczywiście, że obecna frekwencja nas nie zadowala, ale zauważmy, że obecnie atmosfera wokół klubu jest zła, kibice są przyzwyczajeni do dużo lepszych wyników, a do tego zmienił się sposób spędzania wolnego czasu i Polska nie jest już taka jak w latach 90. Wtedy szukało się fal radiowych, żeby chociaż na bieżąco posłuchać relacji z meczu, a teraz każdy sprawdzi sobie wynik w internecie i jest zadowolony. Trudno znaleźć receptę na poprawę frekwencji. Nawet w Toruniu, gdzie mają fajny obiekt, nie zawsze potrafią go zapełnić. My powinniśmy brać przykład z Wrocławia, gdzie Stadion Olimpijski notuje świetne liczby, a przecież w tym mieście jest konkurencja piłki nożnej, koszykówki i innych sportów. Co ważne, ten stadion jest przystosowany także do innych wydarzeń. Tak samo powinno być na Polonii. Można pomyśleć o dostosowaniu obiektu do organizacji innych imprez niż tylko 6-7 meczów żużlowych w sezonie. Zgodzę się z prezydentem, że miasto nie może brać wszystkiego na swoje barki, ale niech stworzy przestrzeń dla biznesu, sponsorów i inwestorów. My jako kibice Polonii chcielibyśmy oczywiście, żeby ta przestrzeń powstała na Polonii. Teraz to pewnie utopia, ale chciałbym dożyć czasów, w których zostaną rozegrane piłkarskie derby Bydgoszczy na poziomie ekstraklasy. Wtedy nawet ludzie niezaciekawieni piłką, zainteresowaliby się. Całe miasto by tym żyło.

– Piłkarska Polonia ostatni sezon skończyła na najlepszym od lat trzecim miejscu w IV lidze, ale wciąż boryka się z problemami infrastrukturalnymi.
– Tak naprawdę piłka dysponuje tylko pomieszczeniami pod trybuną główną, które przez brak remontu trybuny przeciekają. Co z tego, że w zeszłym roku był remont, jak zimą znowu przeciekało i trzeba było wszystko odmalować. Na razie na szczęście bardzo dobrze układa się współpraca klubu z Uniwersytetem Kazimierza Wielkiego, który przejął dawne tereny Polonii, ale tych obiektów nadal jest za mało. Dlatego w budżecie obywatelskim jako inwestycję ponadosiedlową zgłoszono budowę boiska u zbiegu Sportowej i Powstańców Wielkopolskich, gdzie kiedyś był parking. Teraz są tam nieużytki i miasto nie ma na nie pomysły, więc my wyszliśmy z taką inicjatywą.


CZYTAJ WIĘCEJ WYWIADÓW Z CYKLU STUDIO METROPOLIA


– W naszej rozmowie przewijał się temat wielosekcyjności. Obecnie klub liczy cztery sekcji – żużlową, piłkarską, lekkoatletyczną i od tego roku także kolarską.  Są plany na kolejne?
–  Tak, ale na razie nie chciałbym zdradzać szczegółów.  Powiem tylko, że są dwa projekty, ale ogłosimy je, gdy będziemy gotowi.

– Te mniejsze sekcje – mówię tu o lekkoatletyce i kolarstwie – mają szansę się rozwinąć chociażby w kierunku szkolenia młodzieży?
– W przypadku lekkoatletyki są takie plany, ale to jeszcze nie teraz. Pamiętajmy, że to są sekcje amatorskie, w których działają pasjonaci klubu i dyscypliny, mający swoje rodziny i pracę. Najważniejsze jest to, że – skupione wokół KP Polonia – promują klub i sport, pokazując że można zrobić dobrą atmosferę wokół biało-czerwonych barw.

– Za dwa lata Polonia będzie świętować rocznicę 100 lat istnienia. Trwają już przygotowania do jubileuszu?
– Przygotowania idą pełną parę od zeszłego roku, ale tu także nie mogę nic zdradzić. Zapewniam jednak, że będzie głośno.

Sebastian Torzewski