Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Marcin „Pawbeats” Pawłowski: Bydgoszcz cały czas jest inspiracją [STUDIO METROPOLIA]

Dodano: 22.02.2019 | 06:00

Rozmawiał Szymon Fiałkowski | s.fialkowski@metropoliabydgoska.pl

Na zdjęciu: Marcin "Pawbeats" Pawłowski wydał już cztery płyty. Do dziesięciu wideoklipów zdjęcia nagrywał w Bydgoszczy.

Fot. Dariusz Stoński

Ma 28 lat, a już zdołał wydać cztery płyty. Czy widzi możliwość nagrania wspólnego kawałka z Biszem, który z krążków ma dla niego szczególne znaczenie i czy w Bydgoszczy jest widoczna autentyczność?
O tym wszystkim w wywiadzie w cyklu Studio Metropolia opowie Marcin „Pawbeats” Pawłowski.

Szymon Fiałkowski: Mam wrażenie, że szturmem podbijasz rynek muzyczny w naszym kraju. Skąd w ogóle u ciebie pojawił się pomysł na to, by zostać muzykiem?
Marcin „Pawbeats” Pawłowski (muzyk, producent):
To nastąpiło naturalnie, ja nie odczułem tego „szturmu”. Pomysł na muzykę wziął się z tego, że mając 12-13 lat nuciłem wymyślone przez siebie melodie i pomyślałem, że mógłbym spróbować je jakoś utrwalać.

Ten moment był wówczas dla ciebie przełomowy?
O tyle przełomowy, że już mogłem zacząć nagrywać tę muzykę. Na pewno zweryfikowały się moje plany, bo już wtedy zdecydowałem, że to będzie moja profesja i do tego dążyłem przez cały szkolny okres mojego życia.

Chcę nawiązać do twojego najbardziej znanego kawałka – Euforii, którą nagrałeś z Quebonafide i Kasią Grzesiek. Masz poczucie tego, że dzisiaj grasz tę muzykę na tej euforii i tego, że to jest twoje pięć minut na scenie?
Nie do końca uznaję pojęcie pięciu minut, bo ono kojarzy mi się z popularnością na jeden sezon. Jeżeli moje pięć minut miałoby się odnieść do ostatnich siedmiu lat, to jak najbardziej. Na swoją działalność patrzę perspektywicznie i nie odczułem nigdy, że muszę tu i teraz kuć żelazo, bo coś za chwilę przeminie.

Pytam o to nie bez kozery, bo zmierzam do tego, że są w kraju jak i zagranicą tacy artyści, czy takie zespoły, które były gwiazdami jednego przeboju, jednej płyty, a potem znikały z rynku.
Być może uchroniła mnie historia wykonawców, którym produkowałem muzykę zanim zacząłem pracować nad własnymi projektami – moi współpracownicy zbudowali mi taki „baldachim” z doświadczenia i trochę obserwowałem niektóre płyty: z częścią były wiązane ogromne nadzieje a przeszły bez echa. Bywało i na odwrót.

Marcin "Pawbeats" Pawłowski: Bydgoszcz cały czas jest inspiracją [STUDIO METROPOLIA]

Zobacz również:

Nowa piosenka Pawbeatsa - zobacz wideoklip

Masz poczucie, tak już z perspektywy czasu, że pewne piosenki można było zagrać bądź skomponować lepiej?
Zagrać można inaczej, zwłaszcza gdy obserwuje się swoje poczynienia nieco chłodniejszym okiem, czasem nawet po latach. Mają tak nie tylko muzycy – pisarze, czy aktorzy których warsztat się rozszerza. Czy można było skomponować? To chyba indywidualna kwestia.

Do współpracy ostatnio namówiłeś takich artystów jak Justyna Steczkowska czy Natalia Nykiel. Łatwo się to robi?
Mam to szczęście, że nigdy nie poczułem by jakiekolwiek moje utwory powstawały w charakterze negocjacji. Zapraszałem na moje płyty artystów, których twórczość jest dla mnie bliska, których umiejętność przekazywania pewnych emocji odpowiada temu co sam czuję i chcę przekazać.

Na sesję zdjęciową umówiliśmy się przed Operą Nova. To dla ciebie miejsce sentymentalne.
To prawda,

ja jestem z Bydgoszczy i tutaj w tym mieście wszystko się zaczęło – wszelka miłość, także ta do muzyki pojawiła się właśnie tu.

Wyjazdy do innych miast to środek do celu, choćby studio nagraniowe mam w województwie lubuskim. Gdybym mógł, to bym nigdy z Bydgoszczy nie wyjeżdżał, ale to jest niemożliwe ze względów technicznych, logistycznych, organizacyjnych. Ale jakimś cudem ze wsparciem bliskich i współpracowników udaje mi się wszystko pogodzić.

Liczyłeś kiedyś, ile czasu spędzasz poza domem?
Miałem taki moment, że długo sobie liczyłem, czy potrafię usiedzieć w jednym mieście nieprzerwanie przez pięć dni. No i nie udawało się to, bo stale mniej lub bardziej istotne sprawy wysyłały mnie w różne strony.


WIĘCEJ WYWIADÓW Z CYKLU STUDIO METROPOLIA


Oprócz roli muzyka, jesteś także producentem. Da się te dwie role połączyć?
Oczywiście, te funkcje bardzo często idą w parze i w moim przypadku szło to całkowicie naturalnie od samego początku. Od jakiegoś czasu zacząłem też się cieszyć z zaangażowania w sprawy pozamuzyczne, sporo rzeczy załatwiam całkowicie samodzielnie, przy teledyskach działam czynnie – piszę ich scenariusze, cieszę się, że znajduję ludzi z którymi się dogaduję. Zajmuję się czymś więcej niż muzyką, a jedyna różnica – daję sobie więcej zadań i podróże dają mi sporo inspiracji. Staram się znaleźć ciekawe plenery, cieszę się że znajduję ludzi, z którymi się dogaduję.

To jeśli o inspiracjach mowa – Bydgoszcz byłaby taką dla stworzenia przez ciebie kolejnego teledysku?

Zrobiłem około dziesięciu wideoklipów w Bydgoszczy i to miasto cały czas jest taką inspiracją.

W 2010 roku komponowałem inspirowany miastem utwór do filmu „Bydgoszcz. Perspektywy”, gdy nasze miasto aspirowało do miana Europejskiej Stolicy Kultury. Utwory „Teraz” z Kękę, „Euforia”, „Widnokrąg” z Zeusem, „Pacyfka” z Kalim – do nich po czasie wideoklipy nagrywaliśmy właśnie tutaj.
Staram się, żeby o Bydgoszczy się mówiło i to coraz lepiej. Kiedy robiłem pierwszą płytę, to kojarzono nas jako miasto pretendujące do zostania polską Hiroszimą, a teraz dochodzą do mnie głosy, że raperzy i wokaliści wspominają nasze koncerty jako najlepsze w kraju, choćby za fantastyczną publiczność czy atmosferę podczas after party, które stały się już chyba legendarne.
Zdarzyło mi się nawet, że nasi słuchacze po przyjechaniu do Bydgoszczy poszukiwali miejsc, w których nagrywaliśmy klipy.

W listopadzie 2017 roku rozmawialiśmy z Biszem, który stwierdził, że widzi w Bydgoszczy autentyczność. Czy ty również umiesz ją dostrzec?
Ja myślę, że autentyczność, o której mówi Jarek jest spowodowana tym, że my nie mamy sztucznie rozbudowanego miasta, nie potrzebujemy jakichś wielkich wieżowców, by pokazać naszą wielkość. To trwa latami i powstaje w sposób naturalny.

Wiem też, że jakiś czas temu mieliście nagrać wspólnie teledysk, ale ten temat upadł. Widzisz jeszcze w przyszłości jakąś szansę dla takiego projektu?
Z Jarkiem nakręciliśmy utwory „Banicja” czy „Indygo”, które powstały w Bydgoszczy i nie chcę mówić, że one wyczerpały naszą współpracę, ale na pewno zawiesiły tę poprzeczkę wysoko. Póki co nie ma pomysłu na nic wspólnego, choć jak się pojawi, to nie mówię nie, ale to na pewno zrobimy coś, co będzie dla nas wartościowego.

23 miliony wyświetleń na YouTubie ma wideoklip „Euforia”. Spodziewałeś się takiego zasięgu i tego, że ten utwór aż tak zawojuje scenę?
Ta piosenka wyszła naprawdę spontanicznie, bo mieliśmy z Kubą nagrać mroczny kawałek. Nie spodziewaliśmy się aż takiego zasięgu, ale nie uzależniam swojej muzycznej drogi od tych liczb. Ja się cieszę, gdy któryś z utworów, jaki wyprodukowałem ma takie wyniki, ale nie wiem czy jakaś nadmierna radość nie będzie potem rozczarowująca. Bardziej mnie cieszy czynnik ludzki, fakt, że za tymi liczbami stoją słuchacze, dla których moja twórczość może być ważna.

Masz 28 lat, a już zdołałeś wydać cztery płyty: Utopia, Pawbeats Orchestra, Chakra i najnowsza z nich Out. Która z nich jest dla ciebie najważniejsza i stanowi taki klucz wyjścia do tego, co już osiągnąłeś w muzyce?
Nie da się na to tak spojrzeć, bo każda płyta stanowi taką formę dokumentu, pamiętnika i wywołuje wspomnienia, że w czasie jej tworzenia coś się działo dobrego lub złego w życiu. Nie umiem wartościować tego, która z nich jest ważniejsza. Utopia powstawała w latach 2012-2014 r., a były na niej utwory z 2008, zaś na krążku Out są piosenki nagrane przed Utopią. Bardzo ważna jest debiutancka płyta. To pierwsza z nich i ona decyduje po części, jak będzie wyglądała twoja droga w muzyce dalej, choć jak widać mój przypadek jest odchyleniem od normy.

Całkiem niedawno powstała nowa twoja inicjatywa Pawbeats Orchestra.
Od lat kultywuję nagrywanie muzyki na prawdziwych instrumentach. Ona jest konstruowana od zera, nie ma tam żadnych sampli i innych motywów. Zawsze chciałem mieć możliwość nagrywania tego tak na żywo, mieć własną orkiestrę. Również planowałem nagrywać swoje projekty i grać to na koncertach. Życzyłbym sobie, żeby takich projektów było więcej i pojawiały się częściej. Może w przyszłości pojawi się cała grupa producentów, która będzie miała swoje bandy i jeździła na koncerty. To będzie tylko lepiej dla muzyki.

Niedawno wydałeś najnowszy teledysk z Anią Dąbrowską do piosenki „Lęk”.
Nie ma tutaj jakiejś magicznej recepty, każdy utwór powstaje tak samo i ja słucham wcześniej też muzyki danego wykonawcy. Ania napisała tekst, który mnie od razu ruszył i sam się z nim mocno utożsamiam. Jak już nagraliśmy numer, zacząłem myśleć nad scenariuszem do teledysku.

Jakie plany koncertowe masz na ten rok? Wspominałeś, że chcesz zagrać w Bydgoszczy.
Mamy w maju koncerty juwenaliowe i czekamy na ich ogłoszenie. Nie ukrywam, że chciałbym zagrać w Bydgoszczy, ale na razie nie chcę jeszcze tego potwierdzić.

0 0 votes
Article Rating
Szymon Fiałkowski
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments